Kierunek przepaść

Praktycznie całe moje życie, a właśnie skończyłem 64 lata, jako kraj staliśmy nad przepaścią. Pamiętam 1970 rok. Wydarzenia Grudniowe, czyli protesty i strajki robotników głównie w Gdyni, Gdańsku, Szczecinie i Elblągu, które wybuchły w dniach 14-22 grudnia 1970 roku w odpowiedzi na drastyczną podwyżkę cen. Gomułka, mimo pogarszającej się sytuacji gospodarczej, nie zdecydował się na reformy, a zamiast tego zdecydował się na represje wobec protestujących. Jego przemówienie z 16 kwietnia 1970 roku, w którym przyznał, że staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy duży krok naprzód opowiadano jako dowcip.

Mnie to nie śmieszyło. Z czasem zrozumiałem, że Gomułka miał rację. Ceny należało podnieść. Potem przyszedł Gierek i problemy zniknęły. Podobnie jak dziś. Zaczęliśmy się zadłużać. Wtedy to było 35 mld. USD, dziś jest bilion! Dług Gierka spłaciliśmy – kto spłaci nasz?

Dwa razy za mojego życia Polska znalazła się w nieco lepszej sytuacji. 1996-97 kiedy rządził Włodzimierz Cimoszewicz, a prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. Wprawdzie Cimoszewicza zmiotła  powódź stulecia, ale uchwalono Konstytucję. Referendum Konstytucyjne było 25 maja 1987 roku. W 1999 roku wstąpiliśmy do NATO. Potem Polska przystąpiła do Unii Europejskiej 1 maja 2004 roku.

 Premierem był Leszek Miler, ale to z Aleksandrem Kwaśniewskim kojarzą mi się te wydarzenia. Był to jedyny jak dotąd prezydent, który rozumiał, o co w tej prezydenturze chodzi. Wiem, że jak nie powrócimy do wyboru głowy państwa poprzez Zgromadzenia Narodowe, nigdy nie wybierzemy kogoś podobnego do Aleksandra Kwaśniewskiego. Kogoś takiego, co nie będzie się wzorował na polityce Józefa Piłsudskiego. Bo to jest nieszczęście Państwa Polskiego.

Polaryzacja, którą nam Putin utrzymuje powoduje, że dawna sanacja w nasze polityce dominuje. Czyli o tym, czy Polska z bycia częścią Unii Europejskiej zrezygnuje, podobnie jak to było w Anglii – Putin zdecyduje. Rozkazy zostały wydane. Kolejny etap to referendum. To Kreml ma opanowane. Jak tu czegoś nie zmienimy, mamy przegrane.