Mój Tata Antoni

5 lipca 1986 rok, to była sobota. Moja Marysia, dziewczyna którą spotkałem dwa tygodnie wcześniej po dziesięciu latach od naszego poznania, znowu przyjechała do moich Rodziców do Zaklikowa. Była ode mnie starsza ponad cztery lata. Mama zaakceptowała nasz związek, Tata miał z tym problem. Co ludzie powiedzą? My nie wyobrażaliśmy sobie, że możemy nie być razem. Nawet o tym nie rozmawialiśmy. Takie moje oświadczyny to był zakup pięciu małych buteleczek kwasu z buraków na weselny barszcz. Był problem z tym kwasem, zresztą ze wszystkim w tamtym czasie był problem.

Marysia miała dwa obowiązkowe punkty programu podczas każdego pobytu w Zaklikowie.   Rozmowa z sąsiadką co przeszła szlak bojowy od Lenino do Berlina i zakup chleba z geesowskiej piekarni. Gdy to zrobiła poprosiła Rodziców czy może zadzwonić. Powiedziała, że ma bardzo ważną rozmowę i może być niemiła dla swego rozmówcy za co z góry przeprasza. Rozmowa wyglądał mniej więcej tak. Wytrzeźwiałeś? Co z moim projektem? Przecież uchwaliliście zwiększenie efektywności gospodarowania. Domyśliłem się, że chodzi o VAT tak przez Majkę promowany a rozmawia z jakimś partyjniakiem. Dwa dni wcześniej zakończył się X Zjazd PZPR. Ty się nie boisz gadać takich głupot, krzyczała na „zjazdowca” ,Kuklińskiego za głupie gadanie na karę śmierci skazali (25.06.1986). Rozmówca się nie bał. Majka postanowiła łagodnie. Słuchaj – przyjęli nas do Banku Odbudowy i Rozwoju,(27.061987) dlaczego nie chcecie wykorzystać takiej szansy.  Facet się rozłączył. Dupek- powiedziała Marysia. Urodził się dupkiem a potem jeszcze rozwinął w tym kierunku. Była smutna, popatrzyła na swoje bagaże. A- mam coś! Wyciągnęła flachę i mnóstwo konserw mięsnych. Mam w robocie sklep gdzie jest bez kartek powiedziała. Wszyscy strasznie się ucieszyli,  polityka odeszła na dalszy plan. Impreza się rozkręciła. Przyszedł sąsiad rówieśnik Taty ale nie chciał wchodzić do domu. Stwierdził, że nie jest odpowiednio ubrany. Tato przyjął  gościa przed domem. Majka powiedziała, że chce do nich dołączyć. Gdy szliśmy do stolika na podwórku niosąc kolejną flachę i zagrychę, usłyszeliśmy taką rozmowę. Sąsiad zobaczył Majkę i mówi, fajną będziesz miał Antek synową. Tata nie widział, że Majka stoi za nim powiedział – za stara dla Janka. Sąsiad zbaraniał, Tata jak zobaczył, że Majka to słyszała,  zaczął kombinować jak tu się pod ziemię zapaść. Majka wzięła go za szyję i mówi Antoś, ty też jesteś młodszy od Marysi (mojej Mamy) no, wprawdzie tylko rok. I wiesz, ona mi właśnie powiedziała, że jesteś stary. Ja o Janku mam szansę powiedzieć tak o całe trzy lata później. Obydwaj panowie zaczęli myśleć o tym co Majka powiedziała. Zauważyłem, że ten temat im nie leży bo leży im coś innego.  Wypiliśmy po kielichu i wszystko było  ok.

W niedzielę rano przywitał nas kac gigant. Marysia z Tatą kombinowali jakąś kwaśną miksturę, która miała złagodzić kaca.  Zapytała Tatę co to za komin tam za stacja kolejową tak dymi , przecież jest lato. To mój zakład powiedział Tata, Rejon Las, jestem tam kierownikiem. Mamy suszarnię do drewna, trzeba palić. Macie za słabą temperaturę na palenisku, mogę zmodernizować wasz piec. Powiedziałem, że tam piec to wymienić trzeba, powiedziałem to z dumą, ja pracowałem w nowoczesnym zakładzie. Ty się nie mądrz, powiedziała Majka, u was jest ruszt schodkowy, temperatura na palenisku jest lepsza bo mokre trociny zanim zaczną się palić w dolnej części rusztu, wyschną w jego górnej części. Ale wy nie macie zamontowanego automatycznego podawania trocin. Palacz zasypując ruszt zaburza proces spalania. Wali dużo trocin i jest to samo. Czarny dym. Twój Tata rzeczywiści ma problem bo ma stary piec ale wy możecie założyć  sterowanie do podajnika trocin i po problemie. Mnie by to zajęło osiem godzin. Rzeczywiście miała rację, ona  potrafiła zauważyć i zdefiniować każdą głupotę, która wydawała się normalnością.  Gdy Tata zaczął opowiadać o tym jak robi skrzynki na granaty, jak rozlicza produkcję, Majka się ożywiła. Zdecydowała, że musi o tym z Tatą porozmawiać i nie pójdą do kościoła. To bardzo się Tacie spodobało. A seta  zamiast kwaśnej mikstury, ostatecznie przesądziła  o słuszności decyzji Majki.

Zainteresował ją brygadierski system płac, jaki był stosowany w zakładzie Taty. Brygada wspólnie wypracowywała kwotę do podziała a ta była dzielona współczynnikiem zależnym od stawki godzinowej pracownika. Jak się dowiedziała, że Tata ma chałupników, czyli pracowników którzy wykonują swoją pracę w domu, ucałowała  go. To był dokładnie ten model produkcji, który ona uważała za optymalny dla nas Polaków, indywidualistów a przy tym ludzi przedsiębiorczych.

Wtedy patrząc na Majkę  byłem bardzo szczęśliwy. Byłem w niej zakochany, było jednak coś jeszcze, Ona dawała nadzieję – wszystkim.

Jak dziś patrzę na to co się stało z naszą Polską przypomina mi się jeden z najgorszych momentów mojego życia, 12 październik 1987 rok. Czterdziesta czwarta rocznica bitwy pod Lenino. Dzień w którym zrozumiałem, że dla mojej  Marysi nie ma nadziei, umierała w szpitalu w Warszawie. Zadzwoniłem do Rodziców, żeby powiedzieć, że jest źle. Przypadkiem była u nas sąsiadka. Pani która przeszła szlak bojowy z Pierwszą Armia Wojska Polskiego, bardzo lubiła Marysię. Wzięła słuchawkę i z troską w głosie zapytała – co z nią. Powiedziałem, że jest źle ale dziś rocznica bitwy pod Lenino, jak wam się udało zwyciężyć to i Ona da redę. Nie zwyciężyliśmy tam, powiedziała Pani. Ani tam ani nigdzie potem. Dla mnie zwycięstwem byłaby twoja  Marysia jako premier naszego polskiego rządu. Usłyszałem jeszcze tylko jej płacz i odkładaną słuchawkę. Marysia umarła następnego dnia.

Kiedyś na lekcji polskiego byłem pytany co miał na myśli Adam Mickiewicz gdy w III części Dziadów pisał „ a imię jego będzie 40 i 4”- nie wiedziałem. Dziś wiem. W czterdziestą czwartą rocznicę Bitwy pod Lenino moja Marysia została aniołkiem, pewnie była tam bardziej  potrzebna.

Czekanie na Mesjasza 40 i 4 to Romantyzm. Mesjasz już był, kazał kochać bliźniego. Nie mówić źle o nieobecnych, to kochanie bliźniego. To też jeden z punktów jakie wymieniła Majka w 1976 roku, gdy tłumaczyła mi jaka będzie Polska jak będzie wolna.  A co my robimy? Telewizja kiedyś publiczna jest nastawiona na mówienie źle o nieobecnych. Kiedyś robiły to jedynie media Ojca Tadeusza Rydzyka. Na zarzut, że sprzeniewierzają się nauce Chrystusa, Redemptorysta odpowiada, że nie jest rozgłośnią publiczna i może wygadywać co chce. Ja jednak myślę, że takie sprzeniewierzanie jest złe. Myślę tak bo wiem, że Marysia mój aniołek też tak myśli- (ała).

Dodaj komentarz