Naszych podziałów ciąg dalszy

Muzyka Andre Rieu pokazuje świat do którego zawsze chciałem należeć. Było blisko. Już na ulicach słychać było ten radosny śmiech. Tak śmieją się ludzie szczęśliwi. Poznaliśmy nowe słowo deflacja, oznacza spadek cen. Gdyby nie ten nieszczęsny zamach konstytucyjny, to już dwa lata jak go dokonano. Zniknął śmiech, zapomnieliśmy co to deflacja, a na ulicy pojawiła się inna muzyka „Walc Kodu” Też ładny, ale smutny. Czemu u nas musi być smutno. Opowiem śmieszną historyjkę. Niemiec u którego kiedyś kupowałem używane maszyny zapytał mnie, Janek czy ty chciałbyś żebym ja był bogaty? Tak, odparłem. To ty nie jesteś prawdziwy Polak, powiedział. Widząc zdumienie na mojej twarzy, opowiedział mi stary dowcip. Jak polski baca żalił się Bogu, że jest biedny. Bóg go wysłuchał i zaproponował , że da mu dużo owieczek. Ten jednak stwierdził, że nie chce owieczek, chce żeby sąsiadowi zdechły. Nie śmiałem się. Tak bardzo chciałbym przekonać Niemca, że się myli. Nawet mam do niego sprawę, ale wstydzę się jechać.
Pawlak w filmie „Kochaj albo rzuć” Stwierdził, że ludzie nie dzielą się na tych zza Buga i resztę, tylko mądrych i głupich. Miałem napisać o najgorszym polskim polityku. Kiedy jednak czytałem jego życiorys, dowiedziałem się o czymś, co nawet w żartobliwej formie nie pozwala mi o nim tak pisać. Opiszę tylko wydarzenia które są jakoś związane z tą postacią. Potrzebna mi będzie klasyfikacja podobna do pawlakowej. Ale może nie aż tak radykalna. Polityków, bo o nich będę pisał, podzielę na dobrych i złych. Podział na komunistów i resztę, który istnieje w Polsce jest zły. Liczy się bowiem tylko gospodarka rynkowa i praworządność, czyli przestrzeganie Konstytucji. W Chinach, chyba najpotężniejszym dziś państwie świata, rządzą komuniści, ale gospodarka jest rynkowa. Wybory parlamentarne, te w dzisiejszej Polsce, niczym nie różnią się od tych przed rokiem osiemdziesiątym. Też nie głosujemy na posła tylko na listę. O tym kto wejdzie do Sejmu decyduję lider, który takiego przyszłego posła umieszcza na pierwszym miejscu listy. Kiedyś takich list było trzy PZPR, PSL i SD. Teraz jest więcej, a to w oczywisty sposób ułatwia wejście do Sejmu złym politykom.
Tacy właśnie, źli politycy obieli rządy w Polsce 17 października 1997, po wyborach parlamentarnych, w których koalicja prawicowych formacji – Akcja Wyborcza Solidarność – uzyskała 201 mandatów w Sejmie. Pod koniec ich rządów, 6 lipca 2001 Jarosław Bauc ujawnił gigantyczną dziurę budżetową – 17 mld złotych. To był Minister Finansów. Dziwny minister, ta dziura raz wynosiła 17, a raz 100 miliardów, szkoda gadać. Pamiętam, że moja Teściowa nie dostała wtedy emerytury. Idąc na kolejne wybory zapytała mnie, Jasiu na kogo ja mam głosować. Powiedziałem, Mamo na SLD. Ale mówią, że to źli politycy, odparła. Mamo o mnie mówią, że jestem dobrym człowiekiem. Nie wiem czy Mamę przekonałem ale SLD wygrało. 19 października 2001 Leszek Miller jako Premier zaczął rządzić. Dobrał sobie dobrych polityków ze swojej listy, a czasy były ciężkie. Ludzie nie dostawali wypłat, rynek wewnętrzny” leżał”, nikt nic nie kupował. Dostarczałem wtedy używane maszyny dla stolarzy. Przywoziłem je z Niemiec. Często jeździłem autostradą A4 którą wtedy proszę sobie wyobrazić, z wielkimi sukcesami budował Minister rządu Millera, Marek Pol. Chciał on wprowadzić winiety na autostradach, nazwano go „Winietu” i wywalono. Dziś stojąc w kolejce do bramek na autostradzie, wspominam tego dobrego polityka.
Moimi klientami byli stolarze. Pamiętam jednego takiego z rejonu Olesna Śląskiego. Robił meble dla Niemców. Ładne z litego drewna. Dostawał za nie zapłatę w EUR po kursie trochę ponad 3 PLN. mało. Jakoś tak w lipcu 2002 roku Ministrem finansów został Grzegorz Kołodko dobry polityk. Pamiętam, że w każdy poniedziałek w telewizji gadał straszne głupoty. Spowodowało to dewaluację złotego. Mój stolarz za 1 EUR raz dostał nawet ponad 5 PLN. Wypłacił zaległe pensje pracownikom a do mnie mówi, Jasiu ty mi przywieź nowsze maszyny, nie zielone, przywieź nowoczesne takie siwe.. Zaczęło iść w dobrą stronę, ruszył eksport. Ale wtedy stało się coś strasznego.
22 lipca 2002 roku Lew Rywin i Adam Michnik coś świętowali. No było kiedyś takie święto 22 lipca, ale chyba coś innego świętowali. Tak czy tak, Rywin zchlał się strasznie, nagadał strasznych głupot, Chciał 17,5 miliona dolarów za załatwienie ustawy związanej z telewizją. Cała telewizja nie była wtedy tyle warta. Michnik to nagrał i zrobiła się afera. Powstała Komisja Sejmowa badająca tą aferę. Śledziłem prace tej komisji, chciałem się koniecznie dowiedzieć co oni pili. Nie zostało to wyjaśnione. Ale rząd upadł, a ustalenia komisji spowodowały, że dobrzy politycy nie byli wpisywani na listy w wyborach parlamentarnych. Nie tylko na pierwsze miejsca nie byli wpisywani, wcale takiej listy nie było. W ostatnich Wyborach Leszek Miller zrobił taką listę. Ale dopisał do niej Pana Palikota. Nie wiedział chyba kto to jest. A to był przywódca jakiejś partii, i lista Millera musiała zdobyć nie 5% tylko 8% głosów. Miller dowiedział się o tym przy ogłaszaniu wyników, jego lista nie weszła bowiem do Sejmu. Zdobył tam, 7,55% głosów. Kiedyś wyrolowała go Komisja Rywina, teraz rachunki, a nie, procenty, to może już matematyka. Szkoda bo zwykle na swoich listach Miller miał dobrych polityków.
Wczoraj słuchałem Ministra Finansów Pana Morawieckiego, To zły polityk ale mądry, bardzo mądry człowiek. Nasza gospodarka mówił minister, nie wyszła na plus, chociaż mamy światową koniunkturę i nie inwestujemy. Ale zadłużyła się mniej niż za naszych poprzedników. Tych co mieli światowy kryzys, a pomimo tego wybudowali autostrady, stadiony itp. Nawet w Warszawie autostradę zarobili, i drugą linię metra.
Ciekawe co musiałoby się stać, żebyśmy wyszli na plus, skoro przy dobrej koniunkturze i nie robiąc inwestycji dalej się zadłużamy. To kiedy ten dług będziemy spłacać co ? Panie Morawiecki.
No tego minister nie wyjaśnił. Bo się nie da wyjaśnić Teraz się nie da, może za parę lat. Jak – podpowiem. Trzeba zaangażować Panią Minister Oświaty Annę Zalewską. Niech program nauczania matematyki zmieni. Wystarczy wywalić nauczanie odejmowania i dzielenia, pozostawić nauczanie dodawania i mnożenia. Nikt nie zbankrutuje, a absolwentom takich szkół każdą głupotę da się wcisnąć. Bo teraz nie, policzą i będą się śmiać. Kochani – nie śmiejcie się z ministra, to to nie jego wina, a to naprawdę nie jest śmieszne.
Za Tydzień „Zaduszki” w mojej małej Ojczyźnie. Odwiedziłem Lasy Ordynackie, opiszę to.

Dodaj komentarz