Kiedyś jak byłem nastolatkiem myślałem, że prezydent w Polsce to jakieś nieszczęście. Dziś wiem, że to nie prezydent jako funkcja jest nieszczęściem. Nieszczęściem jest nasza klasa polityczna. Jak widzę panią Katarzynę Lubnauer, która twierdzi, że poseł z dwuletnim stażem w Sejmie to młody poseł i nie wie jeszcze czy głosuje za skierowaniem projektu do komisji, czy za aborcją. To nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Aborcja – to będzie mój następny wpis. Teraz wrócę do prezydentów.
Gabriel Narutowicz wybrany 11 grudnia 1922 roku, a już 16 grudnia zastrzelony przez zamachowca Eligiusza Niewiadomskiego, zwolennika skrajnej prawicy. W czasie procesu wyjaśnił, że tak naprawdę to Józefa Piłsudskiego chciał zabić.
Stanisław Wojciechowski wybrany 20 grudnia 1922 roku, na siedmioletnią kadencję. To był porządny człowiek. Dlatego jak Józef Piłsudski zrobił zamach majowy w roku 1926, Stanisław Wojciechowski złożył swój urząd.
Ignacy Mościcki, wybrany 4 czerwca 1926 roku. Naukowiec, swoją funkcję pełnił do wybuchu II wojny światowej. Nie ma się czym chwalić, pisałem, Zaolzie, klęska wrześniowa, ucieczka do Rumunii, tam wskazał swego następcę – Władysława Raczkiewicza. Tu też jak wyżej.
Po II wojnie światowej, dzięki Kościuszkowcom była Polska, pisałem o tym. W roku 1947 prezydentem został Bolesław Bierut. Jednak rząd na wychodźstwie też miał prezydenta. Bierut się wnerwił i nazwał się Przewodniczącym Rady Państwa (1952 rok) Było “fajnie”, umarł Stalin (1953 rok), Bieruta otruli w Moskwie, (12 maja 1956) prezydenci na wychodźstwie mogli spokojnie rządzić. Czyli podburzać ludzi w kraju. Byli to kolejno. August Zalewski, ten wymyślił, że będzie prezydentem dożywotnio. Jak zmarł prezydentem został Stanisław Ostrowski. Po nim Edward Raczyński. Był rok 1979. Raczyński miał nadzieję, że władzę przekaże już komuś w Polsce. Ruscy szykowali olimpiadę, w naszych sklepach nic nie było. Bardzo łatwo było wywołać niepokoje społeczne. No ale z planów nici, stan wojenny. Raczyński władzę przekazał Kazimierzowi Sabbatowi, a ten – 8 kwietnia 1986 roku Ryszardowi Kaczorowskiemu.
W kraju w tym czasie Papież, dziś Święty Jan Paweł II i generał Wojciech Jaruzelski kombinowali, jak tu zrobić, żeby w Polsce było dobrze, znaczy, żeby nie było wojny domowej. To się udało, Jaruzelski został prezydentem 1989 roku.
Papieża postanowiono nagrodzić za tą robotę trochę później. Chciano mu przyznać Pokojową Nagrodą Nobla. W 2009 roku, gdy Nasz papież nie żył od czterech lat, komisja noblowska wysłała dwóch młodych ze swojego składu do kasy, żeby się zapytali ile mogą Papieżowi dać. Kasjer wziął listę i stwierdził, że za tą robotę już zapłacił. Komu – zapytali młodzi zdzieleni. Lechowi Wałęsie w 1983 roku. Komitet miał kłopot, nagrodę komuś trzeba było dać. Dali Barackowi Obamie, tak trochę zaliczkowo. Ten trzeba przyznać starał się, jako prezydent Stanów Zjednoczonych rozliczył się z zaliczki.
Generał Wojciech Jaruzelski szybko oddał władzę prezydencką, były wybory powszechne. Muszę wreszcie stwierdzić, że zaczęło iść w dobrą stronę. Wprawdzie prezydentem został Lech Wałęsa (22 grudnia 1990 rok), który na prezydenta nie nadawał się kompletnie ale jako nie prezydent byłby bardziej szkodliwy. W roku 1995 były kolejne wybory, wygrał je Aleksander Kwaśniewski. Jedyny jak dotąd prezydent w Polsce, który rozumiał, na czym ta prezydentura polega. Prezydent to nie jest super premier, nie rządzi. Jako wybrany w wyborach powszechnych, ma nas bronić przed rządzącymi, żeby nam krzywdy nie robili. Ma instrumenty, choćby weto do ustaw. Jest jak dobry król, tylko nie może władzy dziedziczyć, może być prezydentem tylko dwie kadencje. Pamiętam jak prezydent USA George Busch zapytał Aleksandra Kwaśniewskiego, co za dureń wymyślił, że prezydentem Polski można być tylko dwie kadencje. To ja, odpowiedział Kwaśniewski.
Jeżeli prezydent w Polsce rozumie zapisy Konstytucji, rozumie swoją rolę w polityce, nie ma prawa przegrać wyborów na drugą kadencje. Jak do tej pory, dokonał tego jedynie Aleksander Kwaśniewski. Po nim powróciliśmy do dawnych nieszczęść.
Lech Kaczyński zakończył swą prezydenturę katastrofą smoleńską (10 kwietnia 2010 rok). Prezydenta należy szanować. Pana Lecha Kaczyńskiego szanowałem, bo modlił się tak jak ja. Matkę Boga nazywał Marią, a nie Maryją. Maria to też imię Żony Pana Kaczyńskiego, wspaniała kobieta. Było mi bardzo przykro, jak ojciec Tadeusz Rydzyk nazwał ją czarownicą. Podobno się przejęzyczył. Minie przypomniało się wtedy inne przejęzyczenie Redemptorysty, to które opisałem pisząc o Błogosławionym Księdzu Jerzym Popiełuszce.
Bronisław Komorowski – po pięciu latach przegrał z obecnym prezydentem Andrzejem Dudą. Tu mnie nic nie zdziwiło. Pan Komorowski związał się bowiem z profesorem Tomaszem Nałęczem, tym od afery Rywina. Ten potrafił obalić swój rząd, który miał prawie 40% poparcia. Szkoda, bo Pan Komorowski to dobry polityk, z doświadczeniem. Nigdy by nie dopuścił, aby obalono Konstytucję, czy zlikwidowano niezależne Sądy. Poznał życie więzienne, poznał wiele zasad grypsery. Jest taka zasada, że nie można sobie pozwolić, aby ktoś układał nam życie pod celą. Prezydent Duda nie zna jeszcze tej zasady, dlatego jakieś łajzy nie dają mu spać po nocach, atakują go, każą mu robić jakieś głupoty. Wybraliśmy go, to nasz prezydent, należy mu się nasza pomoc. Nie możemy pozwalać, żeby go tak dojeżdźali.
Andrzej Duda swoja prezydenturę rozpoczął 6 sierpnia 2015 roku. Zawsze może być gorzej, mawiał mój dowódca kompanii. Panie Prezydencie, odwagi, nie daj się Pan. Jak schrzanili ustawy o Sądach, to kazali Panu poprawiać, a sami na wakacje pojechali. Następnym razem niech sami poprawiają jak coś schrzanią. To oni są od roboty, nie Pan. Pan na narty, powolutku prawą stroną. Tylko za pisanie Konstytucji się Pan nie bierz, ta jest dobra. EUR trzeba dodać ale Wy tego nie dacie rady zrobić. No – a jak już tak się Pan uparł na tą Konstytucję, to poczytaj ją Pan może.
Jak na tych nartach się Panu znudzi, do swojego Krakowa Pan jedź, to blisko. Jest Pan młodym człowiekiem i nie wiem czy pamięta Pan religię. Nie – nie lekcję religii, tylko religię, ta w kościele była. Ksiądz uczył nas tam miłości do Boga i Bliźniego. To wystarczało żebyśmy byli jedno. Panie Prezydencie, zrób Pan żebyśmy znowu byli jedno. Nie chodzi o to żebyśmy wszyscy myśleli tak samo . Wystarczy jak będziemy szanować siebie nawzajem i nie będziemy próbować układać życia innym. Niech każdy żyje jak chce, byle przestrzegał zasad – Konstytucji znaczy. No – ale tą trzeba przywrócić. Gdy piszę te słowa Sędziowie jeszcze walczą. Zbigniew Ziobro jeden z dowodzących obozem bezprawia i niesprawiedliwości wystawił na pierwszą linię Stanisława Piotrowicza, to mocny punkt. Trzeba uderzać w słabe punkty. Patryk Jaki, ten nawet prawa administracyjnego nie kończył. Każdy grypser by go sprzedał i jeszcze reszta kazał sobie wydać. Powodzenia Sędziom życzę.
W Krakowie Panie Prezydencie niech Pan odwiedzić Marię i Lecha Kaczyńskich, na Wawelu. Może spotka Pan tam Biskupa Tadeusza Pieronka, to też prawnik. Profesor nadzwyczajny nauk prawniczych, bardzo mądry człowiek. On może Panu pomóc. Pomódlcie się razem o tą jedność słowami modlitwy Różańca Świętego. Przypomnę – „Zdrowaś MarIO łaski pełna, Pan z Tobą” i tak dalej. Biskup Pieronek Panu pomoże – spokojnie, ten za Bóg zapłać pomoże. No wiem, biskup Pieronek jest w Krakowie, Pan ma robotę w Warszawie ale w Warszawie jest Prymas Polski – arcybiskup Wojciech Polak i kardynał Kazimierz Nycz. Oni też Panu pomogą. Z tym jednaniem Polaków, ma Pan roboty do końca kadencji, a jak będzie dobrze szło, to i jeszcze na kolejną kadencję. Życzę Panu, żeby to jednanie dobrze szło.
Aborcja, to będzie następny wpis.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.