Wojna, jaka wojna?

Pełnoskalowy konflikt, jaki mamy za naszą wschodnią granicą spowszedniał. Dają się zauważyć działania ludzi Putina. Zawsze tu byli i bardzo, ale to bardzo nas zmienili. Jak zaczynali, Matkę naszego Boga inaczej nazywali i tym się odróżniali. Teraz, gdy biskupi podczas obrad Episkopatu na Jasnej Górze ostatecznie zdecydowali, że Marię- Maryją będziemy nazywali, państwem katolickim, jak Hiszpania generała Franco żeśmy się stali. Bliźniego tylko swojego w większości kochamy – choć trzeba przyznać, że jeszcze do siebie nie strzelamy. Na razie kampanię wyborczą do parlamentu mamy – niestety, ponownie między złem, a mniejszym złem wybieramy.

To też Ruscy spowodowali. Uznali, że Polskę podobną do tej z 1939 roku mieć by chcieli i swego dopięli. Tylko co do Ukrainy się pomylili – Ukraińców nie docenili. Ale czy tylko Ruscy się tu zdziwili? Najwięksi tego świata, łącznie z Papieżem i Elonem Muskiem się pogubili. To może do początku byśmy wrócili? Na początku było słowo. To słowo spowodowało, że wszystko powstało, ale jak widać, nie bardzo się udało. Przykazanie o miłowaniu bliźniego się nie spodobało? Widać to na przykładzie filmu Agnieszki Holland “Zielona granica”. Zanim się film obejrzało, już się go skrytykowało. Publiczności na festiwalu filmowym w Wenecji się podobało – film dostał nagrodę specjalną. Co by się takiego stało, gdyby społeczeństwo inny punkt widzenia poznało? Może wtedy bliźniego, nie tylko swojego w większości by pokochało? To by się Putinowi nie spodobało.

Dodaj komentarz