Dzień Flagi

  Kolumna Zwycięstwa w Berlinie. Tu 2 maja 1945 Żołnierze Polscy zawiesili flagę.

Piszę te słowa 2 maja 2018 roku. To Dzień Flagi, obchodzę go od 1987 roku, chociaż został ustanowiony dopiero  20 lutego 2004 roku. Chodziło głównie o to, żeby flaga powieszona pierwszego maja mogła wisieć do trzeciego maja. Ja Dzień Flagi obchodzę z zupełnie innego powodu. Proszę przeczytać resztę, wyjaśnię.

Za „komuny” był z tym problem. Bardzo pilnowano, żeby flagi po pierwszym maja zniknęły. Święto Konstytucji 3 – go maja nie było obchodzone. Konstytucja PRL- lowska, uznająca przewodnią rolę partii i sojusz z ZSRR to dokument, którym nie należy się chwalić. Obecna Konstytucja to bardzo dobry dokument. Źle, że to my prezydenta wybieramy i możliwości wprowadzenia EUR nie mamy, no ale obecni nasi rządzący tego nie zmienią. Im to ta stara PRL – lowska z przewodnia rola PiS – u by pasowała.

Wróćmy jednak do flagi. Tak naprawdę to mamy dwie – biało czerwona i unijną. Tą jednak nasi źli politycy szmata nazywają. Teraz akurat uchwalany jest budżet unijny,  chwilowo Unia Europejska  jest cacy ale generalnie jest be.

W roku 1987, 2 maja to była sobota. Odwiedziłem w Warszawie moją dziewczynę, Tancerkę. Tą z poprzednich wpisów. Była już chora ale pracowała.  Przyszedłem do jej biura. Miała coś do napisania na maszynie, powiedziała, że za godzinkę będzie za pięć trzecia.  To była godzina dziesiąta –  nie dałem się nabrać. „Za pięć trzecia bierz kapotę pi…ol majstra i robotę”, znałem to powiedzenie.  Popatrzyłem przez okno, na chodniku leżała flaga. Ktoś z pierwszomajowego pochodu wracał i porzucił. Poszedłem i przyniosłem. Dobrze Jasiu zrobiłeś, pochwaliła mnie Tancerka, a teraz powieś w oknie.  Gdy umocowałem flagę ucałowałam mnie i mówi – ślicznie, a teraz wymyśl coś, żeby jak przyjdzie „cieć” nie trzeba było jej zdejmować. Bo widzisz, ta flaga  dziś powinna wisieć. Może nie trzeba było jej wieszać wczoraj, pierwszego maja, może niekoniecznie trzeba ją wieszać  jutro, trzeciego maja ale dziś musi wisieć. Powiem ci tylko  tyle, twoja sąsiadka  wiedziałaby czemu ma wisieć. Zaczęła swoje stukanie w klawisze maszyny, a ja zastanawiałem się o co jej chodzi. Znała tylko jedną moją sąsiadkę ale nie z Chorzelowa tylko z Zaklikowa. Panią która przeszła szlak bojowy I Armii Wojska Polskiego od Lenino do Berlina, jako sanitariuszka. Pani ta nigdy nie rozmawiała z nikim o tym co przeszła na froncie, nie należała nawet do Kombatantów. Jednak z Tancerka o wojnie rozmawiała chętnie. Moja Tancerka  budziła niezwykłe zaufanie, sprawiała, że człowiek czuł się przy niej bezpieczny.

Cieć idzie powiedziała Tancerka. No i drzwi się otworzyły. Pani Dyrektor, w Pani oknie flaga wisi, wykrzyknął. Zdejmę, nie chcę mieć problemów. Dałbym głowę, że rano jej nie było. To on, wskazała na mnie Tancerka – powiesił ją przed chwila. Lepiej Pan jej nie zdejmuj, bo łeb panu rozwali. Starszy Pan popatrzył na mnie badawczym wzrokiem. Mnie zaś olśniło. Odchrząknąłem, żeby tembr głosu zmienić i głosem kaprala pytam. Komu flaga przeszkadza? Byliście w wojsku? Tak padła odpowiedź. Jaki macie stopień? Teraz plutonowy. Dlaczego nie jesteście w mundurze? Zaraz ubiorę, prasowałem. Co to jest? Co z was za   strażnik? Jak się nazywacie? Wystraszony Pan przedstawił się. Teraz już łagodnym głosem powiedziałem. Słuchajcie – właśnie drugiego maja, a dziś jest drugi maja, w 1945 roku w zdobywanym Berlinie, na Kolumnie Zwycięstwa nasi Kościuszkowcy powiesili biało czerwoną flagę. Następnego dnia pułkownik Jaroszewicz zameldował o tym polskim władzom w kraju. Wiecie który to Jaroszewicz? Ta – ten co go do pierdla wsadziliście. Ale wyszedł, amnestia była. Teraz szuka tych co go tam wsadzili. Chcecie, żeby i was poszukał? Nie! No – to zostawcie flagę.

Facet wyszedł. Wiesz co Jasiu, ty jesteś prawie taki sam skurwiel  jak ja. Jak oni tam w tym tartaku z tobą wytrzymują? Gdy oddawaliśmy klucze od biura, strażnik zameldował, że powiesił 6 flag, do pozostałych pomieszczeń klucze są poplombowane referentkami. Taka plastelina w kapslu po piwie i sznurek.

Gdy wyszliśmy przed budynek flagi rzeczywiście powiewały pięknie. Podałem dłoń strażnikowi, proszę się na mnie nie gniewać, powiedziałem. Nie gniewam się, ja nie byłem w Berlinie,  pod Budziszynem byłem. Powinienem pamiętać o tych co w Berlinie flagi wieszali. Gdyby te flagi się komuś nie podobały, to proszę powiedzieć, że ja kazałam powiesić, powiedziała Tancerka. To nie będzie konieczne, ja potrafię obronić te flagi, powiedział strażnik. Państwo sprawcie, żeby nie zapomniano o Kościuszkowcach, o tych co te flagę w zdobytym Berlinie wieszali. Tego nie możemy Panu obiecać, powiedziała Tancerka i Pan to wie.

Długo nie mogliśmy się z tym starszym Panem rozstać. Opowiedział nam o swojej służbie w II Armii Wojska Polskiego. Opowiadał że na początku nie walczył bo nie miał butów ale jak zdobył buty brał udział w walkach nad Nysa Łużycka i bod Budziszynem. Przez dwa tygodnie straty w ludziach wyniosły 4902 poległych, 2798 zaginionych bez wieści, 10 532 rannych. Stanowiło to 27% strat Ludowego Wojska Polskiego od października 1943 roku, do maja 1945.

Strasznie mi było głupio, że tak potraktowałem tego człowieka. Ten chyba to zauważył. Powiedział – nie było polskich dowódców, ponad połowa to ruskie, oni nie patrzyli na straty w ludziach. Dlatego tak to wyglądało. Nabrał mnie pan ale chyba rzeczywiście dowodził pan w wojsku.  Tak – ale honory to ja Panu powinienem oddawać, powiedziałem żegnając strażnika.

Wpadła mi właśnie w ręce książka Małgorzaty Szejnert „Wyspa Węży”  o obozie dla polskich oficerów w czasie II wojny światowej na wyspie węży w Szkocji. Panowie oficerowie chlali, donosili na siebie, szukali winnych klęsk, wrześniowej i tych podczas ucieczki  z kraju.  Sikorski musiał obóz koncentracyjny dla nich utworzyć, żeby zrobić chociaż trochę porządku.

Jak pomyślę, że wyszkoleni oficerowie sprzątali gówna w lesie, a tu polskim wojskiem na froncie dowodzili niepiśmienni sowieci, szlag mnie trafia. Żołnierz w kraju nie mógł walczyć bo butów nie miał, a tam panowie oficerowie po hotelach się rozbijali. Dziś ludzie kultywujący etos sanacyjnej polityki  doszli do władzy. Czytałem, że właśnie „Damę z gronostajem”  i kolekcję Czartoryskich za 100 mln euro nam sprzedali.  Sprzedaliście  nam nasz obraz! Nasz, bo zostawiliście ten kraj spieprzając w trzydziestym dziewiątym przez Zaleszczyki tylko dudniło na moście. Potem śmialiście  się jak Polacy kraj odbudowywali ze zniszczeń wojennych. Śmialiście się z wielkiej płyty. Mówiliście, że postoi 30 lat. Trzecie pokolenie mieszka w tych blokach. To była rewolucja, rewolucja, która tak Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu się marzy. Panie Jarosławie, teraz  wszystko jest inaczej. Pan nie rozumie tego świata. Proszę uwierzyć, teraz trzeba pracować, rewolucja już była.

Kończę ten wpis 3-go maja 2018 roku. Właśnie wróciliśmy z Żona z Kościoła. Dziś Święto Konstytucji 3 – go Maja i Kościelne Święto Marii Królowej Polski. Do kościoła mamy ponad dwa kilometry. Po drodze jest osiedle domów jednorodzinnych, dużo firm, stacje paliw, sklepy, banki, bloki z mnóstwem balkonów. Naliczyłem 5, słownie pięć flag. Ludzie wstydzą się wieszać flagi. Widzą bowiem, że wieszają je też źli politycy. Nie chcą się z nimi utożsamiać. Do nich, do złych polityków  się więc zwracam – kochani, te barwy biało czerwone symbolizują – biały czystość i niepokalanie, a czerwony odwagę i waleczność. To w waszych rękach jest moc sprawcza, żeby dla wszystkich znaczyły  to samo. Było tak zanim przejęliście władzę.

Dodaj komentarz