Tuba propagandowa

Propaganda jest najważniejszym orężem w walce dobra ze złem. Pozwala złu manipulować ludźmi tak, żeby chcieli zobaczyć to co rządzący im powiedzieli. To jest piękne – ale tego nie ma. Łudzimy się jednak, że jak ich wybierzemy to tego dożyjemy, a jak już życie przeżyjemy, to się dowiadujemy, dlaczego się nie spełniło, to co się nam kiedyś marzyło. Bo nie zawsze żeśmy wybierali, tak jak rządzący sobie planowali. Dlatego lepiej, żebyśmy propagandy nie słuchali i własnych wyborów dokonywali.

W 1976 roku zapytałem Panią Marię, potem moją Marysię co to byli Jagiellonowie. Kłóciła się ze swoim byłym chłopakiem, który twierdził, że w Polsce nie ma wzorców rządzenia i powiedziała – a Jagiellonowie? Chłopak dostał kopa i ja zająłem jego miejsce. Niestety o Jagiellonach nie miałem wtedy bladego pojęcia. Chciałem się nauczy tańczyć i to nas połączyło. Taniec i muzyka była naszym wspólnym mianownikiem. Przyszedł jednak moment, że musieliśmy się rozstać na 10 lat. Pani Maria powiedziała, że bardzo chciałaby mnie spotkać za 10 lat. Nie wierzyłem w to spotkanie ale gdzieś z tyłu głowy zawsze coś mi mówiło – co ja powiem Pani Marii jak ją spotkam. Zwykle było to wtedy, jak coś mi się nie udało. To Pani Maria powiedziała mi, że jak upadli Jagiellonowie Polski przez 123 lata nie było i dopiero Ignacy Jan Paderewski wygrał nam wolność na fortepianie. Tak też zwykle odpowiadałem na lekcjach historii, bo kompletnie nie rozumiałem tego co mówiły panie nauczycielki o odrodzeniu się państwa polskiego z roku 1918. Ciągle chodziło o jakiegoś Piłsudskiego, czyli człowieka złego, dziś wiem, że wręcz terrorystę. Wolałem Paderewskiego i to mi zostało.

Wypełniając niejako testament Marysi postanowiłem upamiętnić Ignacego Jana Paderewskiego w Mielcu. Pisałem, jak się okazało, że w 1931 roku mieleccy rajcy, tacy dzisiejsi radni jeden z placów na Starym Mielcu imieniem Ignacego Jana Paderewskiego nazwali, jednak dzisiejsi mieszkańcy Mielca o tym nie pamiętali. Był to czas Procesu Brzeskiego, a mimo to ówcześni mielczanie Piłsudskiego się nie bali. Sprawa jednak dotyczy Mielca Starego, a ja chciałem upamiętnić zasługi Paderewskiego dla Mielca Nowego. Złożyłem więc wniosek o nadanie jednemu ze skwerów imienia Frontu Morges. Komisja Kultury i Oświaty dzisiejszej rady Miejskiej w Mielcu, z jej przewodniczącym Krzysztofem Łapą okazała się tubą propagandową obecnej władzy i tak mój wniosek potraktowała, że go nie rozpatrywała. Jakichś ludzi wykombinowała i ich przekonała, że skwer za biblioteka miejska w Mielcu Zespołowi Pieśni i Tańca Rzeszowiacy chętnie by przypisała. Ludzie ci na posiedzeniu komisji byli i się zgodzili.

A oto czego jeszcze w tym tygodniu dokonali, ci którzy w tubę propagandową obecnej władzy dmuchali.

Kontrolerów lotów pozwalniali i cywilne lotnictwo sparaliżowali.

W dniu Pamięci o Ofiarach Zbrodni Katyńskiej o katastrofie smoleńskiej gadali. Gdyby historię Frontu Morges znali i tamto dziedzictwo kultywowali, czegoś takiego jak katastrofa smoleńska, nigdy byśmy nie doznali. Koniec Frontu Morges to katastrofa giblartarska, wiąże się z walką o władze piłsudczyków i ich przeciwników z Frontu Morges oraz z tragedią narodu żydowskiego na terenie okupowanego państwa polskiego. Po decyzji Sikorskiego o zbadanie grobów katyńskich przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Żydzi zrozumieli, że nie ma na co czekać i w Getcie Warszawskim ruszyli do boju. Zginęli ale pokazali, że gebelsowskiej propagandzie się nie dali. W odróżnieniu od Polaków, którzy Sikorskiego w Giblartarze zamordowali, a potem opowiadali, że Anglicy dokumenty schowali. Niczego nie schowali, dobrze by było żebyście o tym pamiętali, bo nie zawsze na tej rządowej tubie propagandowej będziecie grali.

Wolny świat nie ustąpi i nie przekaże pieniędzy na to żebyśmy jedność UE rozbijali. A to, że w jedności siła Ukraińcy się przekonali, po tym jak ruszyści, którzy naszych polityków do walki z UE wykorzystywali, teraz Ukrainę w konwencjonalny sposób zaatakowali.

Dobrze by było, żebyśmy o tym pamiętali, gdy rządowej tuby propagandowej będziemy słuchali..