Do trzech razy sztuka

Ten wpis piszę 11 listopada 2024 roku, to Narodowe Święto Niepodległości. Tego dnia w 1918 roku w wagonie sztabowym w Compiegne, gdzie mieściła się kwatera marszałka Francji Ferdynanda Focha, podpisano zawieszenie broni pomiędzy aliantami a Niemcami, kończące I wojnę światową, co nam Polakom dało wolność. Ale nie od razu, nie z automatu.

  Tę wolność, to tak naprawdę wygrał nam Ignacy Jan Paderewski na fortepianie. W tamtych czasach był celebrytą, jakbyśmy dziś powiedzieli. Znali się z prezydentem Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilsonem – podziwiał Paderewskiego.  I to on 8 stycznia 1918 roku przedstawiając swój program pokojowy, tzw. czternaście punktów Wilsona sprawił, że Polska była. Trzynasty punkt mówił o utworzeniu niepodległego państwa polskiego.

  Paderewski urodził się w Kuryłówce na Podolu. Dziś to Ukraina. Ale wtedy była Polska. Jak to się stało, że wszystko się tak pokićkało, że dziś Ukraina walczy o to, co nam w 1918 roku dzięki Paderewskiemu się udało?

  Carycy Katarzynie II zwanej Wielką już w 1775 roku Sicz Zaporoską zlikwidować się udało. Z Polską trochę to trwało, dopiero za trzecim razem  zlikwidować Polskę się udało. 1772 rok – I rozbiór Polski, 1793 – II rozbiór Polski, 1795 – III rozbiór Polski. Z mapy znikamy i właśnie w 1918 roku, po 123 latach powracamy. Niestety, Paderewskiego i podobnych do niego odsuwamy i na Józefa Piłsudskiego stawiamy. Po jego śmierci w 1935 roku nieco bardziej na dobro w polityce stawiamy. Podobnie jak dziś. Armię uzbrajamy – pierwszy polski pistolet, haubica noszą wzór 35. Niestety, politycznie i tu też podobnie jak dziś w sanacji trwamy. We wrześniu 1939 roku ponownie prawie z mapy znikamy. I wtedy o Ignacym Janie Paderewskim sobie przypominamy. Ludzie z jego Front Morges z Sikorskim, Witosem spowodowali, że po tym, jak Niemcy i Rosjanie nas zaatakowali i sanacyjni rządzący pouciekali – jako Polaka na mapie żeśmy zostali. Niestety, 4 lipca 1943 roku sanacyjni z Niemcami i Rosjanami Sikorskiego w Gibraltarze zamordowali. Ale Kościuszkowcy, co dzięki Sikorskiemu i Paderewskiemu, (załatwił kasę) nad Oką powstali, w bitwie pod Lenino 12-13 października 1943 roku Niemcom się nie poddali i aż do Berlina ich pognali.

Drugi raz Polskę uratowali. Niestety, ci co we wrześniu 1939 roku pouciekali, się nie poddali i pod koniec lat 80-tych tych, co nas wtedy uratowali komunistami nazwali i ponownie do władzy się dorwali. Tu trzeba przyznać, że sami żeśmy ich wybrali.

  Z energetyki jądrowej zrezygnowali, finanse zrujnowali i armię – prawie zlikwidowali. Trzeba przyznać, że ostatnio w wyborach parlamentarnych nieco mądrzejszych zwolenników dawnej sanacji żeśmy wybrali, ale teraz prezydenta będziemy wybierali. Dosłownie my będziemy wybierali – my, którzy prawdę, o której tu czytamy, w większości kłamstwem nazywamy.

 Do trzech razy sztuka. Carycy za trzecim razem się udało. Zobaczymy, w USA dobro ze złem przegrało. Wybory prezydenta Polski to dla nas trzeci raz.

W wyborach powszechnych tylko raz się udało, jak Aleksandra Kwaśniewskiego się wybrało. Tylko dlatego do NATO  i Unii Europejskiej wstąpić się udało.

Średnia roczna pensja skorygowana na pewnym etapie, 2023 r.

Niestety w Konstytucji, jak chodzi o wybór prezydenta, to co było w ustawie konstytucyjnej Jaruzelskiego, gdy rezygnował z urzędu prezydenckiego zostało.  

Życzę Polsce, aby prezydenta, tak jak na początku naszej państwowości Zgromadzenie Narodowe wybierało. Marysia, co Radio MARIA wymyśliła mówiła, że to jeden z warunków, aby Państwo Polskie na mapach zostało.

Dodaj komentarz