Teraz k..wa my, popularne to powiedzenie, przypisuje się Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Możliwe, że on to powiedział ale nie wymyślił. To inteligentny człowiek, tacy ludzie tak nie mówią. Jednak rzeczywiście to Panu Kaczyńskiemu należy przypisać TKM. To on zebrał wokół siebie złych polityków i mamy to co mamy. Jednak to nie jest jego wina. Pisałem o służbach rosyjskich, którym bardzo zależy żeby u nas w Polsce był bałagan. Potrzebują takiej Polski, Polski bezprawia. Potrzebują ,bo muszą gdzieś prać swe brudne pieniądze. Ci mocniejsi z nich doprowadzili w Anglii do brexitu i tam działają. Ale nie wszyscy lubią wódkę na myszach, część woli naszego „Pana Tadeusza” , nawet bardziej niż „Smirnowa”, czy „Jelcyna” .
POWIEDZMY TK. (teraz kobiety)
Kobiety – to one dały radę machnie GRU, czarny marsz. Parlamentarzyści i Prawnicy „polegli” To Panie w mediach wypowiadają się merytorycznie. To co mówią panowie politycy, to jest kabaret.
Za Jagiellonów byliśmy najpotężniejszym państwem Europy. Pisałem o tym. Upadek tamtej potęgi moim zdaniem, spowodowany był między innymi tym, że nie szanowano kobiet.
Zastanawiałem się kiedyś, co by było gdyby zamiast Generała Rydza Śmigłego, Naczelnego Wodza wojsk Sanacyjnej Polski 1939 roku, który gdy wojna wybuchłą zwiał, była kobieta. Pierwsze co wydaje się oczywiste, nie zwiałaby. Nie napadlibyśmy razem z Hitlerem na Czechosłowację, przez co bylibyśmy wiarygodni dla Aliantów. Gdy 9 września 1939 roku, generał Kutrzeba na czele Armii Poznań miał inicjatywę, a Anglia i Francja były już w stanie wojny z Niemcami. To Naczelny Wódz Rydz Śmigły, nakazał odwrót. Tego żadna kobieta by nie zrobiła. Kobiety wiedzą jak ważne jest zaopatrzenie. Kutrzeba mógł odciąć zaopatrzenie agresora. Niemcy nie tylko nie mieliby co jeść. Była szansa zajęcia Zagłębia Rury. Woja mogłaby się zakończyć. A tak – szkoda gadać. Teraz gdy już poumierali ci co pamiętali, można zmienić historię i stawiać nowe pomniki. Pamiętajmy chociaż o tych co zginęli.
Jakiś czas temu pisząc o Józefie Piłsudskim, miałem okazję porównać go z generałem Wojciechem Jaruzelskim. Wczoraj w programie „Piaskiem po oczach” Konrad Piasecki w rozmowie z Leszkiem Millerem, również porównywali Piłsudskiego i Jaruzelskiego. Mnie cieszy, że doszliśmy do tego samego wniosku. Żaden życiorys nie jest jednoznaczny. Każdy popełnia błędy, jesteśmy tylko ludźmi, liczy się bilans.
Gdy patrzę na ten właśnie bilans, to u Pań wygląda on zdecydowanie korzystniej niż u nas , mężczyzn. Gdy pomyślę o Pierwszych Damach. żonach Prezydentów, nie tylko polskich. To zawsze mogę powiedzieć o nich coś dobrego, o samych Prezydentach, jest trudniej.
Pisałem o swoim aniołku, swojej dziewczynie, która w 1986 roku, proponowała wolność gospodarczą, gdy premierem był Zbigniew Messner. Częściowo zrealizował to Mieczysław Wilczek w 1988 roku, gdy premierem był Mieczysław Rakowski. Nie wprowadzono jednak VAT – u, pozostawiono podatek obrotowy. VAT dla mojego aniołka był podstawą, umożliwiał kooperację. Czasem myślę jak potoczyłoby się moje, a nasze życie, gdyby aniołek nie umarł. Widzę to w różowych barwach, zresztą ja zawsze wszystko widzę w takich barwach. Myślę, że aniołek nie pozwoliłby zniszczyć PGR – ów, tartaków, dziś nie trzeba by był dawać 500 plus. Pamiętam jak razem z aniołkiem oglądaliśmy zakład drzewny w Niedoradzu, koło Zielonej Góry. Pracownikowi, który czyścił starą maszynę parową, dała szynkę sercówkę. Dla dyrektora miała być, pracę mi obiecał. Nie można niszczyć czegoś co działa, trzeba o to dbać, powiedziała. Podziwiałem ją. Podziwiałem jak Ona umiała z tymi ludźmi rozmawiać. To nie byli ludzie z jej bajki. Zazdrościłem jej, że potrafi przewidzieć skutki swoich działań i skutki działań innych.
Takie są kobiety. Kochać je to mało. Jeżeli już muszą być politycy, niech to będą kobiety. Niech to wreszcie wszystko wyprostują. Potem znowu panowie mogą wziąć się za rządzenie, ale co jakiś czas trzeba wszystko wyprostować. Inaczej to wojna będzie prostowała, a wojna to śmierć i zagłada wielu niewinnych ludzi. Wielu z nas myśli, że jak głosują właściwie, słuchają właściwego radia, oglądają właściwą telewizję, to nic im nie grozi. Myślą, że Bóg jest miłosierny. Może. Na frontach II wojny światowej zginęło 70 tysięcy polskich żołnierzy, a cywilów prawie 6 milionów. Liczby te to wypadkowa różnych materiałów do których dotarłem. Państwo na pewno dysponujecie danymi gdzie zabitych w wyniku działań militarnych było 240 tysięcy. To też jest właściwa liczba. Mnie chodzi jedynie o to, żeby wykazać, że wojna to nie tylko działania frontowe, to cierpienia ludności cywilnej. Proszę popatrzeć co dzieje się w Syrii. Wojna jest straszna i dotyka każdego.
3 października 1986 roku był piątek, miałem pierwszą zmianę, sobota była wolna. Postanowiłem odwiedzić moją Tancerkę w Warszawie. Bardzo się ucieszyła, gdy wreszcie się dodzwoniłem. Przyjedź Jasiu ja jutro mam rano spotkanie, przyjdź do biura. To biuro to już w kancelarii premiera masz, zapytałem. Nie jeszcze nie, obok, ale będę dzwonić w tej sprawie. Gdy rano dotarłem do jej biura w Warszawie, zauważyłem, że będzie jakaś demonstracja. Wszędzie było pełno górników. Gdy wszedłem do tancerki siedzieli tam jacyś rosyjscy oficerowie. Przedstawiła mnie, ci nalali mi szklanę, wypiłem. Strasznie mocne, paliło się. Jeden kieliszek z wódką stał zapalony jak znicz. To Siergiej Premin powiedział jeden rusek. Ręcznie opuścił pręty hamujące reakcję łańcuchową. Uratował ponad setkę ludzi i nie dopuścił do skażenia wód amerykańskich. Zginął… Nasz okręt podwodny K 219 miał awarię. Przyjedźcie do Soczi, zapraszamy, powiedzieli na pożegnanie.
Gdy pożegnaliśmy gości Tancerka popatrzyła w okno i mówi, to ich wojna, my mamy swoją. Zauważyłem, że teraz już przez lornetkę obserwuję kilku chłopaków pijących wino obok nyski. Wyszliśmy z budynku i poszliśmy w kierunki tej nyski. Gdy dochodziliśmy panowie trenowali okrzyk bojowy „Precz z ko-mu-ną”! Mieli problem z semantyką. Żeby ja poprawić chcieli wypić wino. To zaś nie dało się otworzyć. Bili ręką w butelkę a to tylko prytał. Jasiu, pomóż ludziom. Wziąłem butelkę, szew ustawiłem prawidłowo i otworzyłem bezproblemowo. Tancerka dostawiła się i z gwinta wytrąbiła prawie całą butelkę. E – oni mają kubki. Na wino kubki, jak za sanacji, powiedziała. Wypiłaś im wino, powiedziałem. Tancerka bardzo się zawstydziła i mówi. Jasiu idź do domu, przynieś ze dwie flaszki i coś na zagrychę. Tylko chleba nie bierz, bo co będziemy jeść. Kierowca nyski dowódca całej ekipy poszedł ze mną, to blisko było. Wziąłem dwie butelki Żytniej ,prawie trzy kilo kiełbasy toruńskiej i szklankę. Gdy wróciliśmy Tancerka trenowała z nimi inną pieśń bojową. „Nie stanie się nam nic, bo jest z nami Śmigły Rydz”! Okrzyk nie spodobał się dowodzącemu, ja mam maturę, powiedział. To jeszcze musisz zrobić kursa niektóre, powiedziała do niego Tancerka uśmiechając się. Teraz to ona dowodziła. Chłopaki zaprosili nas do Chorzowa, na karuzelę. Wyjaśniali Tancerce jak ich znaleźć, a ja przepiłem do jednego z nich i dałem mu wódkę i kiełbasę. Mamy rodzinę w Sosnowcu, powiedziała Tancerka. W ogień za wami pójdziemy, a nie tylko do Sosnowca. Okrzyk o Rydzu Śmigłym nie spodobał się też organizatorom manifestacji, kazali nam wyp…dalać. No i chłopaki pojechali. Borowiki w oknie budynku rządowego śmiali się tak, że Tancerka kazała im się schować bo na małpy polują. Zaholuj mnie Jasiu teraz na wyspę, do domu znaczy, odpoczniemy ze dwa razy i pójdziemy do teatru. Boję się, że w nocy zasnę. Tej nocy nie spałam, ruski okręt podwodny miał awarię koło Ameryki i te Jankesy nie chcieli pomóc. Zimną wojnę mają, powiedziałem. Wojnę mają politycy, co był winny ten Siergiej. Ale już ok. akcja ratunkowa trwa. Do Watykanu musiałam dzwonić. A tu patrz, chłopaki z Katowic zgodzili się nas do Sosnowca zawieźć. (Była to awaria rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego u wybrzeży USA. 6 października 1986 roku okręt ten zatonął, ze 119 marynarzy uratowało się 115). Tu film opowiadający tą historię
Gdy wreszcie mogliśmy odpocząć jak to nazywała Tancerka, strasznie nam się spodobało – odpoczywanie. Spóźniliśmy się do teatru i nas nie wpuścili. Poszliśmy na CK Dezerterzy, premiera była. Uśmialiśmy się strasznie. No na tym Szekspirze bym zasnęła, powiedziała. Była bardzo zmęczona. Ugryzła mnie w ucho i mówi, dobrze, że jesteś Jasiu. Tą noc stracimy, ale jutro odwiozę cię, masz drugą zmianę, ja w poniedziałek mam spotkania dopiero po 16 – stej, poodpoczywamy u ciebie, w Chorzelowie.
Następnego dnia była niedziela, ruszyliśmy Polonezem Tancerki do Chorzelowa. Cała drogę rozmawialiśmy o Solidarności. Opiszę to w następnym wpisie.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.