Aborcja

 

27 stycznia 2018


Jak byłem dzieckiem, mieszkałem na wsi Kolonia Łysaków (Parama) i pasłem krowy. Moją rozrywką było obserwowanie ptaków.

Szczególnie pasjonowały mnie cietrzewie. Mogłem je obserwować w rejonie „stawów wilcowskich” Nie zawsze jednak mogłem cietrzewia odnaleźć, za to bociana, który miał gniazdo na suchej topoli, zawsze. Kiedyś znalazłem pod gniazdem pisklę bociana. Żyło jeszcze ale łaziły już po nim muchy. Po chwili zdechło, zakopałem. Babcia wyjaśniła mi, że pisklę musiało być chore i dlatego bociany wywaliły go z gniazda. Wujek, mówi, ze bociany wywaliły pisklę, bo było ich za dużo i bały się, że nie wykarmią, powiedziałem. Wujek tyle wie co z miski zje, odpowiedziała Babcia. To na szczęście był jedyny przypadek w moim życiu, gdzie zetknąłem się z aborcją.
Wiem jednak, że aborcja jest, usuwanie ciąży farmakologicznie czy chirurgicznie jest, było i zawsze będzie. To jest źle i trzeba robić wszystko, żeby aborcji było jak najmniej. Ksiądz musi mówić, że aborcja jest zakazana, to jego rola, tak bowiem może spowodować ograniczenie liczby aborcji. Polityk tak mówić nie może, bo to jedynie zwiększa ilość przerywanych ciąż. Polityk musi dbać aby była edukacja seksualna i dostępne środki antykoncepcyjne. No ale żeby coś wiedzieć o antykoncepcji potrzebna jest naprawdę profesjonalna edukacja. Tu zaś jest tragedia. Jak słyszę jakie głupoty opowiadają nasi politycy, zaczynam się ich bać. Zawsze bałem się tylko Żony ale wczoraj widziałem w telewizji, jak młodzi Polacy obchodzą urodziny Hitlera. Dobra edukacja – to klucz do wszystkiego co dobre. Poszanowania Bliźniego, ograniczenia aborcji, dobrobytu – klucz do naszego szczęścia. Imprezowicze na urodzinach Hitlera cieszą się, że już niedługo Pan Antoni Macierewicz da im broń. Dziś nie ma Macierewicza z Panem Błaszczakiem muszą o broni pogadać. Będzie kłopot, ten TVN, to oni nagrali imprezę ze swastykami. Do wszystkiego się wtrącają. Obalić Konstytucji nie można, zlikwidować niezależne sadownictwo, nie można, nasze chłopaki chcieli sobie postrzelać, źle. Jest przecież TVP, po co jakieś TVN. Sejm ustawę musi wydać, że wszyscy Polacy maja oglądać TVP, oglądanie TVN jest zabronione. Co nie można takiej ustawy wydać? Teraz będzie procedowana w Sejmie ustawa, że przerywanie ciąży jest zabronione. Nasi politycy to ludzie wierzący – w ustawy. Wierzą, że jak coś uchwalą, to tak będzie. To może uchwalić przy okazji, że ten kto ogląda TVP jest nieśmiertelny.
Akurat rok temu jechałem do Niemiec. Nawaliła OKOMA, maszyna do produkcji okien drewnianych. Niemiecki serwis wycenił naprawę tak, że właściciel stolarni powiedział, że nawet jakbym przyleciał samolotem, to i tak będzie taniej. Samolotem nie umiem latać, wsiadłam w samochód i jadę. Teraz z Mielca do autostrady A 4 to tylko kilka kilometrów. Jeszcze przed Krakowem jest Bar TAURUS, ten od golonek. Ja jednak żołądki drobiowe z cebula zamawiam. Żona zabroniła mi jeść cebuli, a tu nie widzi. Lubię cebulę. W barze ludzi jak zwykle dużo. Potrafię określić kto jest kto. Ci do roboty, ci do pracy, ci po samochód. Są też Panie, smutne, przerażone, teraz jest ich jakby więcej. Nagonka na aborcję w kraju spowodowała, że kobiety jadą do Niemiec. Młoda dziewczyna pędzi do toalety, mało mi widelca nie wytrąciła. Po chwili wyszła blada, przepraszam mówi. Uśmiecham się jak tylko umiem najładniej. Podziałało, Pani usiadła przy moim stoliku. Zaproponowałem aby sobie posiedziała i przypilnowała miejsca, ja stanę w kolejce po herbatę, mogę też coś dla niej wziąć. Bardzo się ucieszyła, kolejka długa, w takim stanie ciężko wystać. Przyniosłem Pani żurek i butelkę coli. Pamiętam, że moja Żona jak była w ciąży piła ogromne ilości coli. Pani powiedziała, że jedzie do Krakowa, a potem do Drezna. Zaproponowałem, że do Drezna mogę ją zawieźć, bo tam jadę i będę się zatrzymywali na każdej stacji paliw. Pani nawet się nie zastanawiała, pomogłem jej przełożyć bagaż z Busa i pojechaliśmy. Zaczęła opowiadać o swoich studiach na Politechnice Rzeszowskiej. Mówiła o okresie kiedy studiował tam mój Syn, wiec mieliśmy trochę wspólnych tematów. Zapytała co Syn robi, powiedziałem, że naprawia jak coś nawali. To tak jak ja powiedziała i ja roześmialiśmy się. Rozmowa szybko zeszła na temat falowników i wyższości sterowania cyfrowego nad analogowym. Wjechaliśmy do tunelu, to Konigshainer Berge 3300 metrów, trzeci co do długości tunel w Niemczech powiedziałem. To już Niemcy, nawet nie zauważyłam powiedziała Pani. Do Drezana jest jeszcze ponad sto kilometrów. Zajadę na EUBE PARK tam Pani wysiądzie. W życiu też czasem mamy taki tunel, trzeba go przejechać, potem znowu jest słoneczko. Mówiąc to zauważyłem jak jej oczy zgasły, posmutniała. Zapytała czy nie znam kogoś kto potrzebowałby projektanta układów elektronicznych ale takiego, który pracuje w swoim domu. Byłem na siebie zły, nic nie mogłem zaproponować, a wiedziałem, że muszę. Postanowiłem zagrać na czas. Zaproponowałem, żeby pojechała ze mną. Jadę usunąć awarię, najprawdopodobniej poszła płyta główna. Zwykle naprawiają mi takie płyty we Wrocławiu. Możemy tam pojechać i zapytać o taką pracę.
Pani się zgodziła. Na miejscu pomogła mi z narzędziami. Dyskretnie popatrzyłem jak dźwiga skrzynkę z wkrętarkami i końcówkami HI. Jeżeli była w ciąży to początki, nic nie było widać. Właściciel stolarni nie byłby sobą jakby nie zakpił z Polski. Pokazał mi swoje kaczki i zapytał, którą upieczemy. Powiedziałem, że zaraz zobaczę ile zejdzie, bo może trzeba będzie coś wymontować i naprawiać w Polsce. To nic, tego małego kaczora puknę, jak wrócisz będzie gotowy. Tak, a to przecież jedyny kaczor, puknij go to sam będziesz kaczek pilnował, a kaczor nie tylko ich pilnuje, powiedziałem. Nagle przez okno widzę, że ekran komputera i wszystkie kontrolki naprawianej przez Panią maszyny świecą się. Było mi głupio, że zostawiłem dziewczynę z gratami, a sam za żarciem się rozglądam. Pani powiedziała, że uszkodzona jest płyta główna, szacuje, że naprawą zostanie zakończona w następnym tygodniu. Nam tu zejdzie jeszcze godzinę, wtedy podamy koszt naprawy. Wyglądało to komicznie. Dwóch starych dziadów, z opadniętymi szczękami patrzyło na drobna dziewczynę ze śrubokrętem w ręku. Niemiec pogonił zrobić coś do jedzenia, a ja pytam, jak Pani to zaświeciła. Przepinki porobiłam, żeby go trochę pocieszyć. Był załamany, nawet nic nie buczało. Tu zimny lut jest pokazała i to chyba tyle. Naprawić można we Wrocławiu. To zdanie wypowiedzieliśmy razem śmiejąc się. Co tak śmierdzi, zapytała Pani. Niemiec smaży nam kotlety na drogę. Proszę tam do niego iść, ja wymontuję płytę, powiedziałem. Gdy wszystko było gotowe poszedłem do kuchni. Niemiec siedział za stołem, a Pani w fartuchu smażyła mielone kotlety tłumacząc zdumionemu Niemcowi na czym to polega. Tłuszcz ma pryskać wszędzie, inaczej to gotowanie będzie mówiła Pani machając jakimś drewnem. Zjedliśmy, uzgodniliśmy wszystko i szykowaliśmy się do drogi. Kierunek polskie miasto Breslau. Niemiec podarował Pani nóż kuchenny, nowiutki i naprawdę porządny. Był nią tak zachwycony, że wszystko by jej oddał. Kaczor gdy zobaczył Panią z nożem zwiał w deski, a my pożegnaliśmy gospodarza i w drogę. Było późno, do Wrocławia trzeba już jutro rano. Postanowiłem jednak zadzwonić, nie wiedziałem jak rozwiązać sprawę noclegu. Chłopaki we Wrocławiu pracują na cały zegar. Zawalili coś i grożą im kary umowne. Gdy tam dojechaliśmy nawet nie spojrzeli na naszą płytę. Kłócili się przed ekranem komputera. To co narysowali nie mieściło się w obudowie, a cały kontener obudów leżał na magazynie. Pani chwile popatrzyła, jej mądre oczy zdradzały dziwną radość. Pan tak siedzi, a kobieta stoi, zwróciła się do Prezesa siedzącego przy komputerze. Wzięła go za kołnierz i sama usiadła do kompa. Wiedziałem, że da sobie radę. Wyszedłem podzwonić i jakiś nocleg załatwić. Za chwilę widzę, a Prezes goni kawę robić. I dwie łyżeczki, krzyczy na niego Pani. Gdy już wykonał polecenie, znaczy przyniósł Pani kawę, mówi do mnie tak. Jasiu, ty jedź, my Panią odwieziemy albo damy jej samochód służbowy, płytę jutro ci wyśle. Życie mi uratowałeś żeś ją tu przywiózł. Poszedłem się pożegnać, Pani wstała. Proszę podaj mi swój telefon, podaję, a Ona wpisuje w swój, dzwoni. Maria mówi i podaje mi dłoń. Dopiero na schodach kapnąłem się, że nawet się nie przedstawiłem. Chciałem wpisać numer do kontaktów, bez okularów kłopot, na M mam Mama. Nie żyje już kilka lat ale kontakt został, wpisałem i pojechałem do hotelu.
Teraz przed Świętami Bożego Narodzenia przyszedł mi SMS z życzeniami, od Mamy. Dopiero po chwili zrozumiałem jak to możliwe. Serce strasznie mi waliło. Głupio mi było, że nawet nie zadzwoniłem. Postanowiłem się odezwać. Pani odebrała. Musiała mówić głośno bo w tle płakało dziecko. To mój mężczyzna, powiedziała. Proszę go przytulić i powiedzieć, że wujek dziadek dzwoni. Pani parsknęła śmiechem, mały też się zaśmiał. Dziadek, tak pana zapisałam w kontaktach, powiedziała Pani. Mam na imię Janek. Świata bez złych polityków Pani Życzę, powiedziałem. My serwisanci pownośmy być realistami ale fajny pewnie byłby taki świat. Jak tam OKOMA, zapytała. Działa, odpowiedziałem. A kaczor? Jak odjeżdżałem żył jeszcze. Wiesz Janek – Niemcy to już nie są ci Niemcy, o których opowiadała mi moja Babcia. Tobie, Twojej Rodzinie, Naszym Synom, Życzę Świata pełnego szczerego uśmiechu. Chyba płakała tuląc dziecko, jej Synek chichotał, w moich oczach pojawiły się łzy.
Antoni Macierwicz ma nową starą robotę. Będzie wyjaśniał Katastrofę Smoleńską. Ostatnio robiłem zlecenie w Jednostce Wojskowej, były tam samoloty, a więc i piloci. Rozmawiali o tej katastrofie. Posłuchałem. Napiszę co usłyszałem w następnym wpisie.

Dodaj komentarz