Tytuł to parafraza powiedzenia Jamsa Bonda odnosząca się do naszych dziennikarzy – wszystkich. Bond to filmowy agent Jej Królewskiej Mości z licencja na zabijanie. Nie oglądam tych filmów, bo nie lubię jak ktoś kogoś zabija. Nie lubię, bo znałem kiedyś Marysię, o której ciągle piszę a ona – była oficerem GAL, organizacji, która w latach osiemdziesiątych zwalczała terrorystów z ETA w Hiszpanii i też miała licencję na zabijanie. Blizny na ciele Marysi, były dla mnie jak świętość, a jej stwierdzenie, że ten nasz stan wojenny to pikuś sprawiało, że spuszczałem wzrok. Też były ofiary Marysiu powiedziałem kiedyś. Jeżeli ktoś występuje przeciwko komuś Jasiu, musi się liczyć z tym, że będą ofiary. Ważne jest aby było ich jak najmniej. Dlatego szanuję generała Wojciecha Jaruzelskiego, bo on to rozumiał, moi koledzy – oficerowie w Hiszpanii nie. Tam samych dziennikarzy zginęło kilkakrotnie więcej, niż było śmiertelnych ofiar w stanie wojennym. Strzelałaś do dziennikarzy, zapytałem. Zawsze walczę bronią tego, co mnie zaatakuje. Bronią dziennikarzy jest pióro – to dożo groźniejsza broń niż pistolet. Idiotyczny tekst w gazecie, czy durny felieton w radiu, telewizji, może spowodować mnóstwo ofiar. Często “pomagałam” dziennikarzom w pisaniu, obok siedzieli moi przystojniacy. Tak zwykle mówiła o swoich ludziach – proszę mi wierzyć, w i ich obecności nawet dziennikarz TVPiS mówiłby prawdę. Napisałem dziennikarz o ludziach, którzy nie mają prawa się tak nazywać ale czy media prywatne – TVN, Polsat są obiektywne? Przyjmując teorię Marysi, że ten co w Józefie Piłsudskim widzi bohatera nie ma wyobraźni, nie ma w Polsce dobrych dziennikarzy. To brak wyobraźni u dziennikarzy sprawił, że wszystko nosi nazwę Piłsudskiego albo Kaczyńskiego – z czasem nie będzie wiadomo którego. Jeżeli jeszcze Polska będzie. Ostatnio wszystkie media pokazały inscenizację Bitwy Warszawskiej, gdzie Józef Piłsudski dowodził konno, co jest kompletną bzdurą… Wybuchła kolejna afera, teraz z hejtem na sędziów, do dymisji podał się wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. W mediach wszystko jest relacjonowane jakbyśmy byli normalnym demokratycznym państwem, z Konstytucją, Parlamentem. Nikt nie zauważył potwornych błędów Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf i Prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego, to ich błędy umożliwiły dokonanie zamachu stanu w 2015 roku. I to przez kogo? Załatwili nas byli SB-ecy, którzy zmanipulowali ludzi pana Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarze, część polityków w prezesie widzi zło, a to nieprawda. To zło Marysia zdefiniowała natychmiast po powrocie do Polski. Był 1986 rok, Polacy widzieli zło w Jaruzelskim, a dobro w Wałęsie albo odwrotnie. Tylko Marysia walczyła ze złem, które jak mówiła jest na wschodzie i na zachodzie. Ona na nasze sprawy patrzyła przez pryzmat swoich doświadczeń z walki z terroryzmem w Anglii i Hiszpanii, a nie przez pryzmat propagandy polskich mediów lub Radia Wolna Europa. Dziś też ulegamy durnej polityce informacyjnej – wielu myśli, że wojna to “Rambo” albo śpiewanie “Pierwszej brygady”. Pamiętam jak z Marysią oglądaliśmy felieton Zygmunta Broniarka, dziennikarza i publicysty, który wtedy (1987 rok) razem z Karolem Szyndzielorzem komentował sprawy zagraniczne dla telewizji polskiej. Broniarek mówił o Aferze Watergate (lata 1972-1974), o nielegalnych działaniach prezydenta USA Richarda Nixona, które miały mu zapewnić sukces wyborczy. Przestrzegał przed tym, co mamy dziś w Polsce. Marysia zapytała mnie, co usłyszałem w felietonie Broniarka między wierszami. Pomyślałem, że chodzi jej o to, z czego śmiał się Bareja w “Misiu”. Trzeba uważać aby pozytywy kapitalizmu, nie przysłoniły minusów tego ustroju. Naprawdę tylko to usłyszałeś między wierszami Jasiu? Było jej smutno, że taki matoł jestem i dała mi wykład. Broniarek swym akcentowaniem, swą dykcją, mimiką przekazał coś ważniejszego. Powiedział, że jest mu przykro, że w publicznej telewizji, nie może porównać braku demokracji w PRL i USA. Mógłby pokazać, że Radio Wolna Europa, które podburza ludzi w Polsce i jest finansowane przez CIA (wywiad amerykański), niczym nie różni się od polskich mediów reżimowych. I tu i tam mówi się źle o nieobecnych, a takie media nie są niezależne. Tam jednak są wolni dziennikarze, którzy drążyli sprawę Watergate do końca i Nixon musiał ustąpić. Zamierzam zrobić cykl wykładów na uczelniach, gdzie kształcą się przyszli dziennikarze. Afera Watergate będzie głównym tematem wykładu i naprawdę trudno będzie to u mnie zaliczyć. Kompletnie nie rozumiałem wtedy, czemu taka fajna dziewczyna, chce uwalać z jakiejś amerykańskiej afery. Dziś to rozumiem – w państwie, które było europejskim liderem przemian polityczni-gospodarczych, nie zauważono zamachu stanu…
22.08.2019. Wielka tragedia w Tartach. Burza z piorunami zaskoczyła turystów. Pięć osób nie żyje w tym cztery w Polsce i jedna na Słowacji, ponad sto pięćdziesiąt jest poszkodowana. Pisząc o Marysi nie piszę po to, żeby sprzedać książkę, czy kosmetyk. Opisuję tą naszą historię, bo wiem, że gdyby Marysia żyła, byłoby inaczej. Dziś źli politycy nikogo się nie boją, a to prowadzi do tragedii. Marysia potrafiła pokazać, że jest Bóg i trzeba się go bać. Nawet taki pajac, co nie wierzył w Boga i śmiał się z wiary Marysi, a swoje argumenty przedstawiał jako argument siły, po spotkaniu z nią wiedział co to lęk. Tu Marysia stosowała metodę ze świata zwierząt – prała gościa w ryj. Zabawne było to, że jak gościowi zeszła opuchlizna, traktował Marysię jak świętą. Ona wierzyła w znaki jakie daje nam Bóg. Twierdziła, że nie potrafimy ich odczytać, a potem pytamy – gdzie był Bóg? Pamiętam jak byłem z Marysią w Zakopanem, to była wiosna 1987 rok. Namawiałem ją abyśmy poszli na Giewont, szczyt ten było widać z okna naszego hotelu. Dobrze Jasiu ale muszę zapytać kosa czy nie będzie burzy. Dziś wystarczy popatrzeć w komórkę! Poszliśmy na spacer i Majka obserwowała ptaki – szczególnie kosy, wiedziała o nich wszystko. W pewnym momencie smutnym głosem oznajmiła. Pójdziemy na piwo a nie na Giewont – będzie burza. Świeciło słońce, pomyślałem, że nie chce iść w góry – piwo na Krupówkach też mi się podobało. W restauracji posiedzieliśmy do obiadu. Nagle ni stąd, ni zowąd zaczął lać deszcz, a w krzyż na Giewoncie uderzył piorun. Gdy zjedliśmy obiad i wylizaliśmy talerze, znowu zaświeciło słońce. Zawsze patrzyłem na Marysię jak na coś niebiańskiego ale wtedy moje gały musiały być większe, bo opowiedziała mi jak 50 lat temu w roku 1937 w rocznicę Bitwy Warszawskie 15 sierpnia 1937 roku, (dokładnie 17 rocznica tej bitwy), Bóg dał znak, że nie można z Józefa Piłsudskiego robić bohatera tej bitwy, bo nie brał w niej udziału. Wtedy też w krzyż na Giewoncie uderzył piorun, zginęło czterech turystów. Jak dziś. Marysia nienawidziła Piłsudskiego za Rzeź Wołyńską, wszystko co złe przypisywała marszałkowi. Wtedy nie do końca to podzielałem. Zapytałem, skąd wiesz, że Bóg tak chciał? Powiedział mi Jasiu, zaczęła mnie całować aż kelner przylazł i zwrócił nam uwagę. Dziś jednak wiem, że coś w tym jest. Premier Mateusz Morawiecki po tragedii w Tatrach przyjechał do Zakopanego jak do siebie.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.