Bitwa nad Bzurą 9 września 1939 rok…
Bo jest z nami Śmigły Rydz śpiewano pod koniec wakacji 1939 roku. “Marszałek” Edward Rydz-Śmigły, to Wódz Naczelny w chwili napaści Niemiec na Polskę. Czemu cudzysłów wyjaśnię – wyjaśniałem też wcześniej. Zima 1987 rok, Marysia (poprzednie wpisy) miała problem. Pokazały się ulotki, że jest funkcjonariuszem Samodzielnej Grupa „D” Departamentu IV MSW do zwalczania Kościoła Katolickiego. Ona walczyła z SB-kami, którzy próbowali załatwić Jaruzelskiego i Kanię I sekretarzem zrobić, ulotki były prowokacją jej przeciwników. W tej sprawie, w swoim mieszkaniu, spotkała się z ludźmi Jaruzelskiego. Panowie byli po cywilnemu ale ja wiedziałem, że to oficerowie i to starsi, jak się okazało był nawet generał. Marysia poprosiła, żebym zrobił pieczeń wołową z grzybami i przypilnował, aby sos nie był za gęsty. To oznaczało, że mam w kuchni siedzieć. Podałem jedynie sałatkę z hiszpańskich pomidorów, co ludzie Majki z urlopów przywieźli. Była tam jeszcze cebula, czosnek, natka pietruszki, słodka papryka, bazylia i kawałki jajek na twardo. To wszystko polałem niezwykłym olejem, który Majka skądś wytrzasnęła. Przypominał konopny, wędlin nie mieliśmy. Ani Majka, ani jej ludzie nie mieli kartek żywnościowych, to co przywiozłem na święta dawno zjedliśmy, a konserwy, które Majka miała, załatwiali jej nasi goście. Pomidory z nutką śródziemnomorską bardzo im smakowały. Wszystko wyjedli widelcem a sos co został na talerzyku, wyskrobali małą łyżeczką do herbaty. Do tego były grzanki i niezwykła herbata z kardamonem. Specjalnie dodałem kardamonu, panowie mieli swoje lata, a grzybowy sos do pieczeni był na zasmażce. Koło Chorzelowa, gdzie wtedy mieszkałem jest potężna wieś, Padew Narodowa. Sadzą tan najlepsze ziemniaki na świecie. Worek “Lordów” przywiozłem Majce, teraz wybrałem takie średnie i ugotowałem w mundurkach – przecież goście mundurowi. “Herbatka” z kardamonem zrobiła swoje, panowie mieli taki apetyt, że wylizali talerze. Nieobrane ziemniaki, były stare i skóra nie była jadalna ale panowie doskonale sobie poradzili, znowu przy pomocy łyżeczki do herbaty. To była taka nasza metoda na fajną atmosferę przy stole, trzeba się było nieźle pomęczyć, żeby nasze danie zjeść. Ostrygi czy mule, (małże) zawsze były na surowo w muszlach.Te ziemniaki przypominały naszym gościom dzieciństwo, opowiadali jak na wsi, z sagana gdzie gotowały się kartofle dla świń, wyciągali takie mniejsze – to ten sam smak. Przypnktowałem, jeden z gości, najstarszy – jak się okazało nie tylko wiekiem poprosił, żebym nimi usiadł. Do Majki zaś powiedział tak. Pani major, my wiemy czym była Sanacja, my jesteśmy po pani stronie, zrobimy wszystko, aby ta przykra sytuacja z ulotkami, już się nie powtórzyła. Doceniam to obywatelu generale, ja zrobię wszystko, żebym mogła mówić do was panie a nie obywatelu, to nie będzie Sanacja, tylko My Polski Naród. Taki co siedział koło mnie z teczki flaszkę zaczął wyciągać ale ja zaprotestowałam – najpierw nasza i postawiłem bimber “Majdan” na stół. Polałem i za spotkanie. Wypiliśmy ale nie było czym przegryźć. Majka przeprosiła i poszliśmy do kuchni, jak zobaczyła ile skwarków dla niej zostawiłem, aż mnie ucałowała. Z lodówki wyciągnęła kolejny kawał wołowiny, teraz była to polędwica, zrób tara Jasiu ale siekanego, a nie z maszynki. Popatrzyłem na konserwy co stały na półce, Jasiu nie będziemy im dawać ich konserw, to mięso moi ludzie z Francji przywieźli. Było zapakowane w folii, przeciąłem i odruchowo powąchałem. To Majkę rozbawiło – Francja to nie Polska Jasiu. Rzeczywiście mięso było niezwykłe, już jak kroiłem poprzednie, pieczeniowe, coś podejrzewałem. Podałem tatara, kolejny toast wzniósł generał – strasznie mnie zaskoczył. Za zdrowie Prymasa kardynała Józefa Glempa, bo to on nas tu przysłał z odsieczą. Dał nam amunicję, na stole stanęła wódka z teczki. Powiedział – polejcie Pani Marii, żeby nie polała się krew, bo lepiej żeby lała się polska wódka, niż polska krew. Teraz wypiliśmy na stojąco i atmosfera zrobiła się luźniejsza. Panowie zaczęli się czuć, jakby dowodzili w NATO a nie Układzie Warszawskim. Marysia – my tych “twoich” terrorystów, to by w tri miaga rozpidzdili, będziesz miała akcję w Libanie – daj znać, pomożemy. Zrobiło się niemiło jak jeden zaproponował, że generała Wojciech Jaruzelskiego, marszałkiem trzeba mianować. Majka walnęła pięścią w stół i mówi. Wybijcie sobie to z łbów, dwóch ostatnich marszałków, Piłsudski i Rydz-Śmigły do klęski Polskę doprowadziło. Jeżeli chcecie Jaruzelskiego uhonorować, to niech będzie generałem, a nie generałem armii – kto to k..wa wymyślił!? Tak jest – pani major odpowiedzieli nasi goście ale teraz w ich głosie był strach. Bałem się, że impreza się skończy, a zaczęła mi się podobać. Dałem Majce mandolinę, a ona zaśpiewała “Pożegnanie Słowianki”. Znowu zrobiło się miło. Pośpiewaliśmy – a “Szarą piechotę” pieśń, która kończyła imprezę, śpiewali z nami ludzie przed blokiem. Był 1987 rok, zima stulecia, “komuna”, kryzys ale czuliśmy, że mamy oficerów, którzy jakby co, staną do walki a nie spieprzą jak tamci w 1939 roku. Dziś nie mam tej pewności. Mam wrażenie, że nasza sytuacja przypomina rządy Sanacji. Jesteśmy skłóceni ze sobą i ze wszystkimi sąsiadami, agentura sowiecka hula jak u siebie i znowu nie ma kto walnąć pięścią w stół. “Mądrość” Piłsudskiego, że broń pancerna jest jedynie dodatkiem do kawalerii, została nieco zmodyfikowana. Teraz stawia się na Obronę Terytorialną a czołgi mają służyć jedynie do defilad. Premier Mateusz Morawiecki obiecał, że trochę je przesmarują i podczyszczą w Gliwickim Bumarze Łabędy, gdzie dawno, dawno temu je wyprodukowano. To tak żeby ludzie mieli robotę i zagłosowali na niego, bo premier ze Śląska do Sejmu kandyduje. Nasi generałowie z Amerykanami polują – jak Rydz- Śmigły z Hermannem Göringiem w 1937 roku, zamiast z francuskim generałem Maurice Gamelinem. Rydz- Śmigły nie lubił Francuza, bo ten 12 sierpnia 1936 roku zaproponował mu sojusz radziecko-polski przeciwko Niemcom. Mnie zastanawia analogia do dzisiejszej sytuacji i data ich spotkania, znowu rocznica Bitwy Warszawskiej – coś jest na rzeczy z tymi Boskimi znakami. W tym roku też w rocznicę tej bitwy pioruny na Giewoncie ostrzegały ale w to tylko niektórzy wierzą. Rządzący maja swoją wiarę i jeżeli kogoś się boją, to ojca Tadeusza Rydzyka. Marysia by was wystraszyła wy pajace. Mam nadzieję, że znajdzie się ktoś, albo coś, co sprawi, że rządzący zaczną się bać. Bo jak nie – klęska wrześniowa powtórzy się, a my znowu będziemy pytać, gdzie był Bóg?
Byliśmy już w takiej sytuacji, gdy sami tej naszej Polsce zaczęliśmy zagrażać. Wtedy generał Wojciech Jaruzelski walnął pięścią w stół. 13 grudnia 1981 rok – stan wojenny. To zaskoczyło tych co chcieli wojnę domową wywołać ale zaskoczenie nie może trwać wiecznie. Trzeba było zapobiec podburzaniu ludzi i tu wspomniany wcześniej Prymas Polski kardynał Józef Glemp pomógł. W kazaniu w Kościele Matki Bożej Łaskawej w Warszawie, w dniu ogłoszenia stanu wojennego, prosił zaskoczonych i przerażonych wiernych o zachowanie spokoju. W nocy z 16 na 17 grudnia 1981 roku, zablokował publikację komunikatu kościelnych hierarchów, potępiających stan wojenny. Marysia bardzo ceniła Józefa Glempa – mówiła, że im obojgu Jaruzelski życie uratował, bo kazał ich umieścić w Rządowej Klinice na Wołowskiej w Warszawie, jak zachorowali. Myślę, że współpracowała z nim przy tworzeniu Rady Gabinetowej, która była początkiem Okrągłego Stołu. Kardynał Glemp popierał jego idee, mianował Bronisława Dembowskiego i Alojzego Orszulika jako przedstawicieli kościoła do tych obrad. Marysia chwaliła się, że studiowała w Rzymie filozofię na tej samej uczelni, co Glemp, na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim. Glemp zrobił tam doktorat z obojga praw, cywilnego i kanonicznego. Uczą tam Jasiu rzymskiej zasady prawniczej “Dura lex, sed lex” (łac. Twarde prawo, ale prawo). My Polacy nie możemy tego pojąć, winne są uwarunkowania historyczne, 123 lata byliśmy pod zaborami, łamanie prawa było oznaka patriotyzmu ale musimy się nauczyć szanować prawo. Glemp naucza słowem, ja podobnie ale gdy ktoś na moje argumenty wytacza swoje – argumenty siły, nauczam organoleptycznie. Wykorzystuję zmysł dotyku i wzroku. Walę w pysk i potem taki uczeń jak zobaczy pięść wie, że nie wolno robić źle, jak nauczymy większość, będzie dobrze. Nie nauczyli. Marysia zmarła w październiku 1987 roku, UB-ecy, których nauczała szanować prawo zaczęli podnosić łby, Papież Jan Paweł II zaczął otrzymywać złe informacje, Prymas Glemp zaczął tracić, opozycja solidarnościowa zaczęła go atakować za jego postawę w stanie wojennym. To był moim zdaniem jeden z kluczowych momentów naszej historii, tu poszło w złą stronę – z Gniezna do Torunia. Prymas Polski kardynał Józef Glemp zmarł 23 stycznia 2013 roku. Dziś gdy patrzę co wyrabia Zbigniew Ziobro jako minister sprawiedliwości, rozumiem organoleptyczną metodę nauczania prawa, którą Marysia stosowała. Gdzie dziś jest Prymas Polski abp Wojciech Polak? Okazuje się, że na swoim miejscu, na rubieży walki dobra ze złem. 26 sierpnia 2019 roku na Jasnej Górze podczas uroczystości Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej powiedział; “Zaprzestańmy tych bratobójczych waśni, zaprzestańmy podsycania sporów i podziałów. Nie prowokujmy jedni drugich. Na nienawiść i pogardę odpowiedzmy miłością, odpowiedzmy naszą wiernością Chrystusowej Ewangelii. Nasi rządzący nie widzą potrzeby uczestniczenia w tych uroczystościach, oni już mieli swoją Pielgrzymkę Radia Maryja na Jasną Górę. Podobnie wolne media – przesłanie Prymasa Polski przegrało z premierem Mateuszem Morawieckim. Katarzyna Werner w TVN 24 uznała, że wizyta w kancelarii premiera i wywiad z nim, dużo lepiej zadowoli reklamodawców, niż nawoływanie Prymasa do zgody narodowej. Do naszego premiera już na zawsze przylgnęło określenie Mateuszek kłamczusze – to w związku z wyrokami Sądowymi za kłamstwa. Słuchając jego wywiadu dla TVN 24 rozkminiłem kiedy mówi prawdę, a kiedy kłamie. Otóż jak premier mówi prawdę, mówi normalnie, jak kłamie charczy. Z badań “amerykańskich naukowców” wynika, że wolimy słuchać kłamstw. Amerykański Discovery Communications przejął udziały TVN od Scripps Networks, mam wątpliwości, czy teraz nadal nie będzie się tam mówiło źle o nieobecnych. Tak o wolnych mediach w 1976 roku mówiła Pani Maria, gdy wyjaśniała mi jaka będzie Polska jak będzie wolna. Ona by je przywróciła – słowem albo organoleptycznie.
Jest nadzieja – ta mała dziewczynka na okładce książki, to jej autorka, Monika Jaruzelska – startuje do Senatu, Ona może sprawić, że znowu będziemy się do siebie uśmiechać. Wiem, że Pani ta rozumie jak ważne są wolne media w walce o ten uśmiech. Potem będzie z górki i odzyskamy demokrację. Powodzenia Pani Moniko – będzie potrzebne.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.