Zdałem sobie ostatnio sprawę, że w moim życiu taniec odgrywa dużą rolę. To dzięki mojej miłości do tańca poznałem Marysię, moją tancerkę, ona tańcząc ze mną na wiejskiej zabawie przekonała do siebie ludzi protestujących przeciwko elektrowni atomowej w Żarnowcu. My z Marysią popieraliśmy budowę tej elektrowni. Tańcząc fokstrota na dansingu przekonała ludzi, że Solidarność to nie wolność tylko powrót Sanacji. No ale to Majka tańczyła, ja jedynie byłem partnerem, który zbytnio nie przeszkadzał. Zdarzało się jednak i tak, że tańczyłem bez Majki, ”solo”. Czemu cudzysłów, no bo nie tak do końca solo.
Początki stanu wojennego w Polsce dla mnie, to szkoła podoficerska. Jako elew byłem nikim. Zdałem sobie z tego sprawę, gdy pisałem zaproszenia na swoją przysięgę. Nie miałem dziewczyny, gdy kapral zapytało o to, wstydziłem się. Pokazałem mu zdjęcie Majki, która umówiła się ze mną, ale to miało być dopiero za pięć lat. Kapral wziął zdjęcie, popatrzył na mnie i powiedział. To naprawdę jest twoja dziewczyna? Zobaczył mój spuszczony wzrok i zaczął odpisywać adres ze zdjęcia. Wtedy zrobiłem coś w tamtej sytuacji niebywałego. Wyrwałem zdjęcie kapralowi i schowałem do kieszeni. Ten ryknął na mnie, połóżcie zdjęcie na stół! Słuchaj – powiedziałem. Mój nieregulaminowy zwrot zdziwił kaprala. Zrób teraz coś głupiego a będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz życiu. Od tego dnia miałem u tego kaprala lepiej. Już po przysiędze, ten właśnie kapral zarządził zbiórkę na korytarzu. Była niedziela, pomyślałem, że węgiel przywieźli i trzeba wagony rozładować. Ale nie. Obok kaprala stał chorąży, którego nie znałem. Kapral wydał komendę, aby wstąpili ci, którzy pochodzą z miasta. Reszta może się rozejść. Chłopaki z miasta a było ich kilku poszli z chorążym na świetlicę. Ja zapytałem kaprala o co chodzi. Powiedziałem, że ja nie jestem z miasta ale też nie ze wsi. Mieszkam w Zaklikowie a to osada. Umiecie tańczyć, zapytał kapral. Tak, odpowiedziałem, bardzo dobrze tańczę. Chodźcie ze mną, wprowadził mnie na świetlicę i zameldował. Szeregowy elew Chmura nie pochodzi ze wsi tylko z Zaklikowa a to osada i umie tańczyć. Oddałem chorążemu honor skinieniem głowy a ten pozwolił mi usiąść. Poszukiwał kandydata na partnera swojej córki na bal studniówkowy. Wstępną eliminację przeszedłem, następny etap to przepustka, połączona z wizytą w jego domu i próbny taniec z córką. Byłem taki szczęśliwy, nareszcie wyjdę za bramę, zobaczę normalny świat. Chorąży był tego dnia pomocnikiem oficera dyżurnego, służbę kończył o dziewiętnastej, o dwudziestej, trzech tych co się zakwalifikowali i ja siedzieliśmy w ciężarówce, która miała nas zawieźć na kolejny etap kastingu. Wcześniej każdy z nas musiał wyprasować swój wyjściowy mundur, chorąży sprawdził czy jesteśmy dobrze ogoleni. Ja ubierając mundur nie ubrałem kaleson a tylko krótkie spodenki. Teraz siedząc w ciężarówce pożałowałem tego, było mi zimno. Gdy dojechaliśmy pod blok, chorąży rozkazał wysiąść jednemu z nas, wyznaczył kolejność w jakiej będziemy zapraszani, określił czas na wizytę, 10 minut i kasting ruszył. Ja jako nie całkiem miastowy zostałem wyznaczony jako ostatni. Chłopaki którzy byli już po, narzekali, że w mieszkaniu jest strasznie gorąco. Ich opowieści jednak nie sprawiały, że mnie zrobiłoby się chociaż odrobinę cieplej. Wreszcie przyszła moja kolej. Gdy wszedłem do pokoju dziewczyna i jej mama walczyły z magnetofonem szpulowym, taśma się zawinęła. Kasting polegał na zatańczeniu jednego kawałka. Taniec był oceniany przez rodziców dziewczyny. Ta była sympatyczna, nie miała jednak nic do powiedzenia. Brak kaleson nie pomoże pomyślałem, ale teraz przynajmniej nie było mi gorąco. Pomogłem wyplątać taśmę z magnetofonu i do tańca. Demis Roussos Goodbye My Love Goodbye. Było mało miejsca, zaproponowałem, żeby odsunąć ławę. Chorąży złapał z jednej strony, jego żona z drugiej. Powiedziałem że ja przeniosę, bardzo delikatnie dotknąłem dłoni pani domu i przeniosłem ławę. Przy okazji otarłem się o jej nogę. Pokój był ciasny. Dziewczyna o tańcu nie miała zielonego pojęcia. Uciskając jej rękę w rytm muzyki spowodowałem, że poczuła rytm i jakoś to zaczęło wyglądać. Jej mama też coś musiała poczuć gdy się ocierałem o jej nogę bo powiedziała do swojego męża. Tego sama odwiozę, możecie wracać. Gdy chorąży wyszedł, córce kazała zrobić dla mnie herbatę. Puść tego Roussosa jeszcze raz, to można zatańczyć jak tango. Dawno nie tańczyłam tanga. Zamknęła drzwi i zatańczyliśmy. No teraz moje cienkie spodenki przydały się. Zrozumiałem dlaczego tango to taniec, który w początkach dwudziestego wieku był potępiany przez papieża Pijusa X . Pani domu też znała historię tanga, powiedziała, że gdy taniec ten trafił z Argentyny do Ameryki Północnej, tańczono go w domach publicznych, zaczęła mówić do mojego ucha o jego erotycznym zabarwieniu ja też bardzo się starałem. Pani przestala mówić, zaczęła dyszeć a po chwili krzyknęła. Drzwi się otworzyły. Córka trzymała tacę na której stały trzy herbaty. Pani długo dochodziła do siebie, gdy była w połowie szklanki do pokoju wszedł chorąży. Ten – powiedziała pani domu. Lepszego nie znajdziemy, odwiozę go, ty masz mu załatwić przepustkę, musi przywieźć sobie garnitur i jeszcze będę chciała z nim potańczyć, znaczy Gosia (córka) będzie musiała z nim potańczyć. Na klatce schodowej gdy już nie było nas widać przez judasze w drzwiach, przycisnęła mnie do ściany i mówi. Pojedziemy moim maluchem ale będziesz musiał mnie popchnąć, zepsuł się ten dzyndzelek od zapalania. Mówiąc dzyndzelek bardzo sprawnie odpięła guzik w moim rozporku. Gdy szliśmy do samochodu znalazłem kij, taki jak do pomidorów. Poprosiłem panią, żeby wsiadła i pociągnęła ten drugi sprawny dzyndzelek (ssanie) i przekręciła kluczyk. Otworzyłem klapę z tyłu, poprosiłem żeby wcisnęła sprzęgło, nacisnąłem kijem dźwignię przy rozruszniku i maluch odpalił na tyk. Pani strasznie się ucieszyła, w oknie stał chorąży więc z podziękowaniami poczekała aż wyjedziemy z osiedla. Coś ci się za to należy. Dokończymy nasz taniec. Wzięłam klucz od domu po babci. Teraz nikt tam nie mieszka ale jest prąd i farelka (ogrzewanie). Muzyki nie będzie ale rytm już mamy, teraz trzeba go tylko zapamiętać. Żebym nie zapomniał rytmu wrzucając trójkę rozpięła guzik mojego płaszcza. Wrzuciła czwórkę i jej ręka zaczęła odpinać kolejne guziki w rozporku. Teraz nie było tak łatwo, miałem tylko cienkie spodenki ale guziki odpinały się z trudem. To się bardzo pani spodobało. Poczułem ulgę gdy wreszcie uporała się z guzikami. W oddali zobaczyliśmy czerwoną latarkę. Milicja, szybko zapiąłem spodnie, milicjant zapytał gdzie jedziemy. Pani była rozkojarzona i powiedziała prawdę, że odwozi mnie do jednostki wojskowej. To zdziwiło gliniarza, jednostka była w innej części miasta. Tu prawda na nic – pomyślałem, powiedziałem, że naprawiam pralki automatyczne, naprawiłem u chorążego a teraz jego żona wiezie mnie do następnej pralki. Tyle że to Frania w domu jej babci. Z Franią szybko się uwinę dodałem. Przepustka mi się kończyła, no i zaraz będzie godzina milicyjna. Gliniarzowi coś nie pasowało, było zimno a my byliśmy porozpinani. Zawołał po nazwisku jakiegoś zomowca, ze stojącej opodal Nyski. Słuchajcie – tu obywatel mówi, że naprawia pralki automatyczne, pogadajcie z nim, wy też naprawialiście pralki. Zomowiec to taki sam żołnierz jak ja, tylko służba gówniana. Gdy popatrzył na mnie i panią wszystko zrozumiał. No ale chodź to zomowiec, to był równy gość. Zapytał co w pralce nawaliło. Powiedziałem, że ten bimetaliczny czujnik co blokuje drzwi pralki. Nie podawał sygnału że są zamknięte i nie można było pralki włączyć. Zblokowałem, teraz pralka działa ale trzeba uważać żeby nie otworzyć drzwi jak pierze, bo teraz da się to zrobić. Chłopak zaczął mówić gdzie można załatwić taki czujnik, pani zapisała i powiedziała, że jak załatwi to dokończę. Te Franie to odpuścimy bo możemy nie zdążyć przed godzina dwudziestą drugą, a tylko do tej godziny mamy przepustki, widać było, że pani doszła do siebie – kłamała jak z nut. Popatrzyłem zomowcowi w oczy, naprawdę polubiłem tego chłopaka. Aleś się wjebał pomyślałem. Gliniarze długo pisali swoje papiery ale wreszcie dali rade i nas puścili. Pani odwiozła mnie pod jednostkę Teraz cały czas jechała trójką, nie miała czasu na zmianę biegu, jej ręka ciągle manipulowała przy guzikach mojego rozporka. Gdy dojechaliśmy pod bramę jednostki, powiedziała – szkoda. ale co się odwlecz to nie uciecze. E- dalej to samo powiedziałem. Obiecaj, że jak będziesz się kochał z rączkowska, pomyślisz o mnie, ja mam męża ale robie to też tylko z rączkowskim, teraz zawsze będę o tobie myśleć przy tej robocie. To tymczasowe rozwiązanie obiecuję. Ja też obiecuję. No głowa do góry – ta głowa też, mówiąc to złapała za moje prącie. Zdziwiłem się, że jest na wierzchu. Pocałowała mnie w usta potem tam, zbliżała się dziesiąta musiałem iść.
Gdy już na kompanii skończyłem z rączkowska jak to nazywała pani, była prawie północ. Siedząc w ubikacji myślałem o tym co się prawie stało. Wiek pani nie był dla mnie problemem, była starsza ale wyglądała super. Myślałem o tym, że to mężatka. To złe było, powiedziałem do siebie i poszedłem spać. Rano po zaprawie i śniadaniu poszliśmy na halę sportową, potem miało być polityczne na kompanii, czyszczenie broni a po obiedzie trening chemiczny. Nie ma taktyki, nie trzeba będzie kopać dołów, to będzie dobry dzień pomyślałem. Nawet nie zdawałem sobie sprawy jak dobry. Rozpoczęły się zajęcia na hali sportowej, byłem na punkcie nauczania walka wręcz. Kapral, który prowadził nauczanie pokazywał chwyt zapaśniczy. Mnie to co pokazywał kojarzyło się z Suplesem, ten rzut miałem opanowany do perfekcji. Kapral wyznaczył mnie do swojego pokazu. Złapał mnie w pół ale coś mu nie pasowało. Popatrzył w otwartą książkę, która leżała na macie, poprawił uchwyt, ale dalej coś było nie tak. Ucieszył się gdy podoficer dyżurny wszedł na halę i wykrzyknął – szeregowy elew Chmura! Jestem! Do dowódcy kompanii! Tak jest! Załapałem kaprala tak jak trzeba i jebnąłem na matę. To tak ma być. Idźcie wymamrotał. Jak się pada, trzeba zawsze kołyskę robić powiedziałem na odchodne.
Gdy zameldowałem się u dowódcy kompanii, ten dał mi przepustkę 48 godzin i powiedział, że mam po garnitur jechać. Strasznie się ucieszyłem, znowu będę za bramą, w domu będę. No ale to ponad 500 kilometrów mało czasu. Obywatelu poruczniku, mam nie tylko garnitur przywieźć, chorąży ma zepsuty samochód, muszę jeszcze linkę do rozrusznika załatwić a potem założyć. Urlopy wstrzymane, rozłożył ręce dowódca – czekaj dam ci dwie przepustki. Tylko schowaj jedną dobrze, pokazuj zawsze tą właściwą. Tak jest!!! Z radości wszedłem na nie swoją izbę żołnierską. Gdy wreszcie byłem na dworcu kolejowym, zadzwoniłem do taty żeby załatwił linkę rozrusznika do malucha. Niewiele miałem czasu, podróż pociągiem osobowym, który ciągnęła lokomotywa, to coś co trudno sobie dziś wyobrazić. Pociąg nazywał się „wstęga północy” jechał z Gdyni do Lublina przez Tczew, Przasnysz. Ja wsiadałem w Tczewie. Bardzo to wszystko przeżyłem, spotkanie z rodziną. Trzeba było jednak wracać. Przyjechałem wcześniej – linka. Około południa byłem pod blokiem chorążego. W domu nie było nikogo. Dziewczyna w szkole, rodzice w pracy, muszę poczekać. Było po pierwszej gdy zobaczyłem dziewczynę, szła z jakimś chłopakiem. Było widać, że jest od niej starszy i raczej nie chcą żeby ich razem ktoś zobaczył. Stanąłem koło malucha, dziewczyna mnie zobaczyła, podeszła. Wyjaśniłem wszystko, przyniosła kluczyki, ja powiedziałem, że dam sygnał jak skończę, trzeba będzie przyjść po kluczyki. Na górę nie chcę wchodzić bo nie mam czasu. Przepustkę masz do jutra do dziesiątej, co będziesz robił, zapytała dziewczyna. Wrócę na kompanię, muszę się wyspać. Dość podejrzanie przyjęła moje wyjaśnienie. Mówiłem prawdę, nie miałem żadnych planów. A może jednak miałem… Malucha odpaliłem około piętnastej, dziewczyna usłyszała, że silnik chodzi, zeszła ze swoim chłopakiem, ten przywitał się ze mną. Mama zaraz wróci z pracy, pan Jacek musi iść ale ty zostań. Obiad zjemy. Tata jest wyjechany (w delegacji). Zdziwiło mnie, że mówiąc o swoim chłopaku, powiedziała pan. Zapytałem o to gdy odszedł. To mój pan od niemieckiego, lubię go ale stary jest, wstydzę się z nim pokazywać. Wiesz ja jak byłem w czwartej klasie pięcioletniego technikum, byłem na studniówce z panią od niemieckiego. Też był problem, zrobili mnie szatniarzem. Dziewczyna się roześmiała, przytuliła się do mnie, wzięła pod rękę i pociągnęła do mieszkania. Rozpakowałem cywilne ciuchy. Dziewczyna zauważyła, że mam spodenki kąpielowe, okulary do pływania, żółty czepek (specjalna karta pływacka) Cały ten worek zabrała do swojego pokoju. To u mnie będzie. Też pływam. Pójdziemy po obiedzie na basen. Gdy jej mama weszła do mieszkania zastała dość dziwny widok. Córka w swoim pokoju, na rozłożonej wersalce oglądała moje kąpielowe spodenki a ja w przedpokoju ubierałem cywilne ciuchy. Przywitaliśmy się, ja byłem bez spodni. Gdy ją zobaczyłem przypomniał mi się nasz taniec. Pani wprawnym okiem dostrzegła, że jeszcze do niczego nie doszło. Mnie ucieszyło, że jest zazdrosna. Po obiedzie pojechaliśmy na basen. Pani się uparła, że z nami pojedzie. Koniecznie chciała wypróbować malucha. Wszystko działało, maluch odpalał. Na basenie, popływaliśmy, pani wyszła z wody i wtedy zobaczyłem, że w bikini wygląda lepiej niż córka. Gdy zauważyła, że ja zauważyłem to co trzeba, ponownie weszła do wody. Pływaliśmy na sąsiednich torach, pływałem powoli tak żeby nadążała, bardzo lubiłem jak robiliśmy nawroty. Uśmiechała się do mnie pod wodą i robiła fajne gesty. Jej córka spotkała znajomych i wyszła z wody. Przy kolejnym nawrocie zauważyłem, że w kostiumie pani nie ma kółka, które spina majtki na biodrze. Majtki trzymały się tylko na jednej nodze. Gdy zauważyła, że ja zauważyłem awarię powiedziała, kółko zgubiłam. Wyłowię, powiedziałem. Nie dasz rady – mam tu, załóż. Nieźle się namordowałem ale spiąłem majtki. Głupio mi było gdy wychodziłem z wody, wydawało mi się że wszyscy widzą moje podniecenie. W samochodzie była cisza jak makiem siał. Dojechaliśmy do mieszkania, córka powiedziała, że musi się pouczyć , pani zrobiła kawę , ja myślałem o tym, że za chwilę muszę iść do jednostki. Ty nigdzie nie pójdziesz, będziesz spał u Gosi, ona będzie spała ze mną. Masz jeszcze przepustkę, będziesz szedł do tego syfu? Miała rację. Rozmowa zeszła na to co nas nurtowało. Czy ja zdradzam męża zapytała wprost. Nie chcę tego a jednocześnie chcę tego co wiesz. Rozumiem, powiedziałem. Naprawdę – to przytul mnie. Po kolacji obejrzeliśmy dziennik, nawet jak na reżimówkę informacje były złe. Zrobiło się smutno. Bez problemu zasypiam w nowym miejscu ale teraz był problem. Słyszałem jak pani rozmawia z córką, mówiły cicho, żeby mnie nie obudzić. W pewnym momencie córka podeszła do telefonu, który stał w przedpokoju. Teraz rozmowę słyszałem dobrze. No – możesz przyjść, ja już się ubieram. Jaka godzina milicyjna, przez park, skrótem przejdziemy, tam nikogo nie ma. Słyszałem jak wychodzi, wstałem i popatrzyłem przez okno. Zobaczyłem jej pana od niemieckiego jak chyłkiem przemyka . Podeszła do niego pocałowała go i bez żadnej konspiracji poszli. Popatrzyłem na kaloryfer pod oknem, suszył się na nim strój kąpielowy pani. Wziąłem majtki i zacząłem myśleć czemu nie mogłem tak prostego kółka włożyć. Teraz gdy widziałem to wydało mi się banalnie proste, no ale pod wodą. Otworzyły się drzwi i pani weszła. Szybko odłożyłem majtki na kaloryfer. Spokojnie, specjalnie je tam położyłam. Przytuliła mnie i do ucha szepnęła – dostałam okres. Sam nie wiem, czy mnie to ucieszyło, czy zmartwiło. Zauważyłem, że pani miała podobne odczucia. Popatrzyłem na jej niesamowity biust, zauważyła to. Sięgnęła na półkę po album ze zdjęciami. Zobacz, to ja dwadzieścia lat temu, w tym samym biustonoszu. Patrz tu widać sutki a teraz? Nie – powiedziałem. Kiedyś sterczały jak to. Złapała mnie tam. Połóż się, zrobimy, żeby przestało sterczeć. Położyłem się na plecy, na twarz położyła mi majtki od stroju kąpielowego, jej biust poczułem na swojej piersi. Jej ręka delikatnie masowała moje slipy. Zrobiły się za małe. Teraz jej ręce poczułem na plecach powyżej majtek, uniosłem tyłek i moje slipy wylądowały na podłodze. Teraz biust poczułem tam. Dziwiłem się, że jest śliski. Czyżby to ja, już? Zdjąłem z twarzy jej majtki i zobaczyłem, że to nie biust tylko jej usta. Bałem się że to zaraz się skończy. Wyczuła, jej ruchy stały się delikatniejsze. Gdy wystrzeliłem było mi głupio, że tak na pościel. Spokojnie zaraz namoczę, zobacz. Kołdra była poplamiona jej krwią. Powtórzyliśmy to jeszcze dwa razy i zasnęliśmy. Jejku zaspaliśmy wykrzyknęła nagle. Popatrzyłem na zegarek, czwarta. Do pracy masz na siódmą. Tak ale czasu szkoda na spanie. Nie wiem czy to teraz zadziała. To nic, gdybyś wiedział jak mi jest z tobą dobrze. Pomimo że mam okres, to też może nie działać – o działa. Teraz poleciało dopiero kwadrans przed szóstą. Założyła biustonosz, jej ogromne brązowe sutki wystawały tak jak na zdjęci z przed dwudziesty lat. No teraz to stoi a to leży powiedziała z niezwykle szczerym uśmiechem. Wstaliśmy, zrobiła śniadanie. Ubierz cywilne ciuchy, pojedziemy po Gosię a potem ja pojadę do pracy. Masz dopiero na dziesiątą, odprowadzisz Gosię do szkoły, to po drodze. Gdy podjechaliśmy pod blok chłopaka Gosi ta stała na parkingi i płakała. Co się stało zapytała pani. Nie dałam rady, jestem jedyna dziewicą w klasie. Siadaj- ustąpiłem jej miejsce z przodu. Janek usiądę z tobą tyłu, muszę się do ciebie przytulić. Czegoś nie rozumiałem. Zaczęła pani. Mój mąż jej ojciec molestował ją. Złapałam go na tym dopiero teraz. Trwało to od początku liceum. Teraz boi się mężczyzn. Janka się nie boję. Pani podwiozła nas pod swój blok i pojechała do pracy. Weszliśmy do mieszkania. Mamy ponad dwie godziny, porozmawiajmy powiedziała. Dobrze. Wiesz nie mogę się kochać z chłopakami, próbowałam ale zawsze jest tam tak ciasno. Gdy wczoraj dotknęłam twoich majtek zrobiło mi się mokro i luźno. Wiem. że ty i mama ale ona ma okres. Wiesz u chłopaka to też nie jest tak na zawołanie. Uśmiechnęła się. Naprawdę? Tak chłopaki mają z tym znacznie większe problemy. Widziałem determinację w jej oczach, dziewczyna koniecznie chciała spróbować. Posłuchaj zrobimy tak, zdejmiemy spodnie, zostaniemy w samych majtkach. Ty usiądziesz na moich biodrach, tak żeby na mnie nie patrzeć. Podotykasz sobie, pokombinujesz, kochać się nie będziemy bo pewnie mi nie stanie. Dziewczyna zdjęła spodnie zanim ja odpiąłem guzik. Bardzo jej odpowiadało, że nie musi patrzeć mi w oczy. Widziałem jej zgrabny tyłeczek i bawełniane majteczki w kwiatki. Nie wiedziałem czy tam coś w moich majtkach się działo. Musiało jednak coś się poruszyć, bo dziewczyna zacisnęła kolana. Pogładziłem ją po plecach. Nie patrz powiedziała. Dobrze, na swoją twarz położyłem poduszkę. Obróciła się poprawiła poduszkę, teraz naprawdę nic nie widziałem. Poczułem, że dotyka moich slipek. Były ciasne i czułem, że miejsca robi się w nich coraz mniej. Odciągnęła gumkę slipek . Teraz musiała zobaczyć. Dotknęła paluszkiem, wzięła w dwa palce i delikatnie docisnęła do swoich majteczek. Poczułem, jej łechtaczkę i to przez majteczki. Była gotowa. Nagle przyszło mi do głowy, że nie mam prezerwatywy. To może i lepiej pomyślałem. Dziewczyna odsunęła swoje majteczki bo teraz czułem jej ciało. Zaczęła poruszać moim prąciem na boki. Pomyślałem, że robi to co często robiła swoim paluszkiem. Pomyślałem, ze to źle, podnieci się i będzie trochę bolało jak już będzie sobie wkładała. Starałem się być cicho ale to przychodziło mi z coraz większym trudem. Dziewczyna zsunęła moje slipki tak, że wszystko musiało być na wierzchu, cały czas martwiłem się czy to dobrze stoi. Musiało nie być tak źle bo dziewczyna lekko tylko zsunęła swoje majteczki na bok i włożyła sobie. Najpierw tylko odrobinkę , gdy wsunęła dalej zasyczała, zrozumiałem, że zabolało. Wiedziałem, że jak się teraz poruszę, dziewczyna już nigdy mi nie zaufa. Zacisnąłem pięści i leżałem. Te jej kombinacje spowodowały, że moje prącie strasznie urosło. Teraz to czułem, jej wilgotna i otwarta muszelka zrobiska się ciasna. Nagle się rozluźniła, weszło do końca. Słyszałem jej płacz, płakała ze szczęścia. Martwiłem się że wszedłem w nią bez prezerwatywy. Zadzwonił telefon, zaklęła i poszła odebrać. Tak mamo nie zaponę zrobię mu kanapki. Mogę nim jeszcze poruszać zapytała. Tak ale już nie wkładaj zaraz wytryśnie. Niezbyt pewnie zaczęła poruszać moje prącie. Ułożyłem jej dłoń, pokazałem rytm, bardzo jej się spodobało. Mnie też, po chwili poleciało. Uważaj powiedziałem gdy zaczęła wszystko rozmazywać po swoich piersiach. Muszę do łazienki powiedziała, ja też musiałem. Gdy brałem prysznic zobaczyłem jej lekko zakrwawione majteczki, leżały w misce, nie były zalane wodą. Pomyślałem, że chce pokazać je mamie. Gdy wyszedłem z łazienki siedziała uśmiechnięta przy stole. Zrobiła kanapki, herbatę , miała zupełnie inny głos. Na studniówkę wezmę kilka prezerwatyw. Po imprezie będziemy spać w internacie, mam przydzielony pokój trzy osobowy, mama będzie z nami, ona pomaga w organizacji balu. Gdy wyszliśmy z bloku ona do szkoły ja do jednostki, była to inna osoba. Nie była to już ta zapłakana, nie znająca swojej wartości dziewczyna. Dziękuję powiedziała, gdy żegnaliśmy się pod jej szkołą.
Studniówka – po obiedzie podszedł do mnie chorąży. Ubieraj się, wyjdziemy razem. Sam nigdy byś nie wyszedł. Miał rację, była sobota, oficer dyżurny z pomocnikiem dawali do zrozumienia, że lepiej o przepustkach zapomnieć. Gdy dotarliśmy do mieszkania panie przywitały mnie serdecznie. Ubrałem garnitur, wreszcie poczułem się normalnie, był to garnitur z mojej studniówki. Chorąży przyniósł worek papierowy, kazał mi napisać adres i wyjaśnił, że cywilne ciuch odeśle do mojego domu na swój koszt. Co się tak patrzycie, jesteście za głupi żeby chodzi w cywilnych ciuchach. Tak jest odpowiedziałem stając na baczność. Zrobiło mi się żal tych jego kobiet. Patrzyłem na niego z politowaniem, zauważył to. Czego chcecie – zapytał. Trzeba nas zawieźć na bal, chciałem zapytać czy pan nas zawiezie. Dla was nie pan tylko obywatel chorąży, nie, nie zawiozę, nie mam prawa jazdy. Zamówić taryfę zapytałem panią. Nie pojedziemy maluchem. Mamy tam nocleg, wydobrzeję do rana. Ani mi się waż pić ty ździro – odezwał się chorąży. Bo co – postawiła się pani. Chorąży złapał pas, musiał to robić często, widać było wprawę. Moje Tai – otoshi zaskoczyło go. Leżał w przedpokoju i był strasznie blady. Proszę iść dogonię panie. Zamienię z panem chorążym jeszcze słówko. Gdy byliśmy sami powiedziałem jak wtedy do kaprala. Zrób teraz coś głupiego a będzie to ostatnia rzecz jaką zrobisz w życiu… Nie życzysz nam przyjemnej zabawy? Bawcie się dobrze, wystękał wstając z podłogi. Jego głos był teraz inny. Miałem patent na wojsko.
Na balu studniówkowym jak to na balu, polonez na sztywno a potem luzik. Towarzystwo było super. Gosia bawiła się doskonale, jej mama była bardzo szczęśliwa. Na koniec zostaliśmy tylko my ,tańczyliśmy we trójkę. Podszedł dyrektor i poprosił na pokoje jak to określił. I tak przeciągnąłem kilka godzin, miałem zakończyć o 22. Wspaniały bal, najwspanialszy na jakim byłem, powiedziałem do dyrektora. Szkoda, że ten świat tam za oknem nie jest taki jak ten bal. Mogło być gorzej powiedział, cieszmy się, że nie doszło do najgorszego, wojny domowej. Dyrektor osobiście zaprowadził nas do pokoju. Gdy usiedliśmy na swoich tapczanikach mama Gosi wyciągnęła flaszkę – tadam… Gosia otworzyła szafkę a tam zagrycha i przepitka – tadam… Tylko ja nie miałem swojego tadam. Wypiliśmy po dwa kieliszki a przecież nie byliśmy na czczo i zrobiło się wesoło. Gosia zarządziła, że mama ma spać. Spać, spać. Dobrze ale wiesz co mówiłam – tak wiem prezerwatywa. No – a umiesz założyć? Umiem. To załóż. Pani wyciągnęła kij od szczotki i rozpieczętowała prezerwatywę. Zakładanie nie szło najlepiej. Pani wzięła gumkę, włożyła sobie do ust i jednym wprawnym ruchem nałożyła na kij. To zrobiło wrażenie. Słuchajcie jesteśmy zbyt pijani na takie hece. Wypijmy do końca i śpimy. Ale tapczany zsuwamy zakończyła pani. Dobrze i rozbieramy się do naga zarządziła Gosia. Ja musze w majtkach powiedziała pani. Po chwili wszyscy leżeliśmy regulaminowo. Nawet nie zdążyłem dotknąć czegokolwiek przy swojej pidżamie a ta leżała na podłodze. Pani zaczęła mnie całować jej potężny biust zasłonił mi wszystko. Poczułem jedynie, że na moich biodrach usiadła Gosia. Teraz bez zbędnych ceregieli włożyła sobie. Pani wstała nałożyła mi prezerwatywę i powróciła do moich ust. Gosia zaczęła jęczeć. Ciszej Gocha ludzie śpią. No teraz to się działo. Wszyscyśmy odlecieli. Gdy się obudziłem byłem nagi, na podłodze leżały trzy prezerwatywy. W pokoju było zimno. Palacz zachlał pomyślałem. Ciepło mi było tylko w głowę ,bo do mojego nosa przystawiona była goła pupa Gosi. Na prąciu czułem ciepły oddech pani. Jejku jeszcze dziś muszę być w jednostce, niech to tak trawa, niech będzie zimno, byle nie do tamtego świata. Panie się obudziły. Przykryły mnie i Gosia mówi cichutko żeby mnie nie obudzić. Mamo chłopaki lubią jak się bierze do buzi. Tak ale ja też lubię tylko wiesz, nie każdemu co dasz można wziąć do buzi. Chciałabym Jankowi wziąć, powiedziała Gosia. Spróbuj sobie i tak trzeba go obudzić. Ta rozmowa spowodowała u mnie erekcję. O super powiedziała pani gdy Gosia odsunęła kołdrę. Napluj na czubek, teraz odsuń skórkę i weź do ust ale tak, żeby nie dotykać zębami. Trzymaj za czubek i delikatnie masuj językiem tam od dołu, gdzie jest napletek. Jak chcesz wziąć głębiej i poruszać to bokiem, żeby czubek ocierał się o miękki policzek. Dokończ sobie, ja idę do łazienki. Nie mogłem dalej udawać śpiącego, posadziłem Gosię na swojej twarzy, mój język wszedł w jej wilgotną szparkę. Po chwili jej krzyk obudził tych którzy jeszcze spali w internacie. Weszła pani. Otarła łzy Gosi i mówi teraz ty idź się umyć, tylko dokładnie. Mówiąc to uśmiechnęła się. Ja zobaczyłem, że pod szlafrokiem ma super koszulę nocną i jest bez majtek. Okres się skończył. No tak ale co mi teraz z tego. Usiadła na mnie. To nic powiedziała, chcę go tylko tam poczuć. Usiadła tak, że moje prącie wystawało poniżej jej łechtaczki. Widziałem ją była bardzo duża, nigdy nie widziałem tak dużej łechtaczki. Nabrałem śliny na dwa swoje palce i zacząłem poruszać łechtaczką. Ślina nie była potrzebna, wszystko było mokre. Pani odchyliła głowę do tyłu i zaczęła delikatnie poruszać biodrami do przodu i do tyłu. Moje prącie tkwiło pod jej wilgotną szparką, jej ruchy powodowały, że moja skórka też się delikatnie poruszała. Nie przestawałem masować jej łechtaczki. Wreszcie moje prącie wpadło z pluskiem w nią. Zaczęła się jazda. Gdy poczułem, że zaraz wytrysnę zacząłem szybciej poruszać jej łechtaczkę. No teraz jak kto ś jeszcze spał to się obudził. Nawet jak spał w bloku po drugiej stronie ulicy. Przyszedł palacz, o jeszcze wy jesteście, wszyscy już poszli. Co tak zimno zapytałem. Pompa nawaliła. Chodź kochasiu pokaż tą pompę powiedziałem. Wymieniłem bezpiecznik i pompa ruszyła, zrobiło się ciepło. Szybko się ogoliłem, panie wysprzątały pokój. Prześcieradło zabrały. Palaczowi powiedziały że wypiorą i Gosia odniesie.
Gdy weszliśmy do mieszkania pachniało szrlotką. Chorąży ucałował małżonkę, córkę , serdecznie przywitał się ze mnę. Chciałem ci przedłużyć przepustkę. Poszedłem do pułku, gdy wymieniłem twoje nazwisko kazali mi iść do sztabu. Siedziała tam psycholog z garnizonowego więzienia. Obserwowała wasze zajęcia na hali sportowej i powiedziała , że do swojej ochrony chce właśnie ciebie. Studenci w akademikach rozrabiają, ma negocjować. Garnizon nie chce posyłać tam zomowców, wy pojedziecie. Major chciał jej dać drużynę ale ta się uparła, że ty wystarczysz. Major wie, że cię znam zapytał, da radę w razie czego? Odpowiedziałem nieregulaminowo – Chmura zawsze da radę. Zaraz będzie po ciebie samochód. Nawet nie zdążyłem ubrać munduru a gazik stał pod blokiem i trąbił. Pożegnałem szczęśliwą rodzinę. Uważaj na siebie Jasiu powiedzieli na pożegnanie, wszyscy mieliśmy w oczach łzy.
Chmura zawsze da radę – to było napisane w opinii jaką wystawiła mi szkoła podoficerska. Dziś wiem, jak bardzo było to na wyrost. Czytałem właśnie wywiad Pana Jarosława Kaczyńskiego dla Gazety Polskiej. Pan Kaczyński ogłosił wojnę z antypolonizmem. Przypomniała mi się ta moja wojna, “Jaruzelska” jak ją nazywam. CO TY KURWA WIESZ O WOJNIE?!!
Ukończyłem szkołę podoficerską, otrzymałem stopień kaprala, wyjechałem do innego pułku. Tam dostałem nagrodowy urlop. Trzy dni i dodatkowo przepustka 48 godzin na dojazd. Przyjechałem do domu, mama z takim uśmieszkiem oznajmiła, że cuchy odesłali, wyprane, pachnące ale majtek nie włożyli. Tych od basenu też nie zapytałem. Nie powiedziała Mama. Przytuliła mnie i mówi, mnie też kiedyś w Andrzejki ukradł majtki ze sznurka, to kradzież ale dozwolona. Jest tylko kartka z życzeniami i telefon – zadzwoń. Podniosłem słuchawkę, zgłosiła się poczta w Zaklikowie. Witaj Janek, masz urlop? Tak – Mama dziewczynki, tej od Biskupa Pieronka. Poprosiłem, żeby zamówiła rozmowę. Po godzinie dzwoni telefon. Janek tam mieszka ktoś inny ale też wojskowy pogadaj. Dziękuję proszę córkę pozdrowić powiedziałem. Nie pozdrowię, sam ja pozdrów, powiedziała i przełączyła rozmowę. Pan który odebrał wszystko wiedział. Oni juz tu nie mieszkają, chorąży zdradził, wyjechał na placówkę dyplomatyczną do Niemiec jako ochrona i zwiał. Wcześniej ściągnął rodzinę. To Pana kolega? Młodszy znajomy odpowiedziałem. Młodszy bo stopniem młodszy dodałem. Słyszałem jak po tamtej stronie stuknęły obcasy. Żebym mógł to usłyszeć sierżant bo tak się przedstawił, musiał celowo słuchawkę do butów przystawić. Daleko zajdzie pomyślałem. Służył u gumowego ucha (oficer kontrwywiadu), no to chujowo – teraz powiedziałem jak oficer. Sierżant zniżył głos i mówi. Nie sprawdziliśmy jego córki, brała dodatkowe lekcje niemieckiego, ten jej nauczyciel też z nimi zwiał.
W radiu usłyszałem mój ulubiony skecz „Chamstwu w życiu należy się przeciwstawiać siłom – siłom i godnościom – godnościom, osobistom. Co cię tak śmieszy zapytała Mama, to stary tekst. Tak Mamo ale ja go dopiero teraz zrozumiałem. To kabaret Dudek Mamo, „ Ucz się Jasiu ucz” To bardzo mądre słowa -no i jaki tytuł. Ty wiesz, ty to już dziś nie pij, powiedziała Mama.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.