Obradował Sejm

Pierwszy raz na moim blogu napisałem to zdanie bez ironii. Byłem dumny jak posłowie wspólnie uchwalili specustawę o koronawirusie i tylko etatowi rozrabiacze próbowali sprowadzić procedowanie do farsy. Nie udało się – ani donosicielka pani poseł Lubnauer, ani poseł Budka nie dali rady i Parlament ustawę przyjął. Ma obowiązywać 180 dni. Szczególnie zabolało mnie jak opozycja uzasadnione przecież obostrzenia, porównywała do stanu wojennego. Wtedy zagrożenie było nieporównywalnie większe, mogło dojąć do czegoś, czego ludzie bez wyobraźnie nie potrafią sobie wyobrazić, a tacy głównie są politykami. Jednak nawet tu, w tym zaklętym rewirze można było w ostatnim tygodniu zaobserwować coś pozytywnego. Jeszcze nie u samych polityków ale od czegoś trzeba zacząć. Wystąpienia męża pani Małgorzaty Kidawy Błońskiej i małżonki pana Władysława Kosiniak-Kamysza zrobiły wrażenie,a nazwanie przez panią Paulinę męża tygryskiem bardzo mi się podobało i coś mi przypomniało.

Marysia (wcześniejsze wpisy), jak chciała “poodpoczywać”, mówiła do mnie kotku, Żona mówi misiu – w każdym związku jest taki specjalny alfabet. Warto go poznać i stosować. Jak w rodzinie będzie miło, to i w kraju zrobi się dobrze. I tego własnie politycy nie potrafią sobie wyobrazić – oni myślą, że jak będziemy skłóceni, to będzie dobrze. No – będzie dobrze ale dla nich, bo zostaną kolejny raz na coś tam wybrani.

Jesteśmy skłócani Kochani ale uwierzcie mi – nie przez naszych polityków. Oni w większości są do bani i ani rządzić, ani dzielić nie potrafią. Wykorzystują to obce służby i to przez wrogów jesteśmy skłócani. Nie tylko my ulegamy kombinacjom Putina, właśnie zaatakował w Syrii tureckich żołnierzy i Turcja na granicę z Grecją zawiozła kilka tysięcy migrantów, żeby granie UE szturmowali.

Politycy są do bani, napisałem, mam prawo do takiego twierdzenia, choć jestem prostym człowiekiem, bez wykształcenia ale walkę Marysi ze złem widziałem. Dużo już o tym opowiedziałem. Dziś kolejną opowieść przytoczę, bo wiem, że jej zakończenie jak zawsze jest prorocze.

Rok 1976 skończyły się wakacje. Marysia wylądowała w Londynie i rozpoczęła studia. Zauważyła, że ludzie nie są tam tak szczęśliwi jak w Polsce i choć zaopatrzenie w sklepach nieporównywalnie lepsze mają, to rzadziej się uśmieją. Musiała poszukać pracy, w ogłoszeniach znalazła takie, które było napisane cyrylicą. Ambasada radziecka szukała kogoś do ochrony jednego z jej budynków. Umówiła się na spotkanie. Człowiek, który odebrał telefon, kiepsko mówił po angielsku i bardzo się ucieszył, gdy usłyszał rosyjski. Jednak nie chciał z Marysią gadać, bo była dziewczyną, on poszukiwał mężczyzny. Bandyci tu po nocach grasują, wyjaśnił. Majka mu powiedziała, że bandytów z bliska widziała. I co Pani robiła? W pysk żem lała, odpowiedziała. Facet się roześmiał i zaprosił ją na rozmowę. Gdy tam dotarła było ciemno, drzwi były otwarte, wchodząc do budynku kota wypuściła – złapała go, pogłaskała i wszystko zrozumiała. To nie będzie rozmowa, chcą zobaczyć czy nie kłamała i naprawdę bandytów lała. W oczach kota było przerażenie ale nie jej się bał, on ją ostrzegał. Weszła do korytarza i schowała się w pawlaczu. Po chwili dwóch umundurowanych z ogromnymi latarkami, w “szyku bojowym”, weszło do korytarza. Byli zdziwieni, bo nikogo nie buło, a słyszeli jak gadała z kotem. Wyszli na zewnątrz, Majka zeskoczyła i zamknęła drzwi na klucz, który był w zamku od wewnątrz. Ochroniarze zaczęli się dobijać, Majka nie otworzyła, tylko przez okno na nich patrzyła. Wymyślili, że wyważą drzwi, razem się rozpędzili i wtedy Majka otworzyła. Źle lądowanie chłopaków oceniła – bardziej płasko lądować radziła, wyszła i kota zawołała. Ten przybiegł uradowany i dopiero teraz z kotem na ręce się przywitała. A śmiała się przy tym strasznie. Jej śmiech udzielił się ochroniarzom i nawet zapomnieli, o czym z nią gadać mieli – po prostu do roboty ją przyjęli. Wkrótce się dowiedzieli kogo przyjęli – Majka w zamachu bombowym przyjaciela straciła. Młodego angielskiego żołnierza, którego podczas strzelania w koszarach Royal Nevy poznała – bomba terrorystów z IRA rozerwała. Majka strasznie się mściła. Jak sama mówiła, od Boga się wtedy oddaliła, gdy coś złego zrobiła, kotkowi opowiadał, a ten mruczał, by dalej po łbach lała. Terroryści ją namierzyli i bombę podłożyli. Wtedy kot Majką uratował – nieszczęśnik bombę zdetonował.

Gdy do Polski w 1986 roku wróciła, tak mówiła; życie tam to było ciągłe zagrożenie, a to jest gorsze niż gospodarcze spowolnienie i swobód ograniczenie.

Dziś koronawirus też jest zagrożeniem, które jak terroryzm nadchodzi niepostrzeżenie, wpływu na niego żadnego nie mamy, dlatego się boimy i złych polityków słuchamy. Czas byśmy rozumu posłuchali i Jaruzelskiego za stan wojenny nie krytykowali. Marysia jego decyzję doceniła, my też kiedyś docenimy, Ona się nie myliła, a im wcześniej to zrobimy, tym wcześniej mowę nienawiści ograniczymy i prezydenta Putina wnerwimy.

Tymczasem korona wirus na dobre w Polsce zaatakował i spore zamieszanie spowodował. Najgorsza jest panika, bo wtedy rozum znika. Tak do swoich ludzi podczas szkolenia walki wręcz Marysia mówiła. Wtedy wirus HIV zaatakował i też panikę powodował. Dlatego, gdy obcy agenci znienacka Majkę atakowali, jej ludzie technik nożnych używali, potem rękawiczki zakładali i dopiero z pięści lali – major Mari tak nas nauczyła opowiadali, w nocy na nas napadała i sprawdzała, czy o tym pamiętamy. Ona o ludzi bardzo dbała – dziś by się przydała.

Prezydent Andrzej Duda i pan Jarosław Kaczyński o mowę nienawiści zadbali i na TVPiS prawie dwa miliardy dali. Proszę, abyście Państwo za to ich nie potępiali. W kraju rządzonym przez mafię – oni są mali, boją się więzienia. Wyrok na własna Matkę by podpisali – myśmy ich Kochani wybrali i przez to strach przed wirusem poznali. “Mafia to pasożytniczy kapitalizm, który zarabia ale nie kreuje niczego poza złem”. Zarabia – czyli jak prezes TVPiS Jacek Kuski kasę przewalił, to dla mafii się spalił i szef wszystkich szefów go wywali. I pomyśleć, że ci ludzie kiedyś Jaruzelskiego się bali, a dziś do państwowej kasy się dobrali – myśmy zaś kiedyś niczego się nie bali i jak się wyż demograficzny robi pokazali.

Czas abyśmy teraz dobrze wybrali, “korzenia” żeń-szenia używali i nikogo się nie bali.

Dodaj komentarz