Napiszę o mediach. Mało o nich wiem ale o Napoleonie wiem jeszcze mniej, a wpis o nim podobał się.
11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych terroryści dokonali zamachu na wieże Word Trade Center oraz budynek Pentagonu, samolot, który moim zdaniem miał uderzyć w Biały Dom, rozbił się nie dolatując do celu. Pasażerowie zaatakowali zamachowców. Zginęło 2996 osób. Tego dnia kompletowałem maszyny dla stolarzy w Oleśnie Śląskim. Pracowałem z moim kolegą Edmundem. On był Niemcem. To był wtorek. Dla mnie wtorek to zły dzień. We wtorek 9 czerwca1987 roku pojechałem bez Majki na Papieża, ona musiała iść do szpitala. Umarła 13 października i to też był wtorek. To dwa moje najgorsze wtorki, o pozostałych nie będę pisał. Wiem jedno – jak jest wtorek będzie źle. Z takim też nastawieniem podszedłem do uruchamiania piły ścianowej do płyt. Proste, a nie działa – wtorek. Tak około południa Edmund przyszedł i mówi, Janek wojna. Kto na nas napadł, wy, czy ruskie? Nie zgadłeś… Razem? Na Amerykę napadli. Silnik piły ruszył, o działa ucieszył się Edmund. Ja się nie cieszyłem, wtorek to wtorek, trzeba przeżyć i będzie środa. Wieczorem oglądając wiadomości, zrozumiałem, że świat się zmienił. Wszystkie media relacjonowały atak terrorystyczny na USA tak samo. Wiedziałem, że to wielka tragedia ale ta zgodność w relacjonowaniu dawała jakąś nadzieję. Pomyślałem, że może nawet ojciec Tadeusz Rydzyk nie będzie mówił źle o nieobecnych. Polska była wolna, wszystko wyglądało mniej więcej tak, jak w 1976 roku mówiła Majka definiując wolną Polskę. Tylko to mówienie źle o nieobecnych w mediach.
Pod koniec tego tragicznego września z moją Żoną Dorotką i Synem Konradem pojechaliśmy do moich Rodziców, do Zaklikowa. Mieszkają bardzo blisko zalewu. Nie było jeszcze tak całkiem po sezonie ale chociaż to sobota, dzień wolny, widziałem przez okno, że na plaży pusto. Coś mi kazało tam iść. Nikt nie miał ochoty, poszedłem sam. Gdy doszedłem do dzikiej gruszy, co na takiej górce rośnie pożałowałem, że jestem bez mojej Dorotki. Przy niej ten straszny obraz Marysi w trumnie nie wracał. Teraz wróci, stałem w miejscu, gdzie ją po dziesięciu latach „planowego” rozstania spotkałem ponownie. Żeby odpędzić koszmar jej śmierci zacząłem myśleć o wianku, który tam trochę dalej przy kąpielisku wyławiałem, to było 21 czerwca 1986 roku, to też była sobota. Sobota to przecież mój dobry dzień. Jednak ciągle widziałem Majkę bez włosów, z chustką na głowie. Doszedłem do końca pomostu, stałem w miejscu, gdzie leżał świecący wianek Marysi, a my pływaliśmy nadzy w zalewie. Dzień dobry – jakiś człowiek stał za mną i patrzył w dal. Dobrze pan wygląda, nie dziwie się, że minie pan pokonał. Pomylił mnie z kimś, zwykle to ja obrywałem, wyglądało, że mówi o jakiejś bójce. W 1976 roku, tam na Kopcu odbił mi pan dziewczynę. Teraz go poznałem, to ten co tak super tańczył z Majką, a potem się pokłócili. Miałem nadzieję, że da mi w ryj ale nie, stał tylko i patrzył w kierunku, gdzie za krzakami jest kemping Kopiec. Marysia nie żyje, powiedziałem. Wiem, byłem na pogrzebie, nie podszedłem do pana – przytuliłem go jak kiedyś Majkę – Janek. Ja jestem Grzegorz. Nie podszedłem do ciebie, bo ryczałem jak dziecko, gdy zakończyłeś ją żegnać. Jak się opanowałem, ty pojechałeś tą czarną Wołgą. Z Julkiem, ochroniarzem Majki, to była Czajka. Julek mieszka w Kanadzie. Znaliśmy Janek niezwykłą osobę, z ciekawym postrzeganiem naszego świata. Po maturze zdawałem na medycynę, egzamin zdałem ale z braku miejsc mnie nie przyjęli. Wyjechałem do Stanów, do rodziny. Po dwóch latach wróciłem i wtedy ją poznałem. Nauczyła mnie tańczyć i zaprosiła na swoją studniówkę. Były dwa warunki, pocałunek bez języczka to max i rozmawiamy tylko po angielsku. Żeby to zmienić wpadłem na pomysł, że zabiorę ją do Ameryki, wiedziałem, że zamierza studiować za granicą. Ja w Stanach zamierzałem uruchomić radiu polonijne i nadawać dla Polaków. Chciałem być konkurencją dla Wolnej Europy. No a do tego potrzebna była Marysia. Jej poglądy uważałem za bardziej właściwe niż to co mówi Jan Nowak Jeziorański i Wolna Europa. Nie pojechała, to widziałem. Tak – uruchomiłem radio ale bez niej to tylko taka mała lokalna rozgłośnia była. Żyłem z reklam, kiepsko szło. I wreszcie początek lat osiemdziesiątych, zacząłem mieć więcej reklam, byłem słuchany, w Polsce się działo. I wiesz – cholera jasna w kinach zaczęli grać „Kochaj albo rzuć”, Kargul i Pawlak w Ameryce. Jest tam taka scena, gdzie Jan Pietrzak ośmiesza takie radio jak moje. Skończyły się reklamy. Popłynąłem, a właściwie pojechałem. Jeżdżę taryfą. Chyba tu wrócę, zaczną coś od początku, tam teraz będzie tylko gorzej. Podałem mu swoje namiary. Jak wrócisz odezwij się. Nieszczęścia to też moja specjalność, mogę ci pomóc w uniknięciu kolejnych. Musisz wszystko robić inaczej niż ja. Jest szansa, że wtedy się uda. Janek – powiedz czemu ona wybrała ciebie, byłeś jeszcze nastolatkiem, tu na tym pomoście jako młodszy ratownik użerałeś się z ludźmi, a ona godzinami patrzyła na ciebie. Śmiała się jak dziecko, gdy Leszkowi Długoszowi kazałeś wrócić na kąpielisko, wiem, że on pochodzi z Zaklikowa. Gdy cię zobaczyła na dyskotece ruszyła do tańca jak do szturmu, myślałem, że ducha wyzionę. Ja myślałem, że byliście parą. E- ja chciałem ale ona sprawę postawiła jasno. Byłem po to żeby mogła szlifować angielski, jak mi nie pasuje, jestem wolny. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy, tu z plaży to nawet jej nie pamiętam ale kiedyś rozmawiając ze swoimi rodzicami powiedziała, że zapach mojego potu ją podnieca i ona widzi, że jej pot podnieca mnie. Fremony, rzeczywiście mogłaby to być idealną metoda doboru partnerów. Używamy jednak dezodorantów, zatraciliśmy ten pierwotny instynkt. Prawie równocześnie zadzwoniły nasze komórki, dzwoniły nasze Żony, tekst ten sam, gdzie łazisz obiad będzie. Pożegnaliśmy się, Grzegorz się nie odezwał.
Teraz gdy źli politycy rządzący Polską, przejęli media publiczne, czyniąc je tuba propagandową. Definicja Majki o wolnej Polsce nie pasuje zupełnie. Zresztą nic nie pasuje. Jest nowy Piłsudski. Majka miała być gwarantem, że się nie pojawi. Chciała z nim walczyć już w 1987 roku. Gdy odeszła wiele się zmieniło. Jaruzelski na polecenie Papieża zaczął wprowadzać normalność, czyli demokrację. Można było spokojnie opowiadać głupoty i nikt nie dał w pysk. 25 października 1987 roku, kilka dni po pogrzebie Marysi powstała Krajowa Komisja Wykonawcza NSZZ Solidarność na czele z Lechem Wałęsą. W składzie znaleźli się: Zbigniew Bujak, Jerzy Dłużniewski, Władysław Frasyniuk, Stefan Jurczak, Bogdan Lis, Andrzej Milczanowski, Janusz Pałubicki, Stanisław Węglarz. I tu pojawia się Pan Jarosław Kaczyński „odważnie” wkracza do polityki, zostaje Sekretarzem tej Komisji. Ta Komisja to był początek powrotu Sanacji do władzy. 2 grudnia 1989 roku Rząd Tadeusza Mazowieckiego wstrzymał budowę elektrowni atomowej w Żarnowcu. Elektrowni za którą Majka życie by oddała. Za symboliczną złotówkę, oddano dwa reaktory, które już były dostarczone na budową, jeden wzięli Finowie, a drugi Węgrzy. Obcy kapitał wszedł i z pomocą polityków ustawił wszystko pod siebie. Jedynie Leśnicy lasy uratowali, tu wielki „szacun”.
Dziś Pan Jarosław Kaczyński urósł do rango Naczelnika Państwa. Pokonał nawet Prezydenta. Ten w akcie desperacji chce Konstytucje zmieniać, władzy ma za mało, nie ma jak swoich ludzi do państwowych spółek delegować. Senat głosami PiS-u odrzucił wniosek Prezydenta o przeprowadzenie referendum w sprawie Konstytucji. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski dla potrzeb pisowskich mediów nazwał to sukcesem Prezydenta. Wypowiedź tą trzeba jeszcze oprawić w odpowiedni kontekst i stanie się obowiązującą prawdą. Taka jest moc mediów i Pan Kaczyński to wie. Bez własnych mediów nie da się robić tak strasznych głupot. Musiał przejąć media publiczne, aby przełamać hegemonię ojca Tadeusza Rydzyka. No a to kosztuje. Podziwiałem z jaką inwencją te jego pisowskie media są finansowane z budżetu Państwa. Jednak to co teraz zrobił, przestało być zabawne. Gdy zabrakło kasy z państwowych spółek, które wykupują tam reklamy, postanowiono umożliwić niektórym sponsorom zarobienie dużych pieniędzy.
9 lipca bieżącego roku Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jan Krzysztof Ardanowski (PiS) zezwolił na użycie pestycydów z grupy neonikotynoidów do ochrony rzepaku. To trucizna, nas i tak truje smog ale pszczoły!
Panie Kurski, w panu nadzieja – powiedz im Pan, że kasy wystarczy. Uratuje Pan Pszczoły.
No wiem, że nie wystarczy, to może nie mów Pan źle o nieobecnych, ruszą reklamy – i Pietrzaka Pan nie dawaj, on pecha przynosi.
NIE ZABIJAJCIE PSZCZÓŁ!!!
Podobno pestycydy nie zagrażają zbytnio pszczołom, dopiero jak wystąpi kilka czynników które im szkodzą – pszczoły odchodzą. My za nimi odejdziemy, chyba że się w łeb pukniemy. Tylko nie za mocno, bo ktoś pomyśli, że biją w tarabany.
Proszę kliknąć link – opracowanie; CCD przyczyną śmierci pszczół? https://modr.pl/sites/default/files/brochures/ccd_przyczyna_smierci_pszczol_ww.pdf