Ciekawość-plus

Tak określam to co się dzieje po ogłoszeniu wyników wyborów do Polskiego Parlamentu, bo tak wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki tłumaczy potrzebę przeliczenia głosów w sześciu okręgach do Senatu. Protestów wyborczych jest więcej, to nic nadzwyczajnego, zawsze były, ale nigdy nikt nie uzasadnił takiego protestu ciekawością. Żeby wyjaśnić tą głupotę, trzeba przywołać Marysię – moje wspomnienia z 1986-7 roku, gdy spotykałem się z tą niezwykła dziewczyną. Ona reprezentowała środowiska zbliżone do Watykanu. Pamiętam jak mówiła, że gdy Jan Paweł II odejdzie do domu Ojca, nasz dom stanie się złym domem. Nasz Papież zmarł 2 kwietnia 2005 roku, środowiska watykańskie przestały działać na terenie Polski, rosyjskie GRU zaś, mogło działać spokojnie. Już wcześniej wywołali aferę Rywina, (22.07.2002.) politycy z wyobraźnią zaczęli mieć kłopoty. 19 października 2005 roku, pół roku po śmierci Jana Pawła II, do dymisji podaje się Marek Belka, na scenie politycznej pozostali jedynie ci, dla których Józef Piłsudski to bohater narodowy. Stało się dokładnie to, czego Marysia tak bardzo się bała. W roku 2006 Antoni Macierewicz ostatecznie rozwalił służby specjalne, a w 2015 roku dokonano zamachu stanu.

I nagle trach, ostatnie wybory z 13 października 2019 roku, pokazały coś niezwykłego, pomimo nieprawdopodobnych działań obcych służb, które niszczą naszą demokrację, w Sejmie i Senacie, dobrzy politycy, tacy z wyobraźnią, zdobyli przyczółki. Pan Jarosław Kaczyński z jakiegoś powodu zwany przywódcą “dobrej zmiany” zaczął się bać – a on wie czego. W Senacie jego ugrupowanie stanowi mniejszość. Ktoś chcąc go uspokoić podsunął myśl, aby sprawdzić wyniki wyborów do Senatu. Decydować o tym będą Sędziowie ze specjalnie utworzonej przez złych polityków Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, ale to są Sędziowie Sądu Najwyższego – tu zamach stanu nie do końca się udał, jest nadzieja, że czarny scenariusz nie sprawdzi się. Podważanie wyników przedstawianych przez komisje wyborcze, gdzie zasiadają przedstawiciele wszystkich opcji politycznych, może doprowadzić do tragedii, bo zamiast przy urnie, wyborów będziemy dokonywać na ulicy, a to prowadzi do terroryzmu.

Marysia często wspominała swoją walkę z terrorystami IRA i ETA. Na wyspach Brytyjskich w zamachach ginęło wojsko, policja i zwykli ludzie. Brytyjskie służby 30 stycznia 1972 roku stłumiły protest republikanów, (krwawa niedziela). Zginało 13 ludzi, to co było potem, nie nadaje się do opisywania. Marysia opowiadała, że w okresie kiedy ona tam była, 1976-1979 zginęło około 1000 ludzi. Podobnie było w Hiszpanii, gdzie ETA zabiła 850 ludzi, ale trzeba jeszcze liczyć ofiary wśród terrorystów. Tu dyktatura generała Franco próbowała zastąpić demokrację.

Gdy Marysia przybyła do Polski w 1986 roku, nasze sprawy też szły w złą stronę. Wprawdzie generał Wojciech Jaruzelski trzymał wszystko w ryzach, ale w jego własnym obozie zaczęło się dziać źle. Mord na ks. Jerzym Popiełuszce pokazał niebezpieczeństwo destabilizacji. I tu Marysia ze swoimi ludźmi zadziałała. Nie udało się skłócenie Jaruzelskiego z Papieżem, wręcz przeciwnie – ich współpraca przyniosła nam wolność. Ja widziałem jak było to trudne, widziałem ile potu, a nawet krwi popłynęło, ale było warto, bo było inaczej, jak w Anglii, Irlandii, czy Hiszpanii. Nie zmarnujmy tego…

Był kwiecień 1987 rok, zbliżała się trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Marysia i jej ludzie byli bardzo aktywni. Ale gdy przyjeżdżałem na sobotę i niedzielę do Warszawy, przerywali działania, Majka czyściła broń, zawoziła do wojskowej pralni swój polowy mundur, a jej ludzie mieli wolne. Zwykle docierałem do jej mieszkania około szóstej rano, gdy jeszcze spała. Po obowiązkowym “odpoczynku” brałem się za śniadanie, czyli smażenie jajecznicy na słoninie z cebulą, a Majka za gimnastykę. Wielu sąsiadów z bloku naprzeciwko zazdrościło mi, że mogę na to patrzeć z bliska. Dzwonek do drzwi zaburzył tą sielankę. Majka zakończyła ćwiczenia, odsunęła mnie do kuchni i ostrożnie popatrzyła przez judasza. Założyła rękawiczki, a to oznaczało, że gość dostanie po ryju. Wolałem na to nie patrzeć, ale zanim wbiłem jajka na patelnię, postanowiłem poczekać co będzie. Dobrze zrobiłem. Majka wpuściła gościa i mówi. O – to nie na szpitalnym wikcie? Nie smakował, odpowiedział jakiś potężny męski głos. Jasiu – wbij jeszcze dwa jajka, mamy gościa. Wyjrzałem z kuchni, w przedpokoju stał dwumetrowy facet z podbitym okiem. Pomyślałem, że musiał mieć spotkanie z Majką, bo nikt inny tego nie mógł mu zrobić. E – trzy wbiję, powiedziałem. Facet się uśmiechnął i podał mi rękę. Usiedliśmy w kuchni, byłem zdziwiony, że nasz gość je szybciej jak ja. Nasza specjalna herbatka bardzo mu posmakowała, zrobiło się miło. Gdzie się Pani nauczyła tak bić, zapytał. Na wojnach ze złem. Co ja zrobiłem złego? Nie wiem co chcieliście zrobić papieskiemu wysłannikowi Achille Silvestrni, ale wiem, że to byłoby złe. Myślałem, że nie należy podpisywać stosunków dyplomatycznych z Watykanem, łączenie religii i polityki źle się kończy. Wiem, powiedziała Majka, walczyłam z IRA i ETA, ale stosunki dyplomatyczne, to coś zupełnie innego niż państwo wyznaniowe. Pani Mario, Stanisław Kania, były I sekretarz PZPR twierdzi, że Jaruzelski zwariował i chce się z Papieżem dogadać, a gospodarkę całkiem położył – chcemy ratować Polskę. Chcecie ratować Polskę mordując i zastraszając księży? Jak zobaczę, że kręcicie się koło ks. Alojzego Orszulika, jaja powyrywam. To jest papieski konsultator środków społecznego przekazu, on może zamknąć tubę propagandową wroga jakim jest CIA, robią nam zamęt przez RWE. Ale Solidarność twierdzi, że to co tam mówią to prawda, a Pani trzymając z Papieżem chce ich uciszyć? Ile lat jesteście w służbie, zapytała Majka. Naście. Widzieliście kiedyś, aby obcy wywiad był po waszej stronie? Nie. Jaruzelski też to wie, dlatego nie jest wrogiem, wrogiem jest sanacja, walczymy z nią od 1939 roku, Papież kazał wreszcie tą wojnę zakończyć. Ale to oni ją wywołali Pani Mario, zamiast walczyć z Niemcami walczyli z Polakami, oburzył się SB-ek, bo teraz nawet ja to zauważyłem. Z panem walczyli? Tak i przegrywali. To takie same Polaki jak my, tylko błądzą jak teraz wy, powiedziała Marysia. Kończyłem myć naczynia, postawiłem kieliszki i mówię. Jest coś co nas łączy, zaraz z barku przyniosę. Tadam – powiedział SB-ek stawiając pół litra Żytniej na stół. Przy sobocie, po robocie – dawaj Jasiu konserwę i przepitkę. Ten dzień zakończył się w restauracji, dołączyli koledzy naszego gościa, żegnając Majkę oddawali jej honor wojskowy przysłaniając oczy otwarta dłonią. Tu mamy pokój Jasiu, ale jak tamtą wojnę zakończyć? To jej pytanie ciągle sobie zadaję.

Olga Tokarczuk – Laureatka Nagrody Nobla może dziś być tym, co nas pogodzi. Ona może pokazać drogę do naszego szczęścia, bo to co mamy teraz, to nieszczęście jest. Wyobraźnia narracyjna Naszej Noblistki wzbudziła podziw Komitetu Noblowskiego. Wyobraźnia – ileż to razy użyłem tego słowa opisując moje przygody z Marysią. Ale jest coś jeszcze, co łączy Marysię i Olgę Tokarczuk. Słuchałem jak poetka opowiadała o swoim dzieciństwie – Maria Skłodowska-Curie, była dla niej wzorem, tak samo, jak dla Marysi. Pani Olga Tokarczuk w wieku 12-stu lat zrozumiała, że matematyka nie jest jej mocną stroną i została psychologiem. Majka studiowała filozofię, wcześniej skończyła atomistykę, ale o czymś innym chcę napisać. Pod koniec 1986 roku musiałem zdać okresowy egzamin z BHP, a to wymagało ukończenia specjalnego kursu w Bolesławowie – to okolice Stronia Śląskiego. Miałem tam rodzinę, siostra mamy, moja Chrzestna była pielęgniarką w szpitalu psychiatrycznym na Morawce, to dzielnica Stronia Śląskiego i mieszkała na terenie szpitala, w bloku dla personelu. Majka przyjechała do mnie i razem odwiedziliśmy moją ciocię. Idąc szpitalnymi alejkami, Majka wzbudziła zainteresowanie jednego z pacjentów. Pan ją zapytał, po której stronie mieszka, po tej dla pacjentów, czy po tej dla personelu? Marysia wskazała blok cioci – a ja już po tamtej, odpowiedział chory. Miał bardzo smutną minę. Marysia w lot zrozumiała tego człowieka – był samotny, nikt go nie odwiedzał. Wzięła go pod rękę i poszli na spacer. Nie było ich kilka godzin. Zrobiła swojemu nowemu przyjacielowi zakupy i zaprosiła go na nasze wesele. Przyjadę z ciocią Teresą powiedział żegnając się z nami – był bardzo szczęśliwy, nie był już samotny. Pani Olga Tokarczuk jako studentka Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego była wolontariuszką i opiekowała się osobami z problemami psychicznymi. Wiem, że ktoś kto rozumie tych ludzi, rozumie to co dziś dzieje się w Polsce. Tylko ktoś taki może sprawić, że będziemy po właściwej stronie i nie będziemy samotni. Ważna jest bowiem polityka kadrowa, a tu psycholog może pomóc. Zła polityka kadrowa Watykanu sprawiła, że to pieniądz, a nie miłość do bliźniego jest ważny dla znacznej części kleru. Ten sam problem mamy w polityce – nikt nie wie co zrobić z prezesem NIK Marianem Banasiem, który okazał się gangsterem. Na wiosnę będziemy wybierać prezydenta Polski, posłuchajmy Pani psycholog Olgi Tokarczuk. Ona w swoich książkach pisze o nas. To są ostrzeżenia, naprawdę warto tego posłuchać, teraz jeszcze jest czas.

Stronie Ślaskie leży w Kotlinie Kłodzkiej, tam też rozgrywa się akcja książki Olgi Tokarczuk na podstawie której powstał film “Pokot”, Agnieszki Holland. Autorka opisuje historię emerytowanej nauczycielki angielskiego, pani inżynier Janiny Duszejko. Tu można posłuchać fragmętu książki. Proszę kliknąć jeżeli wzbudziłem u Państwa ciekawość, bo tu ciekawość to coś dobrego.

  1. Góry Kultury będą w lipcu

Dodaj komentarz