Zaczęło się od tego, że na Kremlu zrezygnowano z zarządzania kolokwialnego. Leonidowi Breżniewowi kolejny medal przypinano, jak go do czegoś przekonać chciano. Po jego śmierci chwilkę następcy szukano – Jurija Andropowa i Konstantina Czernienkę zlikwidowano, zanim Borysa Jelcyna wybrano. Tu medali nie stosowano, tylko wodku polewano i sprawę załatwiano.   To nie do końca dobrze […]

Czytaj dalej