Jan

Miałem napisać o Lasach Janowskich, napiszę w następnym wpisie . Dziś jest 24 czerwca 2018  rok. Moje imieniny. Właśnie wróciłem z kościoła. Patrząc na ten piękny ołtarz w Kościele Świętego Ducha w Mielcu, zrozumiałem co miała na myśli Pani Maria, później moja dziewczyna, gdy w 1976 roku dziwiła się, że wstydzę się swojego imienia – Jan. Nie mogłem wcześniej opisać momentu naszego poznania, bo nie wiedziałem, czy mogę wymienić jej imię. Teraz wiem, że mogę i to opiszę.

 Ośrodek wypoczynkowy “NA KOPCU” dziś

Miałem 15 lat i  w każdą sobotę w tamtym czasie  a był koniec wakacji 1976 rok, swoim składakiem Wigry docierałem na dyskotekę na Kopcu, taki kemping w Zaklikowie. Lubiłem tam chodzić ponieważ przychodziły tam panie takie około dwudziestki i super tańczyły.  Ja bardzo chciałem się nauczyć  tańczyć, panie to zauważyły i nawet mnie polubiły. Gdy wszedłem na salę muzyka już grała ale nikt  jeszcze nie tańczył. Pod ścianami stały panie  i czekały na chłopaków. Ci zaś  kończyli obowiązkowy rytuał przed wejściem na salę. Było przyjęte aby walnąć wino marki Wino (patykiem pisane). Zauważyłem, że patrzy na mnie pani, która tydzień temu walnęła w łeb chłopaka, który chciał mi zabrać rower. Podeszła i zapytała gdzie mam rower. Tam gdzie wtedy odpowiedziałem. Wzięła mnie za rękę i poszliśmy po ten rower. Wstaw go do mojego domku, będzie bezpieczny. Te pijoki jak pochlają znowu będę chcieli czymś do domu wrócić. Wchodząc do jej domku z rowerem obczyściłem koła z błota i zacząłem starannie wycierać buty. Dobra powiedziała, mam dwa kije od szczotki ale nie mam szczotki, nie jest za czysto. Rzeczywiście nie było, zwróciłem uwagę na te właśnie kije od szczotek. Wisiały pod sufitem na sznurkach. Na jednym była kiełbasa, a na drugim jej majtki. Jestem Maria, dla przyjaciół Majka, chcę żebyś mi tak mówił. Ja mam na imię Janek, ale wolę jak się do mnie mówi Janusz. Dlaczego – zapytała.  Bo wszyscy mówią do mnie Jaś a ja nie jestem już dzieckiem. A – rozumiem, wiesz, ja gdybym była chłopakiem chciałabym mieć twoje imię, Jan. Kiedyś będę tak do ciebie mówiła ale teraz będę mówiła Jaś, tak wiem nie lubisz. Zawrzemy układ. Za każde moje Jaś, przytulę cię Jasiu. Przytuliła mnie tak, że bardzo polubiłem swoje imię – Jaś.  Podoba ci się u mnie? Tak odpowiedziałem. Trochę mało miejsca, muszę coś zrobić z tymi kijami, który mam zostawić? Majtki, powiedziałem zdecydowanie. Super – podoba mi się twoja decyzja, kiełbasę bierzemy do torby, zjemy do rana. Będziesz dziś tańczył tylko ze mną. Nauczysz się dużo, obiecuję. Dotrzymała obietnicy, nauczyłem się od niej wszystkiego, nauczyłem się, że człowiek uczy się cale życie.

Dziś na Mszy świętej,  po  32 latach od tamtego spotkania, słuchając Ewangelii Świętego Jana zrozumiałem, dlaczego Majka chciałaby mieć imię Jan, gdyby była chłopakiem. Wiara dla niej była czymś najważniejszym, każda jej decyzja była podyktowana miłością do Boga i Bliźniego. Maria to imię Matki Boga a Jan to Apostoł – a i to jaki.

Święty Jan Ewangelista syn Zebedeusza i Salome, był najmłodszym z Apostołów. Był w wieku Jezusa, ich matki spotkały się będąc w stanie błogosławionym. Jan wtedy poczuł bliskość Boga i poruszył się w łonie matki. Mówił o tym ksiądz na dzisiejszym kazaniu. Jest więc Jan Apostoł łącznikiem pomiędzy Starym i Nowym Testamentem. Jan był tym, który pozostawił po sobie najwięcej świadectw.

W roku 1987 zmarła Majka, strasznie to przeżyłem. Ksiądz który mnie spowiadał przed pogrzebem Majki, kilka dni wcześniej udzielał jej Namaszczenia chorych. Nie musiał słuchać moich grzechów, znał je. Za pokutę dał mi do wypicia szklanę Śliwowicy Łęckiej. Jednak gdy na pogrzebie chciałem skoczyć do grobu za moją Majką, ten sam Ksiądz powiedział. Nie – ty musisz tu zostać i mówić nam co ona do ciebie mówi, bo ona zawsze będzie w twoim sercu i zawsze będzie do ciebie mówiła. Zapamiętałem te słowa – i mówię. Pewnie coś przekręcam ale się staram. Poczytajcie. Tylko pamiętajcie – moja Majka miała na imię Maria, jak Matka Boga, nie Maryja. Maryja to Królowa Niebios.

Dodaj komentarz