Przedstawiciel handlowy

Zawód przedstawiciela handlowego w Polsce powstał w okresie transformacji. Do końca roku 1989 nie był potrzebny. Państwowa gospodarka planowana, jak ją z jakiegoś powodu nazywano, była tak mało wydajna, że wszystkiego brakowało.  Sprzedało się wszystko co się wyprodukowało. Potrzebny był zaopatrzeniowiec, dobry zaopatrzeniowiec  to był skarb. Umożliwiał jako tako działalność zakładu.

Gdy w w 1996 roku byłem kierownikiem tartaku w Niedoradzu koło Zielonej Góry, uruchomiliśmy produkcję programu ogrodowego. Impregnacja ciśnieniowa Bazylit, kantówka, sztachety, podesty – wszystko na eksport do Niemiec. Zlecenia nie zapewniały właściwego wykorzystania materiałowego. Należało część produkcji sprzedać na rynku krajowym. Postanowiłem, aby dotychczasowy zaopatrzeniowiec stał się przedstawicielem handlowym. Załadował sztachety na Poloneza Trucka i zamiast kupować zaczął sprzedawać. Martwił się, że bez niego tartak stanie. Okazało się, że to co on dotychczas załatwiał, samo się załatwiało. Inni przedstawiciele handlowi dostarczali na telefon.Tak to zaopatrzeniowiec stał się przedstawicielem handlowym. Bardzo ważnym elementem dzisiejszej gospodarki.

To nie jest łatwy zawód. Wymaga determinacji, odporności na stres – no i kompetencji. Obserwowałem Pana Prezydenta Andrzeja Dudę, który jest takim handlowcem Donalda Trumpa, na spotkaniu z Prezydentem Niemiec Frankiem-Walterem Stenmajerem. Nasz Prezydent  próbował  sprzedać amerykański gaz łupkowy.  Coś nie poszło, bo na końcu chciał opchnąć stare żarówki. Skończyło się jak zawsze buczeniem z sali i okrzykami Konstytucja! To nie jest Pana robota Panie Prezydencie – ja pisałem co ma pan robić, żeby być dobrym Prezydentem – nic.

Obradował Sejm – źli politycy uparli się i panią Agnieszkę Dudzińską kolejny raz próbowali zrobić Rzecznikiem Praw Dziecka. Znowu “kicha” Senatorowie się nie zgodzili. Pisałem, żeby spoza PiS-u kandydata zaproponować. Sejm zgodnie z grafikiem Pana Jarosława Kaczyńskiego, który śpi do południa, obraduje nocami. To ma swoje plusy, ludzie nie muszą tego oglądać. Dziś prawie o północy  wpadli na “genialny” pomył.  Święto Niepodległości 11 listopada, będzie dwunastego. To poniedziałek, będzie trzeba zrobić wolne. Zamieszanie jakie to spowoduje trudno sobie nawet wyobrazić. Ja czasem widzę co się dzieje, jak nawali obrabiarka w zakładzie produkcyjnym. Naprawiam, a wszyscy pytają ile to jeszcze potrwa? Mistrz klnie, przedstawiciel handlowy wyzywa, że jak TIR dziś nie wyjedzie, to on też nie ma po co tam jechać. Trzeba planować kochani. Chociaż gospodarka jest rynkowa, a nie planowa, to też trzeba planować. Uwierzcie mi – nawet jakby się wam udało tą gospodarkę rozwalić i powrócić do centralnego planowania, co Jarosław Kaczyński tak bardzo promuje, to planować trzeba. jak sama nazwa wskazuje. Czyli wniosek? No właśnie – trzeba przejść do opozycji, bo wy o planowani nie macie bladego pojęcia.   No i na drogach będzie bezpieczniej, te wasze kolumny rządowe to horror… Wybory parlamentarne dopiero za rok, może dajcie sobie spokój i już  teraz walnijcie to rządzenie. Gdybyście jednak z jakich powodów postanowili dotrwać do wyborów, zróbcie jedną  dobrą robotę. Przywróćcie  starą ordynację wyborczą, Z jedną komisją – będzie ich więcej na jednej zmianie i dadzą sobie radę. Niech wam ktoś “kompa” włączy,  projekt, stara ordynacja – kopiuj wklej i po robocie. Z Trybunałem Konstytucyjnym i Sądem Najwyższym też tak kliknijcie. Wybory do Parlamentu Europejskiego już za pół roku. Gdyby Pan Prezydent miał obiekcje, niech zadzwoni do mnie. My przedstawiciele handlowi dogadamy się. Może mieć obiekcje. Jak Świętej Pamięci Prezydent Lech Kaczyński wybierał się do Smoleńska, Pan Andrzej Duda był w jego Kancelarii Sekretarzem Stanu. Skopiowali wtedy  i wkleili plan lotu Donalda Tuska z przed trzech dni  i okazało się, że lotnisko zapasowe Witebsk  na Białorusi  ma wolna sobotę. KATASTROFA SMOLEŃSKA.  Ale tu stare dobre ustawy  można skopiować i wkleić. Znowu będzie super, nie tylko w Polsce, w całej Unii Europejskiej. Bo to teraz nasz dom jest.

Wspomniałem o katastrofie smoleńskiej – tej strasznej tragedii, która była spowodowane nieprzestrzeganiem procedur i brakiem kompetencji. Dziś gdy patrzę na PLL LOT spółkę, która z mocy ustawy musi być państwowa. Przypomina mi się tamta tragedia.

W Polskich Liniach Lotniczych trwa strajk. Gołym okiem widać, że ludzie z nadania złych polityków kompletnie nie radzą sobie z zarządzaniem tak dużą firmą. Dodatkowym problemem jest to, że to państwowa firma, tu trzeba stosować zupełnie inne metody zarządzania jak w spółkach prywatnych.  Pamiętam, że tuż przed zamachem stanu w 2015 roku, Polskie Linie Lotnicze odnotowały zysk na działalności podstawowej, czyli na przewozie pasażerów. To było niezwykłe. Ponieważ od wielu lat, ten narodowy przewoźnik przynosił straty. Pomoc państwa i wprowadzenie programów naprawczych dało rezultaty. Teraz to wszystko może  obrócić się w niwecz ale moje obawy są inne.  Boję się,  czy ten brak kompetencji nie spowoduje czegoś gorszego. KATASTROFY!  Mam nadzieję, że odpowiednie służby, choćby Biuro Bezpieczeństwa  Lotnictwa Cywilnego uruchomią swoje procedury.

Gdy piszę te słowa jest czwartek 25 październik 2018 rok. Pan Premier Mateusz Morawiecki “strasznie dał ciała” w zakończonych właśnie wyborach samorządowych. Nie wiem, czy jest jeszcze premierem ale tak dalej nie można. Musi ktoś zrobić porządek w liniach lotniczych. Chrzanić kasę – przyjdą normalni i uzdrowią finanse. O bezpieczeństwo pasażerów trzeba zadbać. Zarządzanie liniami lotniczymi to nie jest gra komputerowa, tu życie mamy tylko jedno.

Pamiętam 9 maj 1987 rok, sobota. Nocnym autobusem przyjechałem do Marysi, mojej dziewczyny, do Warszawy. Gdy wszedłem do jej mieszkania jadła śniadanie.  Jak mnie zobaczyła, schowała wszystko do lodówki i mówi – na kolację zjemy. teraz do łóżka, zaraz muszę iść do roboty, dziś Dzień Zwycięstwa, będzie impreza u mnie w firmie, mundur muszę założyć. Pójdziesz ze mną, zjemy coś w barze. No – rozbieraj się. Ale do Twojej roboty mamy iść, Najpierw do łóżka – trzeba zachować właściwą kolejność… Dobrze, że jesteś Jasiu, już myślałam, że się nie doczekam. Jak ja mogłam żyć bez ciebie?  Gdy Marysia ubrała mundur oniemiałem – była w stopniu majora armii brytyjskiej. Czemu tak patrzysz Jasiu – mówiłam ci, że jestem oficerem. Ale Ty majorem jesteś. Oficer senior, tak to się nazywa. Pomyślałam, że nie będzie ci się podobała seniorka. Ty mi się zawsze będziesz podobała. Jest Jasiu coś, co nie może się podobać – to jak awansowałam na tego seniora. Ja o to nigdy nie zapytam Marysiu. I za to cie  kocham Jasiu. Spóźniliśmy się do jej biura. Ten co pilnował nie poznał Majki w mundurze i kazał pokazać przepustkę, a mnie wcale nie chciał wpuścić. Dopiero jakiś telefon Majki załatwił sprawę. Jest jak u mnie w tartaku, kto raniej wstaje ten rządzi. No a czyja to wina, komu nie chciał wstać? Za pierwszym razem wstał. A teraz stanie? Już stoi. To dawaj. Zamknęła drzwi i do roboty… Mieliśmy śniadanie Jasiu jeść, ty nic nie jadłeś.  Zjem o jedenastej – drugie śniadanie jem o tej godzinie, teraz jeszcze  chcę. O widzisz – spodobało ci się na moim biurku. Podobało by mi się nawet w piekle Marysiu. To dobrze, bo pewnie tam trafimy. Gdy wreszcie otworzyła drzwi stał tam jakiś rusek w mundurze pułkownika. Gadali po ukraińsku ale zrozumiałem, że stał tam ponad dwie godziny i wszystko słyszał. Majka w ramach przeprosin zaproponowała mu żarcie w barze – będzie mógł sobie wybrać co chce. Jasio płaci, to jego wina, powiedziała z uśmiechem.

Stanęliśmy w kolejce, było przed jedenastą.  Podszedł do nas jakiś oficer i zameldował Majce, że samolot pasażerski LOT-u ma problemy. Nie zjemy dziś tego śniadania Jasiu. Ruszyli biegiem, a ja za nimi. W jakimś pokoju przy mapie stali inni oficerowie – panika. Majka spokojnie zapytała, gdzie jest samolot. Był na północ od Warszawy. Rusek zapytał jaki to samolot – Ił 62-M, popatrzył na mapę i mówi do Majki – na Gdańsk Rębiechowo niech leci. Majka chciała przejąć dowodzenie, złapała za pas, pistolet został w biurze.   Won ty natowska blać, powiedział jakiś kapitan i wycelował w Majkę swoją tetetkę. Rusek chciał ruszyć ale Majka go powstrzymała, po kolei – najpierw samolot. Wyszliśmy  – na lotnisko, powiedziała Marysia. Wsiedliśmy do jej Poloneza i ruszyła ostro. Siedziałem z przodu, nie miałem pojęcia, że Polonezem można tak jechać. Gdy dojechaliśmy na Okęcie dowiedzieliśmy się , że samolot rozbił się w Lesie Kabackim. Rusek zaczął walić łbem w ścianę. Ten samolot jak napie…doli to tylko prosto – krzyczał. Mari – ten trep nie wie kto ty – on gdyby znał w portki by nasrał – ubije! Zostaw – ponad 180 osób było na pokładzie, nie wiem czy nie spadł na domy,  na dziś ofiar wystarczy. Ruszyliśmy w kierunku miejsca katastrofy, gdy było widać dym i akcję ratowniczą. Majka zatrzymała poldka, popatrzyła na mapę i mówi. Tu nie ma domów, oddajmy cześć Kapitanowi. Wyszliśmy z samochodu – “ruki pa szwam druzja”, wydał komendę rusek. Stojąc na baczność przez minutę  nie mówiliśmy nic. Mnie zastanowił sposób oddawania honoru przez ruska, robił to tak jak Majka, otwarta dłoń jakby osłaniała oczy przed słońcem. Tak salutują Brytyjczycy i Francuzi. Rozumiałem Majkę ale rusek?  Po minucie Majka zmówiła modlitwę. Słowa tej modlitwy zapamiętałem i modlę się tak, gdy jestem świadkiem jakiejś tragedii. “Panie Boże ja wiem, źle walczymy ze złem. Przyjmij dusze zmarłych to, pokonamy  – ZŁO”.  Dziwne było to, że słowo zło wypowiedzieliśmy wspólnie, całą trójką, a przecież nie znaliśmy słów modlitwy Majki.

Obiado-kolację zjedliśmy w naszym mieszkaniu we trójkę, na smutno. Gdy już mieliśmy dobrze w czubie Majka położyła gościa na kanapie w salonie,  a mnie zaczęła ciągnąć do sypialni.

Cały następny tydzień zszedł mi na rozpamiętywaniu katastrofy w Lesie Kabackim. Myślałem o tym co rusek zaproponował – żeby do Gdańska lecieli. Prosto miał i Wisła. Majka mówiła – jeżeli musisz zginąć, giń z nadzieją, będzie łatwiej i może się udać. Podpytałem ormowców w tartaku ile można dostać za pobicie oficera. Powiedzieli, że tu sprawa będzie, nie kolegium ale ze trzy miechy góra. Trzeba tylko uważać, żeby czapka w błoto nie wpadła, bo doleją. Gdy jechałem do Majki do Warszawy, myślałem o tym co powiedzieli.  Nie mogłem sobie wyobrazić trzech miesięcy bez niej. No ale nie mogłem też pozwolić, żeby  ktoś ją “kurwą” nazywał. Gdy dojechałem strażnik mnie poznał. Powiedział, że Pani Maria  jest na naradzie, trzeba poczekać.  Gdy zapytałem o trepa co Majkę zwyzywał, zaciągnął mnie do kańciapy, polał i mówi. Ten rusek też o niego pytał ale Pani Maria już mu dała po ryju. Tu w kiblu, ja drzwi trzymałem. Polałem ze swojej flaszki – jego skończyła się, polubiłem tego dziadka. Nic nie było z tego? Nie borowiki zeznali, że była z nimi na strzelaniu, a mnie śledczy napisał zeznanie, że nic nie widziałem i kazał podpisać. Dodał tylko, że gdyby mi się coś przypomniało, to będę miał taką samą pizdę pod okiem jak tamten. Weszła Majka, położyła dwie konserwy, ja jedną otwarłem i dokończyliśmy falaszę. Rozmawialiśmy o grzybach, stanęło na tym, że grzybów nie ma.

Była to jak dotąd najtragiczniejsza katastrofa samolotu pasażerskiego w Polsce. Na pokładzie Ił- a 62 M Kościuszko było 183 osoby, wszyscy zginęli, dziś Dreamliner zabiera dwa razy tyle. Trzeba ludzi, którzy nie mają zasad i wyobraźni  odsunąć od władzy, bo znowu dojdzie do tragedii, niekoniecznie lotnicza.

PKW ogłosiła oficjalne wyniki wyborów samorządowych. Potwierdziło się sromotne “zwycięstwo” PiS, o którym pisałem. Mnie ucieszyła wiadomość, że Monika Jaruzelska, córka generała Wojciecha Jaruzelskiego byłego Prezydenta Polski, została radną w Warszawie z listy SLD Lewica Razem – jedyną radną tego ugrupowania  w Warszawie. Jestem daleki od twierdzenia, jakoby Pani Monika wygrała te wybory z racji swego sławnego Ojca. To bardzo inteligentna Pani. Jednak wielu złych polityków, uważających generała Wojciecha Jaruzelskiego za zło wcielone, powinno się zastanowić nad swą postawą. Papież Jan Paweł II bardzo szanował generała Jaruzelskiego – piszę o tym od kilku lat. Piszę żeby nie zapomniano o tym wielkim człowieku i o jego Kościuszkowcach. Bo to dzięki nim nie piszę cyrylicą.

Życzę powodzenia Pani Monice Jaruzelskiej w pracy dla dobra Warszawy. Mam nadzieję, że kiedyś będzie pracować dla dobra zjednoczonej Europy – jak jej Tata. Całej Europy, także tej o której mówiła Marysia, a która jest jeszcze poza strukturami Unii Europejskiej.

26. 10. 2018. do Mielca przyjechał Pan Jarosław Kaczyński.  Zorganizowano spotkanie w Rejonowym Centrum Kultury. Pamiętam jak w 2013 roku też tam Pan Kaczyński miał się spotkać z mieszkańcami Mielca. Miał promować kandydata PiS Zdzisława Pupę na Senatora VIII kadencji  w wyborach uzupełniających. Miał – bo wystraszył się  ludzi i na spotkanie wysłał swego rzecznika Adama Hofmana.  Ten fajnie wypadł, Zdzisław Pupa został Senatorem. Hofman też na tym dobrze wyszedł – po spotkaniu schlał się z kolegami pisowcami i wyleciał z roboty, poszedł w biznesy, był nawet prezesem Polskiego Związku Piłki Ręcznej.

Wybudowano potem specjalną windę, żeby Pan Jarosław Kaczyński nie musiał się bać i mógł spokojnie wygłosić przemówienie jak przyjedzie. Dlatego byłem zdziwiony gdy zobaczyłem, że spotkanie ma być  na małej sali na dole. Ta sala ma dodatkowe wejście od tyłu, tamtędy jakoś przemycono Prezesa. Przy wejściu stał selekcjoner jak przed jakimś klubem. Zostałem sklasyfikowany jako  “zdradziecka morda” i o wejściu mogłem zapomnieć.  Bardzo chciałem zobaczyć, czy Pan Kaczyński ma czyste buty, bo krawat ktoś mu wiąże porządnie  – w telewizji widziałem. Dowiedziałem się, że jest to wiec poparcia dla kandydata na Prezydenta Mielca z ramienia PiS-u Fryderyka Kapinosa. Nie mogłem pojąć, czemu na taki wiec wpuszcza się tylko tych co i tak popierają Pana Kapinosa?  Zrozumiałem, gdy wyszedłem na zewnątrz. Spotkanie transmitowała reżimowa telewizja, w otwartym wozie transmisyjnym na monitorze zobaczyłem salę. Uśmiechnięci szczęśliwi ludzie z uwielbieniem wpatrzeni w swojego Naczelnika. Ten powiedział, że Już niedługo wszyscy będą popierać PiS, tylko jacyś chorzy. pozostaną w opozycji. Coś się Panu Kaczyńskiemu pomyliło. Pamiętam jak to Władysław Gomółka mówił – zgniłe karły reakcji było – Panie Kaczyński –  nie chorzy.

Już w domu myślałem o tych słowach Prezesa – kto tu k…a jest chory?

Dodaj komentarz