Katastrofa Giblartarska


Kiedyś na lekcji historii, a było to w latach siedemdziesiątych, Pani zapytała mnie o Karola Świerczewskiego. Zacząłem tak. Urodził się 20 maja 1881 roku w Tuszowie Narodowym. Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych i premier Rządu RP na Uchodźstwie podczas II wojny światowej. Zginął 4 lipca 1943 roku w katastrofie nad Giblartarem, najprawdopodobniej w wyniku zamachu. O kim ty Jasiu mówisz! Wykrzyknęła Pani nauczycielka. O Władysławie Sikorskim odpowiedziałem. Masz o Świerczewskim mówić. NKWD mylisz z PKWN Świerczewskiego z Sikorskim , do domu swojego przynajmniej trafisz. Tak, ale w kosza też nie umiem grać, powiedziałem. Pani cała w nerwach, kazała mi przyjść z rodzicami. Przegiąłem, pomyślałem, zrobiłem taka minę, że Pani zrobiło się mnie żal. Dzwonek rozładował sytuację. Pani powiedziała żebym został. Gdy w klasie byliśmy sami, Pani zapytała dlaczego uważam, że Sikorski zginął w zamachu. Powiedziałem jej o żołnierzu, który Sikorskiego znał osobiście. Człowiek ten opowiadał mi, iż Sikorski wiedział, że jest na niego szykowany zamach. Chodziło o to ,że on sowietów nie uważał chwilowo za wrogów, co reszcie Rządu RP na Uchodźstwie sie nie podobało. Samoloty którymi latał Sikorski ciągle się psuły. Sam Sikorski śmiał się z tych pożal się Boże zamachowców. Pan który mi to opowiadał, twierdził, że ci zamachowcy, to Sikorskiemu buty mogli by czyścić. Wiedział co mówi, bo to no sam te buty czasem czyścił. Opowiedział mi też, jak Czech Eduard Prchal pilot który jako jedyny przeżył katastrofę, żalił mu się, że grożono jego dziewczynie. I tego właśnie pilota Sikorski wyznaczył na feralny lot dnia 4 lipca 1943 roku. Podczas kołowania ktoś dostał się do samolotu przez luk bagażowy. Znaleziono potem worki z pocztą, które wypadły na pas startowy. Powiedziałem też Pani, że pilot wiedział, że będzie wodował, bo zapiął kamizelką ratunkową. Nikt tak nie robił, był przesąd, że to przynosi pecha. Pani zapytała dlaczego nie ufam oficjalnym opracowaniom na temat tej katastrofy, tylko słucham jakiegoś pucybuta. Powiedziałem, że w Trybunie Ludu przeczytałem, że na pokładzie samolotu było 25 osób. A tam wchodzi tylko 16. Dlatego dałem sobie spokój. Opowiedziałem też o tym, jak komisja badająca katastrofę, zapytała ocalałego pilota ,dlaczego zapiął kamizelkę ratunkową. Ten kręcił, twierdził, że był w szoku, takie tam. Chciał wiedzieć tylko jedno, czy jego dziewczyna jest bezpieczna. Jeden z przesłuchujących zapewnił go, że tak, jego dziewczyna jest bezpieczna, i Czech mu uwierzył. Pilot miał potem gdzieś, całe to przesłuchanie. To mnie bardziej zdziwiło, niż informacja o liczbie ludzi na pokładzie, powiedziałem. Kończyła się przerwa, Pani powiedziała ,że dziewczynie Czecha grozili Niemcy, więc ewentualni zamachowcy musieli by współpracować z Niemcami, faszystami. Mieści ci się to w tej twojej łepetynie, zapytała. Myślałem, że walnie mnie w łeb, ale ona tylko pogładziła moje włosy. To prawda, nie mieściło się to w mojej gawie. Popatrzyłem w oczy tej Pani, widziałem w nich łzy. Wiedziała, że chcę zapytać o rodziców. Ze ściśniętym gardłem wydusiła tylko, daj spokój.
Dokumenty dotyczące tej katastrofy Anglicy ujawnią 2033 roku, więc raczej nie dowiem się jak było naprawdę. Ale nie to mnie martwi. Widziałem w telewizji marsz, duży, ze sto tysięcy ludzi. Nieśli transparenty pochwalające faszyzm. Tłumaczenia rządzących, że nie wszyscy nieśli…
To co mówi Nasz Rząd traktuję jak kiedyś informację Trybuny Ludu. Rozwalili już prawie cały ład konstytucyjny, podobno jak skończą, rozwala Pałac Kultury. Napisali ustawę, że markety maja być zamknięte w niedzielę. Kochani, zostawcie markety, to nie wasza „liga”. Już dawno wybudowali tam piekarnie, co, zamkniecie piekarnie?
Następny wpis będzie o kulisach wybuchu Powstania Warszawskiego, to podobny okres w naszej historii, a i dokumentów jest więcej.

Dodaj komentarz