Słowo to jest bardzo często używane przez polityków. Dziś przedstawię konteksty takiego użycia. Nigdy nie porwałbym się na taką analizę ale wszystko co piszę, przedstawiam z perspektywy Marysi – tu też tak będzie. Ponieważ to właśnie od niej, określenie to usłyszałem po raz pierwszy. Mówiła o Napoleonie, który nigdy żadnej wojny nie wygrał ale miał doskonały public relations. Na tyle doskonały, że nawet w naszym hymnie są słowa sławiące Napoleona. Dla Marysi była to tragedia – bo ona kochała Polskę. Nienawidziła zaś romantyzmu i sanacji. Podobnie jak dziś Polska z czymś takim się nie zgadzała – Wołodyjowskiego i Piłsudskiego podziwiała. Pamiętam jak w 1987 roku Majka moich Rodziców do swoich racji przekonywała. Opowiedziała, jak ich Polska (Królestwo Polskie) po “zwycięstwie” Napoleona Rosją się stała. A jak już dzięki Paderewskiemu wolność odzyskała, to za sanacji Józefa Piłsudskiego Mazurka Dąbrowskiego za hymn sobie wybrała.
Ale ten hymn Marysia szanowała – i przepięknie śpiewała. Szczególnie zwrotkę o Basi. Pamiętam był 1986 rok, listopad. Zostaliśmy zaproszeni na Święto Niepodległości. Pisałem już o tym we wpisie; “Zasłużeni działacze”. Wtedy Narodowe Święto Niepodległości, nazywało się Narodowy dzień Odrodzenia Polski i obchodzono go 22 lipca – można powiedzieć, że braliśmy udział w nielegalnym wiecu patriotycznym. Niestety – Marysia pobiła gościa honorowego, potem się ze wszystkimi spiła i impreza się zakończyła. Ale od hymnu się zaczęła. Cała sala dwie pierwsze zwrotki zaśpiewała i reszty nie znała. Wtedy Majka mikrofon wzięła i hymn dokończyła. Marysia wiedziała co Basia czuła, gdy męża idącego na wojnę żegnała i to wyśpiewała, a o Czarnieckim mi opowiedziała. To była trzecia zwrotka, teraz właśnie drugą się stała. Nie wiem dlaczego – Marysia tak o tym opowiadała. Chodzi o rok 1658, gdy Stefan Czarniecki dowodził wypadem do Danii, gdzie pomagał Duńczykom w wojnie ze Szwedami. Polacy przeprawili się przez cieśninę na wyspę Als. Było to w grudniu i Majka wykluczyła, aby odległość około pół kilometra wojsko pokonało na grzbietach koni. Nawet przy założeniu, że w niektórych miejscach konie szły po dnie. Znała to miejsce i twierdziła, że tylko konie pokonały to w pław. Wojsko przepłynęło łodziami. Woda miała niewiele więcej jak 1 stopień Celsjusza. Ale żeby dobrze brzmiało, to się trochę skłamało i to jest właśnie pijar. Od public relations, a nie od zakonu Pijarów. Mówiąc o kłamstwie akcentujemy; “a”.
A teraz czego ostatnio dokonali, ci co kłamali, jak żeśmy ich wybierali.
COVID-19 zaatakował z ogromną siłą. Liczba zakażeń przekroczyła 15000 dziennie. Przez głupie gadanie Morawieckiego, rząd na razie zostanie – pomyślcie co z nami się stanie.
Szczyt klimatyczny w Glasgow CPO26, to też pijar. Cały świat sam siebie oszukuje i tu polski premier doskonale się odnajduje.
Ale za działania na polsko-białoruskiej granicy, nawet pijarowscy politycy wkrótce postawią nam dwóję. Migranci tam umierają, wszyscy udają, że im pomagają, ruscy prowokują, a rządzący płot budują.
Rok temu pijarowcy zdecydowali, że dobrze by było, żeby politycy aborcji w Polsce zakazali. Ci polecenie wykonali, ogromne protesty kobiet sprowokowali i system opieki prenatalnej zlikwidowali. Część kobiet w czeskich “niemocnicach” szuka pomocy, bo polskie szpitale przez pijar są w niemocy. To nie jest śmieszne! W Pszczynie z tego powodu zmarła kobieta.
Na zakończenie coś na rozweselenie. Ogromny sztab ludzi w Rzeszowie uratował kota, który utkwił w obudowie rury ciepłowniczej. Może teraz ten kot z najważniejszym kotem w Polsce by pogadał, żeby ten z “naczelnikiem państwa” pogadał, żeby ten się z narodem dogadał.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.