Częste mycie skraca życie

Do tyłu, do tyłu – cofanie to patriotyzm, według Pana Jarosława Kaczyńskiego. Czytając mojego bloga, można zrozumieć, czemu tak jest.

Tytuł tego wpisu, to było jedno z ulubionych powiedzeń Marysi, kiedyś mojej dziewczyny. Możliwe, że stosowanie tej zasady chroni nas przed niszczeniem naturalnej warstwy ochronnej (lipidowej) i życie wydłuża, ja jednak wiem, że  wydłuża coś jeszcze i to mam sprawdzone. Trzeba tylko znaleźć partnera-kę, stosując zasadę Marysi – na węch. Więcej będzie w tekście. Proszę poczytać – maj przecież za pasem.

No- ale teraz na ziemię. Minęły kolejne Święta Wielkanocne, słuchając Męki Pańskiej myślałem o Nauczycielach i ich strajku. Jezus też był Nauczycielem, należał do elity.  W jego czasach podobnie  jak dziś elita była niszczona poprzez napuszczanie na nią mas. Piłat był namiestnikiem rzymskim Judei, prefektury rzymskiej. “Umył ręce”, gdy tłum, czyli masy domagały się ukrzyżowania Syna Marii. Jakim Piłat był politykiem, złym, czy dobrym? Trudno to ocenić z dzisiejszej perspektywy ale tak wtedy jak i dziś, nie można ulegać masom, to prowadzi do anarchii, do zła.

Zło – niewątpliwie dziś zło to terroryzm, który zagraża nam coraz bardziej. Marysia walczyła z terroryzmem. Opisując współczesne wydarzenia, ciągle wracam do tych dni, gdy mogłem patrzeć na walkę Marysi ze złem.

Wielka Niedziela 21.04.2019. to dzień, który przez Cywilizowany Świat zostanie zapamiętano jako straszna tragedia. Na Sir Lance w zamachach terrorystycznych zginęło 59 osób a ponad 500 zostało rannych. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku w Europie było tak samo, terroryści z IRA w Anglii i ETA w Hiszpanii działali jak dziś “Państwo Islamskie”. Marysia  mówiła, że to straszne zło, giną zupełnie niewinni ludzie. Gdy po zabójstwie Księdza Jerzego Popiełuszki przybyła do Polski, mówiła, że ten nasz stan wojenny, który my nazywamy złem, tak naprawdę uratował nas przed złem. Ale teraz będziemy demokracje wprowadzać i trzeba pilnować aby wraz z demokracją nie wprowadzić zła. Zła, które jak się okazało, nie zawsze można dobrem zwyciężać.

Jej pierwszy przyjazd do Polski po 10-ciu latach był na paszporcie dyplomatycznym, wraz z delegacją Francesco Colasuonno – nuncjusza apostolskiego  w Polsce (09.04.1986.). Przywiozła  nie tylko niezwykłą kolekcję ubrań. Przywiozła też drewnianą skrzynię, pomalowana na zielono, na jej pokrywie była naklejka CC – Korpus Consularny. Nikt tej skrzyni nie miał prawa otworzyć ale ja wiedziałem co jest w środku. Tam była broń automatyczna i to nie krótkie pistolety, skrzynia była duża. Raz z Majką wnosiłem ją na górę, do jej mieszkania. Przyjechałem wtedy innym autobusem niż zwykle i byłem wcześniej. Gdy byłem na klatce schodowej w mieszkaniu Majki zadzwonił telefon. Czekałem aż odbierze, nie chciałem przeszkadzać ale nikt nie odbierał, Majki nie było. Otworzyłem drzwi swoim kluczem ale telefon przestał dzwonić. Było jeszcze ciemno, pod klatką zobaczyłem światła samochodu, to był duży zagraniczny samochód terenowy i miał naklejkę CC. Zobaczyłem Marysię, pomachałem jej z okna a ona dała mi znak ręką abym zszedł. Gdy zszedłem samochodu nie było a na chodniku leżała zielona skrzynia, wnieśliśmy ja na górę. Wtedy pierwszy raz zobaczyłem Marysie w jej bojowym uniformie. Na głowie miała chustkę z materiału, który przypominał moro ale był ciemniejszy. Z tego samego materiału ale grubszego miała jednoczęściowy kombinezon, w ręku trzymała kurtkę w tym samym kolorze co reszta. Gdy ją odłożyła zobaczyłem, że ma pas i kaburę z pistoletem – to nie była tetetka, którą nosiła normalnie. Fajnie wyglądasz powiedziałem. Ściągaj to Jasiu ze mnie, powiedziała Majka i zaczęła mnie całować. Nie wiedziałem jak ten kombinezon zdjąć, wtedy Marysia jednym ruchem odsunęła suwak, który był na plecach. W całym mieszkaniu było czuć jej pot, ten zapach będę pamiętał do końca życia, nawet dziś jego wspomnienie powoduje, że ubywa mi kilkadziesiąt lat. Oboje bardzo się spociliśmy i zasnęliśmy. Gdy się obudziłem wszystko było posprzątane a zamiast naszego potu, było czuć zapach czyszczonej broni. Zrobiłem hałas ale do pokoju gdzie Majka czyściła broń nie wchodziłem. Nalej wody do wanny Jasiu, zaraz kończę powiedziała. Wiedziałem, że nie mogę o nic pytać, zresztą miałem inne zmartwienie – w wodzie jej zapach już tak nie pomoże.

Dziś wiem, że Majka sama opłacała ludzi, którzy jej pomagali w sprawie rozwikłania mordu na Popiełuszce, to nie byli Polacy, honory wojskowe oddawali przysłaniając oczy dłonią, jakby blask Marysi ich oślepiał. Bo od niej bił taki własnie blask. Pisałem jak pomagała bezdomnym, którzy koczowali na warszawskich dworcach. To nie byli bezdomni tacy jak dziś, wtedy nikt nikogo z domu nie wyrzucał. Bezdomnym można było zostać jak się otworzyło sklep – łomem i po odsiadce nie było gdzie wracać. Majka dawała kasę paniom uprawiającym najstarszy zawód świata a te pomagały tym, którzy byli na dnie. To sprawiało, że kobiety uświadamiały sobie, że one też są blisko tego dna. Powstawały stałe związki a nawet małżeństwa. Ludzi ci odwdzięczali się Marysi informacjami, ich wiedza była niesamowita. To co dowiadywało się SB szantażując księży, to był pikuś. Marysia miała dostęp do tych danych, we wpisie “Karate” i “Rolnik szuka żony” opisałem jak to wykorzystywała.

Chciałbym abyśmy dziś  mieli tamte problemy. Dziś rządzący boją się, że ludzie ich nie wybiorą i robią wszystko, żeby wybrali. Ludzie to wykorzystują i mamy cyrk. Jednym z jego głównych aktorów, obok Pana Jarosława Kaczyńskiego, jest  premier Mateusz Morawiecki. Występując na Uniwersytecie Nowojorskim, porównał Polskich Sędziów do francuskich kolaborantów czasów post-Vichy. Nie mówił o Sędziach, którzy aktualnie orzekają, bo ci nie pamiętają czasów”komuny” ale porównywanie francuskich kolaborantów, którzy współpracowali  z hitlerowcami, do tych Polaków, co bronili Polskę przed Sanacją, przed wojna domową, którą Sanacja próbowała wywołać po II wojnie światowej, jest (…). No – ja wiem czym jest ale słowo to nie powinno być używane wśród ludzi kulturalnych. Amerykanie to Naród, który wie czym jest walka z bronią w ręku, opowiadanie tam takich głupot, bardzo Polsce szkodzi.

Maj w roku 1987 to był jeden z ostatnich miesięcy naszego szczęścia z Marysią. Wkrótce przyszedł nawrót choroby i śmierć. W sobotę 23 maja pracowałem – do Majki przyjechałem dopiero w niedzielę. Ale nie było źle, w poniedziałek miałem być w pracy dopiero o 19-stej a to oznaczało, że mogę zostać u Marysi do poniedziałku. Starałem się zawsze dać jej kwiaty, mieliśmy zwyczaj zanosić je na Pomnik Sapera albo pod Pomnik Witosa. Jutro jest 25 maja powiedziała Marysia, kiedyś to będzie ważna data, te róże zaniesiemy rotmistrzowi.  Nie miałem pojęcia o czym mówi. W poniedziałek ubrała  mundur i powiedziała, że pojedziemy na Rakowiecką pod wiezienie. Gdy tam dojechaliśmy Marysia położyła kwiaty, oddała honor wojskowy a potem mówi. Dziś jest rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, (25.05.1948.) to był niezwykły oficer, walczył ze złem, tu go rozstrzelano. Wykonano wyrok – krę śmierci, w jego procesie oskarżycielem i sędzią byli oficerowie wywodzący się z AK. Trzeba robić wszystko Jasiu, żeby już nigdy Polak nie strzelał do Polaka, – trzeba bronić nas przed Sanacją.

Marysia pamiętała też  o  innych ofiarach zbrodni komunistycznych. Dla niej każda śmierć była tragedią a śmierć z bronią w ręku traktowała tak, że ktoś kto nie walczył z bronią w ręku, nie potrafi tego zrozumieć. Jeżeli Marysia kogoś obwiniała o zbrodnie komunistyczne, to polityków ale z różnych opcji. Rozkaz jest rozkaz, żołnierz musi go  wykonać, mówiła. Kiedyś zapytałem ją, kto według niej był największym wodzem na Świecie? Powiedziała, że Gieorgij Żukow. Pokonał Hitlera i nie dał się zabić Stalinowi. Jak mu się to udało, zapytałem. Pokonać Hitlera? Nie to wiem, jak zrobił, że przeżył czystki Stalina? Stalin się go bał. Wzbudzać strach też trzeba umieć a Żukow umiał, pomimo, że żył w państwie totalitarnym. Jak ciebie Jasiu nie ma, uczę się tego, chodzę do ZOO, patrzę na dzikie koty; lwy, tygrysy. Patrzę jak one w tych nienaturalnych dla nich warunkach, które tak bardzo przypominają naszą sytuację, wykorzystują swoje naturalne instynkty. Te dzikie koty wiedzą, że nie poradzą sobie na wolności, nie znają jej – ludzie których spotykam na ulicy, tego nie wiedzą. Im się zdaje, że na wolności żarcie będzie z nieba spadać, gdy zobaczą, że tak nie jest, zatęsknią za “ZOO”. Nauczyłam się od tych kotów wzbudzać strach ale nie tylko, mam też coś dla ciebie. Zauważyłam, że samica jak chce żeby samiec zrobił jej dobrze, rozsiewa swój zapach, feromony. My też takie mamy, o widzisz jak to fajnie działa, tylko z myciem nie wolno przesadzać a jak już musisz się myć, używaj “naszego mydła”. Pamiętam, że bardzo mi się to podobało – znaczy nieprzesadzanie z myciem.

Już po śmierci Marysi starałem się dochować tradycji – jeżeli chodzi o mycie. Jednak “nasze mydło”, które Majka mi dała, szybko się skończyło. Odkryłem, że podobne właściwości ma szare mydło. Nie uszkadza warstwy lipidowej skóry i nie zmienia jej PH. Brak zapachu sprawia, że mamy szansę poczuć feromony – te nasza naturalne. Linia KOSMETYKÓW MARYSI nawiązuje do togo – do naturalnego doboru partnerów. To naprawdę działa – zapach Marysi pamiętam do dziś.

Strajk Nauczycieli został zawieszony. Nauczyciele to bardzo empatyczna grupa – wiadomo było, że nie zrobią krzywdy swoim uczniom.

Abiturientom życzę połamania długopisów na maturze i proszę aby zapamiętali to, co Marysia mówiła o kotach – człowiek uczy się całe życie.

Cieszy mnie postawa Prezydenta Pana Andrzeja Dudy. Nie poddał się po tym jak zamiast jego okrągłego stołu, nakręcono spot wyborczy na Stadionie Narodowym – też nazywany okrągłym stołem. Ja kibicuję Parze Prezydenckiej, Pani Agata Kornhuser-Duda jest Nauczycielką. Nauczyciele to sfeminizowany zawód a ja wierzę w kobiety. One sprawiają, że uruchamiamy wyobraźnię. Strajk nauczycieli był teka lekcją wyobraźni. Zadaniem domowym jest odsunięcie ludzi bez wyobraźni od władzy – w wyborach.

 

Dodaj komentarz