Jak to z Ukrainą było, że jej nie było?

W nocy z 21 na 22 kwietnia 1920 r. została podpisana w Warszawie umowa o współpracy pomiędzy Polską a Ukrainą.  Józef Piłsudski i Symon Petlura, stworzyli plan walki z Armią Czerwoną. Kluczową dla realizacji tego planu była polsko-ukraińska umowa sojusznicza, datowana 21 kwietnia 1920 r. i podpisana trzy dni później konwencja wojskowa. Obydwa te państw były na początku swojej drogo do wolności i samostanowienia. Stały w obliczu kolejnych zwycięstw komunistów w Rosji i Ukrainie. To było zagrożenie.

  Jak to się stało, że Polsce się udało?

  W decydującym momencie, na dzień przed Bitwą Warszawską (13-25 sierpnia 1920 roku) Józef Piłsudski złożył dymisję. Polska na chwilę stała się zjednoczona, podczas gdy Ukraina pod wodzą Petlury nadal była narodowa i przez to niezdolna do zjednoczenia w obliczu zagrożenia. Wprawdzie po bitwie całe to nacjonalistyczne zło w Polsce wróciło, ale to, że go przez kilka dni nie było wystarczyło, żeby Państwo Polskie na mapie było. Niestety Traktat Ryski z18 marca 1921 kończący wojnę podpisywał już Józef Piłsudski. Była to umowa o preliminaryjnym (wstępnym, tymczasowym) pokoju i rozejmie między Rzecząpospolitą Polską a Rosyjską Federacyjną Socjalistyczną Republiką Rad i Ukraińską Socjalistyczną Republiką Rad. Zdecydowano, że Ukraina walkę o swą podmiotowość przegrała.

Teraz po latach swój błąd zrozumiała. Wołodymyra Zełenskiego, aktora komediowego pochodzenia żydowskiego na prezydenta wybrała. Pod jego przywództwem się zjednoczyła, nacjonalizmów pozbyła i zwyciężyła.

Polska zaś w ślepą uliczkę skręciła – na nacjonalizm postawiła.

A oto jak w ostatnim tygodniu nasz klasa polityczna do zagłady kraju dążyła.

Tunel drogowy na zakopiance otwierała, ale o tym, że inwestycję w większości Unia Europejska sfinansowała powiedzieć zapomniała.

Wybuch w Przewodowie, gdzie zginęło dwóch Polaków w swej nieustającej kampanii wyborczej wykorzystać próbowała – i jak się okazało wykorzystała.

Pozytywne jest to, że nasi ekonomiści problemy z naszym budżetem zauważyli i jako „pożar w burdelu” całość określili.

Gdzie żeście kochani do tej pory byli?

Dodaj komentarz