W roku 1991 po śmierci Teścia, zwolniłem się z tartaku w Chorzelowie. Teść budował grobowce na cmentarzy komunalnym w Mielcu, musiałem jakoś zakończyć tą działalność. Nie zamierzałem budować grobowców, myślałem o tartaku. Ten w Chorzelowie był już całkiem zdewastowany, ja jednak ciągle wiązałem z nim nadzieję. Na początek wydzierżawiłem stołówkę pracowniczą, stworzyłem bar, gotowałem posiłki regeneracyjne, robiłem garmażerkę i handlowałem. Sklepy spożywczo-przemysłowe. Inflacja dochodziła do 300%. Myślałem jak można zarobić na tak ogromnym zakładzie jak Chorzelów. Był niezwykle duży, energochłonny. Miał jednak zaletę, był blisko mojej Żony Dorotki i mojego Synka Konradka. Wymyśliłem produkcję płyt drewnopochodnych. Płyt jakich na rynku nie ma do tej pory. Technologia miała się opierać na pionowej prasie do płyt wiórowych jednowarstwowych. Miałem taką prasę poniżej ceny złomu, za demontaż. Płyty takie nie nadają się praktycznie do niczego, żeby je sprzedawać, zamierzałem doklejać dwie zewnętrzne warstwy z drewna litego. Powstałaby płyta podobna do tej jaką produkuje dziś Melnox. W płytach Melnoxu warstwy zewnętrzne mają drobniejszy wiór i większy udział kleju ( powinny mieć). Moje płyty nie byłyby droższe, a powierzchnię miałyby jak naturalne drewno. Był problem, linia traków DTPC w Chorzelowie była bardzo energochłonna i wymagała ogromnego zapasu surowca. Swoim pomysłem zainteresowałem Niemców handlujących maszynami do drewna. Żeby wiedzieli o czym mówię, zrobiłem taka płytę, przy pomocy ścisków stolarskich i betoniarki, byli zachwyceni. Powiedzieli, że wezmą każdą ilość. Gdy dowiedziałem się ile chcą zapłacić, nie miałem wątpliwości. To jest to. Niemcy zaproponowali pomoc, wymianę traków DTPC na linię frezotraków. Ich linia nie wymagała zapasu surowca, przerabiała prawie 100 m3/h. Tyle co DTPC przez 8 godzin – jak był dobry dzień. Traki DTPC mieli demontować Rosjanie, frezotraki mieli montować Niemcy, ja miałem tylko dostosować fundamenty. Ponadto do frezotraków Niemcy mieli dodać, dwa Wejnigi (strugarki czterostronne), prasę taktową do klejonki, szlifierkę szeroko taśmową, pilarkę formatową i dwie suszarnie (w tym jedną bębnową do zrębków). Miałem wszystko tylko tartaku nie miałem. Zacząłem sondować jak go przejąć. Któregoś dnia, a był to rok 1993, pojawił się Bernard Zimek, właściciel firmy Vimepx i pokazał jak się tartak przejmuje. Pożyczył ode mnie pieniądze na paliwo , wykupił sygnet, który zastawił na stacji paliw i pojechał do Przemyśla podpisać umowę na dzierżawę tartaku w Chorzelowie. Gdy pokazał mi podpisana umowę, myślałem, że mnie szlag trafi. Żeby mnie pocieszyć zaproponował współpracę. Janek ja tu z pół roku podziałam i pomyślimy jak ci to przekazać. Nie chciałem z nim gadać. Dał mi maszyny, całe wyposażenie stolarni, nowe. Przywiozłem maszyny na swoją halę i zaczęliśmy współpracę. Dostarczał mi tarcicę, ja przerabiałem jako usługa. Któregoś dnia samochody przyjechały puste. W tartaku nie ma tarcicy. No tego się nie spodziewałem. Zrozumiałem, że nie można przejmować zakładu gdzie się pracowało, trzeba wybrać taki zakład, gdzie jest się obcym. Zacząłem szukać. Były to kolejno Niedoradz koło Zielonej Góry (wspomnienia), Rogów koło Łodzi i Nurzec Stacja. Tu zostałem. Nie było źle ale o płycie trójwarstwowej mogłem zapomnieć. Postawiłem na technologie domów szkieletowych. Na początek zamierzałem robić budki dla strażników ochrony, na budowy. Cały czas sprowadzałem drewno z Białorusi, olchę. Przecierałem i tarcicę wysyłałem do Włoch. Kłopoty zaczęły się jak Pan Marian Krzaklewski wracając z Białorusi, nie zatrzymał się do kontroli na granicy. Białorusini wstrzymali dostawy. Ponadto jego ludzie, znaczy ludzie pana Buzka bo to jego Krzaklewski zrobił swoim premierem, nie zamierzali respektować umów leasingu jakie były zawarte z ich poprzednikami. (1997-2001 rok). Byłem daleko od mojej Dorotki, miałem dość.
Odwiedziłem z Dorotką Firmę Hoechsman w Niemczech, używane maszyny do drewna. Gdy moja Żona zobaczyła jak się tu pracuje, jaki spokój, jaka kultura, powiedziała. Janek pieniądze nie są najważniejsze, tu przynajmniej jest porządek, czysto, nikt się nigdzie nie spieszy, nikt nikogo nie wyzywa. Przyznałem jej rację. Nie zawsze z tą swoją przecież racją Dorotka się zgadza. Bo pieniądze są jednak ważne, ale jakoś jest. Współpracuję z Firmą Hoechsman, dostarczam ich maszyny, uruchamiam, serwisuję. Czasem myślę o swojej płycie trójwarstwowej, sam nie wiem, czy to marzenia, czy plany.
Nasze wspólne życie z Dorotką, rozpoczęło się 30 grudnia 1989 roku. Tego dnia był nasz ślub. Gdy wesele się zakończyło obudziliśmy się w innej Polsce. 31 grudnia 1989 r. – po 45 latach – do przeszłości odeszła Polska Rzeczpospolita Ludowa. 1 stycznia 1990 r. powróciła Rzeczpospolita Polska. Urynkowiono gospodarkę. Nasi goście weselni tradycyjnie dali nam na nową drogę życia prezenty, pieniądze. W nowej rzeczywistości było to warte tyle co rower.
Na tym zakończę przeglądanie swoich starych kalendarzy. Kolejne DATY I FAKTY będą się raczej odnosiły do aktualnych wydarzeń w naszym kraju i na świecie. Pozostało jednak wiele wspomnień, których nie zapisałem w kalendarzach. Te będę opisywał, gdy aktualne wydarzenia w naszym kraju będą do nich nawiązywały. Życie ukształtowało mnie tak, że na świat patrzę sercem. Widzę ten świat inaczej niż przedstawiany jest w mediach. Matkę Boga nazywam Marią, a nie Maryją, niepodległość to Paderewski – wygrał ja na fortepianie, II wojnę światową pomógł wygrać ŻOŁNIERZ POLSKI walczący na wszystkich frontach tej wojny, a wolność po roku osiemdziesiątym mamy dzięki dziś Świętemu Papieżowi Janowi Pawłowi II.
Tak wiem – nie zgadzacie się Państwo ze mną. Uważacie, że to bzdury. Nie można tak postrzegać naszej historii. Co by inni powiedzieli. Proszę więc poczytać w tajemnicy przed innymi moje wpisy. Nawet jak to są bzdury, to Państwo niektóre daty i fakty z naszej historii sobie przypomnicie.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.