Rolnik szuka żony

Tytuł popularnego programu, który pomaga rolnikom znaleźć żonę, ja opiszę trochę inne poszukiwania ale po kolei. W poprzednim wpisie opisałem spotkanie Marysi z grupą porządnych ludzi – tak to nazwałem. Skontaktowała się ze mną Pani, która w tym spotkaniu uczestniczyła. Nie mogę opisywać wydarzeń związanych z Marysią w których sam nie uczestniczyłem, to moje zobowiązanie wobec jej Rodziny. Jednak w tym przypadku odstąpię od tej zasady. Opowieść Pani brzmi wiarygodnie, powiedziała, że było to w połowie kwietnia 1987 roku, przed Świętami Wielkanocnymi.  Jednak nie tym mnie przekonała, to będzie w tekście. Pani należała do Chóru Nauczycielskiego i Proboszcz poprosił aby ich Chór zaśpiewał w Kościele. Wymagało to zrobienia próby z organistą. Podczas takiej właśnie próby, wparował kościelni i oznajmił księdzu, że dostał telefon, iż na plebanię jedzie bardzo zła kobieta. Dodał przy tym, żeby nie dzwonić na milicję, oni  także są ostrzeżeni, mają się zamknąć na posterunku i nie otwierać nikomu do odwołania. Ksiądz zbladł i poprosił wszystkich na plebanię, to był wieczór. Kościelnemu kazał pogasić wszystkie światła w budynku plebanii i  puścić psy. Była tam też młoda kobieta, bardzo wystraszona. Ksiądz ją przytulił i poprosił aby przyniosła dla każdej z chórzystek opakowanie ryżu z warzywami, miał to jeszcze z darów po stanie wojennym. Po chwili przed bramą pojawił się biały Polonez, zatrzymał się tak, że bramę zablokował. Wysiadła młoda dziewczyna, stojąc w ciemnym pomieszczeniu, Pani widziała ją doskonale. Podwórko i brama były oświetlone latarnią. Psy z niezwykłym impetem ruszyły do obrony swojego terytorium. Dziewczyna  jednak spokojnie oglądała gałęzie świerka wystające na drugą stronę płotu. Psy straciły impet, zaczęły się zastanawiać, czemu dziewczyna się ich nie boi. Nagle stało się coś niezwykłego, dziewczyna ryknęła na psy, Pani na plebanii zdawało się, że szyby w oknach wyleciały. I ten właśnie moment opowieści sprawił, że uwierzyłem – to była Marysia, tylko ona tak potrafiła – sam widziałam podobny przypadek. Dziewczyna otworzyła furtkę i szła w kierunku plebanii a psy łasiły się do jej nóg.  Gdy weszła na ganek rozkazała psom zostać a te posłuchały. Zapukała – nikt nie miał odwagi poprosić. Drzwi się otworzyły. Swój – powiedziała, miała niezwykle miły głos. Zapaliła światło i zobaczyła grupę wystraszonych ludzi. Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus – powiedziała z niezwykłym uśmiechem. Kilka kobiet odpowiedziało. Widzę, że trafiłam na próbę chóru, śpiewacie Panie po ciemku, zapytała. Widząc nasze przerażenie zaczęła oglądać nuty jednej z nas. Nagle się uśmiechnęła i mówi – o jest o Jasiu, mój chłopak ma tak na imię, jutro przyjedzie, zaśpiewajcie to ze mną. Śpiewała przepięknie ale słowa “Cóż ci teraz dam Jasieńku, hej”, zaśpiewała tylko ona. Wszystkieśmy płakały – jeszcze dziś mówiąc to, Pani miała drżący głos.Tylko kobieta, która nie należała do naszego chóru stała blada jak ściana. Śpiewaczka podeszła do niej, przytuliła ją i mówi. Twój Jaś już poorał, posiał  i czeka na ciebie, zawiozę cie do niego – czekam w samochodzie przed bramą. Wezmę tylko rzeczy powiedziała kobieta – nie była już przerażona. Nie spiesz się, weź wszystko, żebyś już nigdy nie musiała tu wracać. Ksiądz chciał iść za nią ale śpiewaczka złapała go za nadgarstek, zrobiła obrót jak w tańcu i ich twarze dotknęły się nosami. Ty ze mną pójdziesz kochasiu – psy trzeba zamknąć, powiedziała ale teraz jej głos nie był miły a na dłoniach miała czarne skórzane rękawiczki. Powiem psom, że jesteś dobry – psy można okłamać, Boga nie. On naprawdę istnieje, kiedyś się o tym przekonasz. Wyszli na podwórko i zamknęli psy, gdy wrócili śpiewaczka powiedziała; Ksiądz ma dla Pań niespodziankę, proszę aby Panie z niej skorzystały, będzie mi bardzo miło – po tym wyszła. Jej zostańcie z Bogiem zabrzmiało niezwykle, było jakieś takie autentyczne, jakby ten jaj Bóg naprawdę z nami został. Po chwili bez słowa plebanię opuściła kochanka księdza, wsiadła do Poloneza śpiewaczki i odjechały. Ksiądz przekazał zaproszeni na zakupy do “KONSUMY” ( W czasach PRL nazwę Konsumy przyjęło Przedsiębiorstwo Gastronomiczno-Handlowe, tworzące sieć sklepów i stołówek dla pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Rano następnego dnia, miał podjechać na plebanię specjalny autobus. Ksiądz miał załadować wszystkie przeterminowane dary a chętni mogli pojechać na zakupy niereglamentowanych konserw. Świeża dostawa z Zakładów Mięsnych Nisko właśnie dotarła – nie zabraknie dla nikogo. Tu trzeba dodać, że w tamtym czasie żywność była na kartki. Gdy następnego dnia Panie zrobiły zakupy, spotkały się z Marysią i to opisałem w poprzednim wpisie. Pani mnie jaszcze zapytała, jak to możliwe, że Majka zauważyła, że ryż z warzywami, który dostały na plebanii był przeterminowany? Ja droga Pani takich pytań mam więcej ale nawet nie próbuje na nie odpowiadać. Rozmawialiśmy telefonicznie, brakowało mi opowieści o tej części spotkania z Paniami a były to głównie Nauczycielki, którego nie widziałem. przyjechałem bowiem pod koniec.  Zauważyłem, że Pani nie chce o tym mówić. Na moją prośbę jednak opowiedziała mi co się wydarzyło, gdy zrobiły zakupy. Zostały zawiezione na spotkanie z Marysią, tam poczęstowano je kawą, herbatą, ciastem i Marysia zaczęła mówić o swojej wizji nauczyciela. Dla ucznia miał to być mistrz, który oprócz przygotowania pedagogicznego ma doświadczenia w przemyśle. Pani nie podzielała tego poglądu, uważała, że w szkołach zawodowych, czy uczelniach technicznych może to mieć sens ale ona nauczycielka języka polskiego? Zapytała o to Marysia, jednak odpowiedź jaką uzyskała, wydała się jej idiotyczna. Marysia powiedziała, że humanista ma niezwykłą rolę w kształtowaniu postaw społecznych. Może cenzorować sztuki teatralne, promować czytelnictwo a gdy nabierze energii stawać na pierwszej linii, czyli przed uczniem. Wiecie drogie Panie mówiła Marysia, jak wyczerpująca jest to praca. Nie na darmo mówi się, bodajbyś cudze dzieci uczył. Ale taka odskocznia do innych zajęć, oprócz nabrania energii, daje coś jeszcze. Zawsze będziecie mogły zawód zmienić. Dziś wydaje się to bezsensowne ale mogą przyjść czasy, że jako elita będziecie niszczeni. Nauczyciel, który może być tylko nauczycielem przegra w tym procesie. Wszechstronny nauczyciel – mistrz wygra, bo mistrza się nie atakuje.

Pani jeszcze opowiedziała jak bardzo po spotkaniu z Marysią  zmienił się ksiądz. Już w dniu wyjazdu zauważyła, że to inny człowiek. Gdy wróciły zorganizował podwózkę dla każdej z Pań, były obładowane zakupami. A w niedziele na kazaniu poprosił aby na tacę dawać monety, brzęk tych monet to muzyka, która wyraża nasz dar dla Boga – papierki wrzucane do koszyka nie grają. Zbierając tacę miał tacę a nie koszyk, wtedy nie nazbierał, lidzie nie mieli monet. Wkrótce jednak rozpoczął i z powodzeniem zakończył, remont kościoła.

Pani – dziś emerytka ciągle twierdzi, że nauczyciel to ma być nauczyciel i tu nie da się nikomu przekonać. Jej córka po kilkunastu latach pracy jako nauczycielka, chce iść do pracy do “Lidla”. Powstrzymuje ją jedynie lęk, że nie da sobie rady. Gdyby wprowadzono pomysł Marysi, córka poszłaby na kasą do “Lidla” a przecież ktoś musi uczyć – zakończyła Pani. Pożegnałem się i ja, nie chciałem tej rozmowy kontynuować, stawała się bowiem dla mojej miłej rozmówczyni przykra. Tak czy tak, coś tu jest nie tak.

O Nauczycielach i ich strajku wypowiedział się Pan Prezydent Andrzej Duda. Pierwsza Dama Pani Agata Kornhausen-Duda to nauczycielka. Myślę, że zainspirowała Pana Prezydenta aby ten coś zrobił i załagodził spór.  Taka inspiracja to mało, jeszcze konspekt trzeba napisać. Prezydent wypowiadając się o Nauczycielach skopiował wypowiedzi opozycji o rządzie RP. Żądania pedagogów zostały określone jako populistyczne i polityczne – tak jak obietnice rządu, które korumpują grupy wyborców. Tak to chyba się nie dogadamy. Chociaż – w obu przypadkach mówi się o tych samych pieniądzach, które trzeba będzie pożyczyć.

Zjednoczona Prawica, która obecnie w Polsce rządzi ma szanse dotrwać do końca kadencji. To byłoby niezwykłe wydarzenie. Jak do tej pory tylko AWS w latach 1907-2001 dokonał tego. Te grupy polityczne łączy jedno – ich liderzy nie mają wyobraźni ale to kompletnie. Wtedy doprowadzili “jedynie” do “dziury Bauca”, Leszek Miller jako premier dość szybko to naprawił, dziś zamierzają doprowadzić dodatkowo do Polexitu. Jest jednak pewna różnica, która daje nadzieję. Dziś ministrem finansów jest kobieta, Pani Teresa Czerwińska. Pani minister – niech Pani pogoni to tałatajstwo, przecież ci ludzie to teczkę za Panią mogą jedynie nosić.

No – zawsze trzeba mieć nadzieję.

 

Dodaj komentarz